sobota, 9 czerwca 2012

Kaka.

Czekoladka, jak na swój wiek mówi naprawdę sporo i całkiem sensownie potrafi okazywać swoje potrzeby.  Jest to wynikiem ciągłego mówienia, tłumaczenia, powtarzania Czekoladce wielu rzeczy, a także przebywania z dużą ilością domowników, którzy chętnie opowiadają i opisują Bartulkowi otaczający go świat (jeszcze, gdyby Czekoladka umiał panować nad swoimi emocjami i wykazywał się większą cierpliwością, to byłoby idealnie.  No, ale nie można od razu mieć wszystkiego, c'nie? :))) W czekoladowym słowniczku znajdziemy m.in. takie stałe słowa jak: mama, tata, baba, babka, dziadzia, kot, oko,  kuku, miau, hau, bee, mee, muu, ce (chce), dzidzi, cycy, ne (nie), koko, brum, fruuu, a ostatnio przypadkowo nawet padło słówko ciastko. Oczywiście nie jest to cały zasób słów Czekoladki, ale niestety na tą chwilę nie jestem w stanie sobie wszystkich przypomnieć. Dlatego teraz, ku pamięci, chciałam pomalutku zacząć spisywać nowe słówka padające z Bartulkowych ust. I tak, najnowsze ulubione słowo, powtarzane codziennie przez Czekoladkę to określenie piłki. Oczywiście nie jest to jeszcze poprawnie wypowiedziany wyraz, ale coś a'la podobnego, bo kaka. Słówko kaka pada praktycznie non stop. Najczęściej jednak łączone jest ono z osobą Dziadka. Zaraz po spaniu, Bartunia idzie do Dziadka, staje koło łóżka i pokazując na piłkę uwięzioną pod stołem woła: Dziadzia, dziadzia, kaka, kaka. Dzisiaj z kolei na widok Głodzia-kibica radośnie wydukał: Kot, kot (czemu nie dziwi mnie to, że Głodzio to też kot? :)), by po chwili chwycić za Głodziową piłkę ze słowami: Kaka, kaka (jakby na to nie patrzeć, Kaka to też brazylijski piłkarz :D). Hihi, jak widać Czekoladka jest całkiem na czasie, piłkoszał panuje u nas na całego, ale dziwić się, gdy nawet w Tanzanii kibicują Polsce? :))) POLSKA! :)))


***

5 komentarzy:

  1. U nas też słówko "kaka" w użyciu, ale oznacza "Kasia" czyli Maksa ukochana kuzynka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. kochana, a powiedz mi- Twoj maz mowi po polsku?
    uczysz Bartusia po angielsku?
    ja jestem zmuszona mowic do Pamsa raz po polsku, raz po angielsku- z wiadomych wzgledow.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mój Mąż mówi po polsku, po angielsku i po suahili :)

      Z kolei do Bartusia ja/Babcia/Dziadek+reszta mówimy po polsku, czasami wplotę coś po angielsku, ale przeważa polski. Gdy Mąż był z nami to mówił do Bartulka i po ang i po polsku, i po suahili. Teraz, żeby troszkę go oswoić z angielskim dosyć często puszczam mu bajki w tym języku :) Totalny misz-masz :)

      a tak z innej beczki - kogo Twój Mąż obstawia w meczu Tanzania - Gambia? :))))

      Usuń
  3. to dobrze Ci. moj maz potrafi tylko przeklinac i kilka innych podstawowych slow ;) Pams to ma misz-masz bo raz gadam po polsku, raz po angielsku. tatus jeszcze doklada wolof do tego :D

    co do meczu to powiedzial mi, ze nie zna sie na afrykanskiej pilce i nie ma zdania :D nudziarz ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)