sobota, 14 lipca 2012

Tanzania od kuchni :)

Kocham Tanzanię. I być może zdanie to brzmi dziwnie w ustach (a raczej palcach) osoby, która nie miała okazji zobaczyć tego pięknego kraju na własne oczy (ale to się wkrótce zmieni), ale jest ono szczere i prawdziwe. Pewnie wiele osób zastanawia się, jak można kochać Tanzanię nie odwiedzając jej? Otóż można. Kocham Tanzanię za Męża, za Teściów, którzy przyczynili się do jego narodzin (a co za tym idzie przyczynili się do narodzin Naszego Małego Simby), za filmy z Serengeti z Animal Planet, które znam prawie na pamięć no i za kuchnię. O tak. Za to ostatnie w szczególności dziękuję Tanzanii. Kuchnię mają wyśmienitą. A może mój Mąż jest tak wyśmienitym kucharzem? Hmmm... Nie mogę się doczekać porównania potraw serwowanych przez mojego Męża, do dań przyrządzanych w tanzańskich warunkach. Jestem ciekawa czy są tak samo dobre. Myślę, że dopiero wtedy będę mogła odpowiedzieć na pytanie: Czy to kuchnia tanzańska jest tak smaczna, czy tylko Mój Mąż tak smacznie gotuje ;))) Hihihi, pewnie i jedno i drugie jest prawdą :] A jeśli już o jedzeniu mowa, w dzisiejszym wpisie chciałam Was na chwilkę zabrać do kuchni tanzańskiej, która dzisiaj proponuje nam popularne danie afrykańskie - moje ukochane ugali. Pisałam o nim nie raz na moim blogu, pokochałam je od pierwszego kęsa. Zawsze śmieję się z Męża, że na pierwszej randce, zamiast naleśników, powinien zaproponować mi właśnie ugali. On z kolei mówi, że bał się je od razu zaserwować z racji tego, iż spożywa się je rękami, i nie wiedział jak ja to przyjmę. Hahaha. Ciekawe tłumaczenie, bo jakby na to nie patrzeć naleśniki też jedliśmy palcami ;))) No, ale... ;))) Pewnie chciał zachęcić mnie do następnej randki... i jak widać udało mu się to perfekcyjnie. 
Z ugali kojarzy mi się jeszcze jeden piękny moment naszego życia - zaręczyny. Mmm... Za każdym razem, gdy przyrządzamy ugali przed oczami mam mój pierścionek zaręczynowy :)))) No, ale koniec ze wspomnieniami. Czas na konkrety.

Co to jest w ogóle ugali i "z czym się to je"? 
 
Ugali jest to jedna z najbardziej popularnych potraw spożywanych w Afryce Wschodniej (w innych regionach Afryki także jest znana). Spotkamy się z nim zarówno w Tanzanii, jak i w Kenii, czy w Zambii. W warunkach polskich ugali najczęściej wytwarzane jest z kaszy manny, ale w prawdziwej wersji używana jest mąka kukurydziana. Samo ugali to "chlebek", który powstaje z połączenia wody, mleka i kaszy/mąki, co, nie oszukując, w smaku jest nijakie. Głównym i najważniejszym składnikiem, który nadaje smak potrawie oraz mięsu (w zależności od upodobań można użyć każdy rodzaj mięsa. Jako, że preferuję drób, zawsze jemy ugali z kurczakiem, no czasami z rybami) jest sos. To takie suche fakty, ale mam dla Was niespodziankę w postaci "rysunkowego" przepisu na ugali, krok po kroku. 

Na dobry początek - składniki:




Gdy już zgromadziliśmy wszystkie składniki przyszedł czas na wykonanie, czyli sos step by step:

Na początku kroimy wszystkie składniki (uprzednio usuwamy skórę z pomidorów i cebuli),


następnie wrzucamy cebulę na patelnię (lub do garnka, co jest preferowane w Tanzanii) i smażymy na oleju lub oliwie :)))


Po kilku minutach dokładamy posiekane pomidory i gotujemy wszystko pod przykryciem.

  
Gdy wszystko wygląda mniej więcej tak, jak na powyższym zdjęciu, do sosu dorzucamy kawałki pokrojonego i oczyszczonego mięsa i dalej gotujemy.


