Bartek jest typowym facetem. Uwielbia odkręcać śrubki, robić zakazane rzeczy, kopać przedmioty, chodzić po kamieniach, "przypadkowo" zamaczać buta w kałuży i obserwować przeróżne wehikuły. Ostatnio upodobał sobie patrzenie na latające ponad naszymi głowami samoloty, stąd też narodził się w naszych głowach pomysł, żeby następnym razem zawieźć Tatę i Wujka na lotnisko, w celu bliższego poznania tych dziwnych maszyn. Dodatkową atrakcją będą odwiedziny w Muzeum Lotnictwa w pobliżu Maminej uczelni :) No, ale to dopiero w niedalekiej przyszłości...
Poza samolotami, Czekoladka uwielbia patrzeć na wielkie samochody, które przejeżdżając robią mnóóóóstwo hałasu. Ooooo tak, w takich chwilach Małe Czekoladowe Serce z radości osiąga monstrualne wielkości. Oczywiście informacja ta, nie umknęła Babci i Dziadkowi, którzy przy okazji wycieczki do Zakopanego przywieźli Wnuczkowi, odrobinę mniejszą wersję jego ukochanego pojazdu.
W wizji Dziadków, Czekoladka miał go ciągnąć za sobą na sznureczku, no ale Bartulek jak to Bartulek wymyślił sobie zupełnie inne przeznaczenie ciężarowej naczepy, którą w mig naładował klockami i innymi zabawkami, a następnie kopał i popychał po podłodze. ;p Ciekawe jak długo samochód przetrwa w Czekoladowych rękach p;p Chociaż... Ostatnio Synek znalazł inne ciekawe zajęcie, które go bardzo absorbuje. Otóż wykorzystując "niemoc magisterską" Mamy, dwoi się i troi, by tę niemoc jeszcze bardziej pogłębić, rozsypując i chowając pisaki i zakreślacze. Normalnie pomoc nie z tej ziemi. Nie dość, że Matka ma problem ze skleceniem jednego zdania do pracy, to jeszcze Bartunia dokłada dodatkowej roboty. Ech ;p I niech ktoś mi powie, że studiująca Mama ma lekkie życie ;) Dobrze, że to już prawie koniec...
Swoją drogą, teraz naszła mnie taka myśl, dlaczego magisterki nie pisze się tak przyjemnie, jak bloga? :P
Doooobra, nie narzekam, tylko wracam do czasów przedwojennych do mojej ukochanej pracy ;p
Poza samolotami, Czekoladka uwielbia patrzeć na wielkie samochody, które przejeżdżając robią mnóóóóstwo hałasu. Ooooo tak, w takich chwilach Małe Czekoladowe Serce z radości osiąga monstrualne wielkości. Oczywiście informacja ta, nie umknęła Babci i Dziadkowi, którzy przy okazji wycieczki do Zakopanego przywieźli Wnuczkowi, odrobinę mniejszą wersję jego ukochanego pojazdu.
W wizji Dziadków, Czekoladka miał go ciągnąć za sobą na sznureczku, no ale Bartulek jak to Bartulek wymyślił sobie zupełnie inne przeznaczenie ciężarowej naczepy, którą w mig naładował klockami i innymi zabawkami, a następnie kopał i popychał po podłodze. ;p Ciekawe jak długo samochód przetrwa w Czekoladowych rękach p;p Chociaż... Ostatnio Synek znalazł inne ciekawe zajęcie, które go bardzo absorbuje. Otóż wykorzystując "niemoc magisterską" Mamy, dwoi się i troi, by tę niemoc jeszcze bardziej pogłębić, rozsypując i chowając pisaki i zakreślacze. Normalnie pomoc nie z tej ziemi. Nie dość, że Matka ma problem ze skleceniem jednego zdania do pracy, to jeszcze Bartunia dokłada dodatkowej roboty. Ech ;p I niech ktoś mi powie, że studiująca Mama ma lekkie życie ;) Dobrze, że to już prawie koniec...
Swoją drogą, teraz naszła mnie taka myśl, dlaczego magisterki nie pisze się tak przyjemnie, jak bloga? :P
Doooobra, nie narzekam, tylko wracam do czasów przedwojennych do mojej ukochanej pracy ;p
***
A to chyba zalezy od tematu pracy.
OdpowiedzUsuńPark Lotnikow rzadzi!:-)
Pozdrawiam
Takim samochodem to i ja bym się pobawiła.
OdpowiedzUsuńoo to duża Czekoladka znów wyjeżdza do Tanzanii? oj masz doświadczenie jako słomiana wdowa :) pozdrawiam,Vida :)
OdpowiedzUsuńtak, w połowie sierpnia wylatują do Tanzanii z moim bratem :) na szczęście tym razem na krócej, bo na miesiąc, więc nawet nie zdążę zatęsknić ;)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Justyno, tak z ciekawosci zapytam: jaka trasa i jakimi liniami beda leciec? Domyslam sie, ze z przesiadkami... I mozesz zdradzic, ile taka "impreza" kosztuje?
UsuńQatar Airlines, bilet w obie strony 3138zł, wylot z Krakowa, o ile dobrze pamiętam przesiadka we Frankfurcie, potem przesiadka w Doha w Katarze, by w końcu dotrzeć do Dar es Salaam. Trasa często ulega zmianie, czasami zamiast Fraknfurtu jest Wiedeń, ale potem jest bez zmian. Ogólnie lot trwa ok. 24 godzin, chociaż teraz w drogę powrotną Mąż leciał 18 godzin, to zależy od ilości czasu spędzonego na lotnisku podczas przesiadek.
UsuńJeśli chodzi o inne koszty, to oni będą mieszkać w naszym wynajętym domu, więc te opłaty im odpadają.
pozdrawiam :)
dziękuję:-) chodziło mi tylko o koszty podróży oczywiście:-) To duże przedsięwzięcie!
Usuńoo, ja Was już długo podczytuje i myślę że sama byś się z chęcia wybrała do ukochanej Tanzanii ;) życze żeby się w koncu to udało :) oczywiscie razem z Bartusiem :) Vida
OdpowiedzUsuńa i jeszcze z ciekowści spytam (wybacz) masz zamiar zamieszkać kiedyś w Tanzanii ze swoją rodzinką :)? Vida
OdpowiedzUsuńwycieczka do Tanzanii to moje marzenie, niestety po konsultacjach z lekarzem od szczepień tropikalnych dowiedziałam się, że lepiej nie ryzykować z tak małym dzieckiem wyprawy do tropików. Najbezpieczniejszy wiek to ok. 5 lat, więc jeszcze sobie poczekamy :(
UsuńA co do zamieszkania, odpowiem na to pytanie po odwiedzeniu Tanzanii, teraz ciężko jest mi cokolwiek powiedzieć, gdyż nie wiem jak wygląda tam codzienne życie :)
Pozdrawiam :)
Prawdziwy facet kocha duze samochody :)
OdpowiedzUsuńSliczna ciezarowka z Zakopanego :)
no taka pamiątka, to ja rozumiem! piękna i praktyczna :)
OdpowiedzUsuńAle Czekoladka ma pomysły :)
OdpowiedzUsuńPiękna ciężarówka, a co do magisterki to życzę powodzenia, ja na myśl o swojej mam jeszcze nieprzyjemne dreszcze, oj jak dobrze że to już za mną.
OdpowiedzUsuń