Ranyyyy. Ależ jestem zmęczona. Noce w ogóle nie dają ukojenia, nie umiem wypoczywać śpiąc. Czasami zastanawiam się, ile musiałabym spać, żeby w końcu wstać i powiedzieć: "Ale jestem wyspana i wypoczęta". Zabawne, że czasami potrafię się obudzić, spojrzeć na Czekoladkę i zastanawiać się dlaczego wstałam, skoro on dalej śpi. Podświadomie jestem gotowa na karmienie, przytulenie, nawet w momencie, gdy on tego nie potrzebuje. Moja głowa przestawiona jest na tryb opiekuńczy i przez to nie mogę zregenerować sił, nawet gdy mam ku temu okazję. Ech. Dodatkowo spacerki coraz bardziej mnie wykańczają. Bartek jest w fazie "strusia pędziwiatra", który gdy tylko poczuje podłoże wyrywa rękę i ucieka na złamanie nóg. Przez to uruchamiam dodatkową opcję opiekuńczych radarów, które rejestrują każde nadjeżdżające auto, rozwalone szkło na trawie, czy wielką dziurę w chodniku, tym samym jeszcze bardziej obciążając swój zmęczony organizm.
Rozum mówi mi, że muszę dać mu swobodę, by sam odkrywał świat, ale serce każe kontrolować każdy Czekoladowy ruch w obawie przed upadkiem i rozwaleniem nosa. Niestety Czekoladka nie ułatwia sprawy, bo zamiast chodzić, biega i podskakuje jak mała kózka. Ranyyy, bądź tu człowieku mądry i pisz wiersze... Ja wysiadam.
***
Faktycznie, patrząc na zdjęcie rozpędzonej Czekoladki nie dziwie sie, że włączasz tryb opiekuńczy na wyższe obroty.
OdpowiedzUsuńa to dopiero początki :)
OdpowiedzUsuńteraz Mama się nabiega :D
OdpowiedzUsuń