Następnie dodajemy afrykańskie przyprawy (można zamienić je na "nasze polskie" przyprawy) wymieszane z mlekiem, które nadają niepowtarzalny smak :)))



Całą miksturę dolewamy do naszego sosu i mięsa i gotujemy do momentu, aż mięso będzie gotowe.


No to sos już mamy, teraz przyszedł czas na ugali. Na samym początku gotujemy wodę w garnku, następnie dolewamy mleka i gotujemy wszystko razem na niedużym ogniu (mleko tylko czeka, aż się odwrócicie by zapaskudzić Wam kuchenkę hehehe).


Gdy mleko i woda już są gotowe, pomalutku dosypujemy kaszę manną, jednocześnie mieszając.


Hahaha, u nas w połowie okazało się, że brakuje nam kaszy, więc czym prędzej narzuciłam na siebie bluzę i w deszczu pognałam po dodatkową paczkę kaszy manny (przezornie wzięłam dwie paczki, ale okazało się, że jedna w zupełności wystarczyła. Druga z kolei służyła Czekoladce do zabawy :P). Podobno zrobiłam to tak szybko, że Bartunia nawet nie zorientował się, że Mama wyszła. No cóż... AWF zobowiązuje, c'nie? :D


A jeśli już o zabawkach, to było ich więcej, bo inaczej z naszego ugali nic by nie wyszło. Tak pomocnego mamy Synka.


Niestety powyższe zabawki okazały się mało interesujące, więc po chwili Simba znalazł się na rękach Taty i próbował nowe afrykańskie smaki wprost z drewnianej łyżki.


Ok, ale zboczyłam z tematu głównego. Na czym to ja stanęłam? Hmmm... Aha. Po kilkunastu sekundach energicznego mieszania powstała nam taka oto kaszomannowa masa, którą w śmieszny sposób umieściliśmy do góry dnem na talerzu. Ok wiem, garnek jest brudny, wybaczcie mi to! :)


TADAM. No i ugali z sosem gotowe. Zapraszam do stołu.


I mniejsza, okrojona wersja dla Czekoladki, która w dniu dzisiejszym po raz pierwszy miała okazję skosztować tanzańskiego jedzonka (no nie liczę tego, co jadł będąc w brzuszku :)))


Ale, ale, to nie koniec tajemnic ugali. Tak jak wspominałam na początku, ugali je się rękami, ale nie jest to takie proste jakby się mogło wydawać. Otóż sos spożywa się przy pomocy ugali, z którego formułuje się małą łyżeczkę. 


Haha, ja zawsze mam z tym problem, przez co jestem brudna od stóp do głów. Na dowód porównanie mojej łyżeczki i Dużej Czekoladki.


Mąż się zawsze ze mnie śmieje, że widać, że nie urodziłam się w Afryce... No nie da się ukryć, że muzungu z krwi i kości jestem ;)) Noooo, to by było na tyle tych sekretów "ugaliowych". Na zakończenie, co by poczuć klimat Afryki, wrzucam kilka fotek z Tanzanii z wyprawy mojego Męża :))) Wybaczcie jakość, zdjęcia robione kamerą ;)))


Oh AFRICA! :)


***

19 komentarzy:

  1. hymm ciekawie wyglada te ugali napewno musi byc bardzo smaczne :)
    Poprosze o wiecej fotek z Tanzani :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Mały ma tak ciemną skórę że wygląda jakby był 100% Tanzanczynkiem :D prawdziwa z niego ciemna czekolada a nie mleczna ;)no i jest baardzo słodziutki. ale ugali wygląda smakowicie, gdyby nie lenistwo już bym leciała to gotować
    ps. czytalam wczesniej waszego bloga, ale irytowało mnie że jak chcialam sobie otworzyć link w nowym oknie to włączała sie blokada i 'mam piloto..'. dobrze że już tego nie ma :-) pozdrawiam.k

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aa i mam nadzieję że nie obraził Cię ten komentarz o skórze Czekoladki :)
      ps. jakie przyprawy dodaje sie do ugali ?

