Przed porodem, pewnie jak większość rodziców, nie raz snuliśmy z Mężem i resztą rodziny plany odnośnie Karmelka. Zastanawialiśmy się jak będzie wyglądać, czy będzie podobny do mamy, czy do taty, jaki będzie miał charakter i najważniejsze - kim będzie w przyszłości. Właściwie to ostatnie zdanie wciąż jest jedną wielką niewiadomą. Wszak Czekoladka jest jeszcze malutka i nikt tak naprawdę nie wie jaką drogę wybierze w dorosłym życiu. Ale wiadomo, że rodzice, jak to rodzice i tak tworzą swoje wizje i plany wobec dziecka. Już w trakcie ciąży padało wiele mniej lub bardziej wyszukanych propozycji co do przyszłej ścieżki Bobusia - wujek wymarzył sobie, że siostrzeniec będzie gwiazdą tenisa, mama chciałaby, żeby Synek kierował się swoimi pasjami i robił to czego naprawdę pragnie, jeśli zechce być tenisistą to nie będę mu stawać na drodze, wybierze inną "profesję" to też to zaakceptuję, ale nie ukrywam, że moim wielkim marzeniem jest, żeby Bartulek pokochał sport :))). Z wszystkich propozycji najbardziej utkwiła mi pewność Czekoladowego Taty. Wyobraźcie sobie, że stwierdził on, że Bartulek będzie najlepszym ogniwem ukochanego Manchesteru United - czyli, ma się rozumieć, że piłkarzem. I tak sobie o tym teraz myślę, tak analizuję i wiecie co? Mój Mąż ma chyba nosa co do przyszłości. Najpierw udało mu się "wykombinować" studia w Polsce, później poderwać mnie (a było to nie lada wyzwanie :D), a teraz przewidzieć przyszłość Czekoladki. Pomyślicie, że jestem głupia i widzę to co chcę widzieć, ale powiem Wam, że Bartek przejawia duże zdolności sportowe. Nie mówię, że od razu będzie super opłacalną gwiazdą MU, ale być może piłkarzem będzie. Skąd takie wnioski? Otóż Bartek od jakiegoś czasu ukochał sobie piłkę zakupioną przez Babcię, żeby było ciekawiej on się nią bawi jak zawodowy piłkarz (oczywiście prowadzony za rączki przez podwładnych Króla haha). Kopanie idzie mu wyśmienicie, potrafi z precyzją strzelić gola w prowizoryczną bramkę stworzoną z Maminych nóg. Co ciekawe, używa do tego wyłącznie lewej nogi... Czy to znaczy, że będzie lewonożny? Ciekawa jestem. I znowu wracamy do punktu wyjścia - znowu padają pytania, na które na razie nie znam odpowiedzi. Tak sobie myślę i myślę, i dochodzę do wniosku, że jednak ludzie mają racje - rodzice potrafią wmówić sobie dziwne rzeczy - wystarczy, że dziecko kopnie piłkę, a już widzą w dziecku światowego piłkarza hehehe. No cóż. Chyba taki przywilej rodzica - może marzyć i nikt nie ma prawa mu tego zabraniać, chociaż wiem, że znajdzie się milion ludzi, którzy będą tego próbować. Ale nie z nami te numery :D Hihi, ciekawa jestem jakie Wy macie plany w stosunku do swoich dzieci :D?
***
Standardowo przypominam o głosowaniu na Króla Simbę:
***
Cześć
OdpowiedzUsuńOdniosę się jedynie do początku posta. Zaintrygował mnie pierwszy akapit, bo ja znam kilku mulatów i żaden z nich nie jest podobny do białego rodzica.
Kiedyś z ciekawości wygooglowałam sobie P.Kazadi i A. Szwed i obejrzałam fotki z ich matkami i... to samo - na pewno nie są do nich podobne. Pewnie to kwestia dominujących "czarnych" genów.
pozdrowionka
zuzana
P.S. A Bartek z pewnością ma zadatki na sportowca po AWF-owej mamie i tacie kibicu:-)
a mnie bardzo ciekawi historia jak to mężu Cie poderwał?? :D
OdpowiedzUsuńagusia88aga@wp.pl
zaglosowane, a ja narazie nie mam planow, Emka na razie przejawia zdolnosci taneczne, wiec zobaczymy :)
OdpowiedzUsuń:) fajnie sie czyta
OdpowiedzUsuńzajefajniuskie skarpeciochy Bartolomijo ma :D
OdpowiedzUsuń