      Usuń
    2. aj, nie sądziłam, że ta blokada tak działa na czytelników, dobrze, że teraz wszystko gra :)
      co do tej części komentarza odnośnie koloru skóry, oczywiście, że nie jestem zła ;p kocham Czekoladkę taką jaka jest. Fakt, teraz troszkę bardziej się opalił, ale i tak jest śliczny :)))

      my jak nie mieliśmy przypraw tanzańskich to używaliśmy przyprawy do kurczaka, paprykę oraz do mięsa mielonego. Niestety tymi przyprawami nie uzyska się takiego samego smaku jak przy pomocy tych tanzańskich, ale na tą chwilę nie znalazłam podobnego zamiennika w polskich sklepach.

      Pozdrawiam :)

      Usuń
    3. nie wiem czy w blokadzie chodziło tylko o to, żeby nie kopiować fotek czy notek, więc apropo, nawet jak masz blokadę i tak można skopiować zdjęcie, wystarczy że nacisniesz lewy przycisk myszki na zdj i przejedziesz nim do paska gdzie wyswietla się adres strony, wiec na to blokada nie dziala niestety:(
      przepraszam za nachalnosc, nie musisz tego publikować, to tylko dla Twojej wiadoosci:) ps. bloga jah stina tez czytam,doodaj cos w koncu!!;)

      Usuń
  3. Jeny jak to bosko wygląda :D zaśliniłam się cała :D
    P.S. Fajnie, że Duża Czekoladka już jest z Wami :D

    OdpowiedzUsuń
  4. oooo to 'ugali' z Tanzanii to jak nigeryjskie 'pounded jam' z tym ze pounded jam je sie z bardzo ostrym sosem i nie z kurczakiem tylko innym miesiwem lub ryba. ja osobiscie najbardziej lubie wersje z ryba :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. uwielbiam ugali z rybą! mniam :)

      fajnie się dowiedzieć, że w innych regionach też znają ugali i to pod tak egzotyczną nazwą :)

      Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Bardzo smacznie to wygląda, chętnie sama bym przyrządziła ugali, tylko wolałabym chyba z afrykańskimi przyprawami niż z 'naszymi'.
    Też jestem chętna więcej fotek z Tanzanii :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super to wygląda. A możesz napisać jakie polskie przyprawy są podobne do tych afrykańskich aby dobrać podobny smak :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj na tą chwilę ciężko znaleźć przyprawy podobne smakowo, te tanzańskie mają charakterystyczny smak, którego nie odkryłam w innych przyprawach dostępnych w Polsce :(

      Usuń
  7. Takie to swojskie, ze nie wpadlabym sama na to, ze przepis jest rodem z Afryki:-)
    Może się porwę niebawem. Również czekam na więcej recept:-)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. afrykanska kuchnia to CUD. ja kocham moje gambijskie dania i ubolewam kiedy widze meza zajadajacego plasas albo benechin, a ja jestem na diecie :D ugali wyglada bardzo smakowicie, zapytam meza czy kojarzy- chetnie sprobuje je ugotowac. co do afrykanskich przypraw to uzywamy jumbo, albo afrykanskiego maggi w kostkach (: super Czekoladka ma body, tez takie chcemy! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. ps. a ze mnie maz zas sie smieje, ze bog sie pomylil z moim kolorem skory, bo powinnam byc czarna- mam taka mentalnosc :D

    OdpowiedzUsuń
  10. o mniam mniam mniam :)
    U nas na stole goszczą podobne smakołyki
    ~ I <3 african food ~

    OdpowiedzUsuń
  11. Ugali jest po prostu pycha :) Wczoraj spróbowaliśmy z nim naszych sił po raz pierwszy (ale na pewno nie ostatni). Ubabraliśmy się po łokcie podczas jedzenia ale było warto :)))

    OdpowiedzUsuń
  12. Ugali po prostu pycha:) ubabraliśmy się po łokcie podczas jedzenia ale na 100% to danie będzie częstym gościem na naszym stole :D Czekamy na więcej afrykańskich przepisów i pozdrawiamy!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Ciekawe, czy ilość poszczególnych składników jest dowolna (tzn. na oko)...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)