niedziela, 15 kwietnia 2012

Hau, hau :)

Tytuł miał być po suahili, ale na moje pytanie, jak w Tanzanii mówi się na szczekanie psa, usłyszałam, że u nas nie mówimy, że pies szczeka, tylko płacze, więc pozwólcie, że tym razem pozostaniemy przy polskiej wersji. W sumie po dłuższym zastanowieniu dochodzę do wniosku, że przecież Czekoladka w większości przebywa w polskim środowisku, więc zrozumiałym jest, że jego pierwsze słowa będą w tym języku, także po co kombinować z suahilską wersją "hau hau". To tak tytułem wstępu, bo wpis jest troszkę na inny temat.
Gdy myślę o swoim dzieciństwie, momentalnie przed moimi oczami pojawia się mała, czarna, grubiutka, futrzana cudowna istotka - mój piesek najukochańszy, który wypełniał nasz dom radością i ekhm.... krzykiem. Tak jest, krzykacz z niego był niesamowity, wszyscy dookoła musieli wiedzieć, że królewna Maxi już wstała (teraz widzę sporo podobieństwa między nią a Czekoladką, hahaha, oba takie krzykacze i złośniki). Nasz ukochany piesek towarzyszył nam w każdym ważnym wydarzeniu, jeździł z nami nad morze, nad jezioro, chodził na grzybki, bawił się i rozrabiał w najlepsze. 


Wszystkie okna w domu umazane były od jego czarno-białego mokrego noska (teraz tą rolę przejął Bartuś ze swoimi oślinionymi rączkami). Niestety, jak to już w życiu zapisane, Bóg wezwał naszego Godziusia do siebie, by w niebie rozrabiał, szczekał i łapał chmurzaste obłoki. Z bólem serca pożegnaliśmy naszego przyjaciela i smutek zapanował w naszym domu. Dopiero pojawienie się Czekoladki tchnęło na nowo życie w naszym domu. I nie chcę, żeby zabrzmiało to dziwnie, że porównuję swoje dziecko do psa, ale uwierzcie mi, że jesteśmy jedną z tych rodzin, które traktuje zwierzęta na równi z ludźmi. Ta mała "czarna", kędziorkowa, cudowna istotka rozświetliła nasz dom swoją osobą. Teraz to Czekoladka jest królem, który dumnie pełni tą funkcję rządząc i rozrabiając dookoła. No, ale znowu zboczyłam z tematu. To nawiązanie do mojego pieska i do mojego Synka, ma na celu powiedzenie Wam, że Nasz Simba kochany, zaczął nawoływać pieski radosnym "hau hau". Żaden piesek nie pozostanie niezauważony przez Bartusia, baaa... zostanie wypatrzony o wiele szybciej przez niego niż przez nas. Czekoladka czy to w wózku na spacerku, czy to z domowego okna na widok psiaka wydaje z siebie zabawne, całkowicie świadome hau hau :) I tak nasz Mały Kogucik, wzbogacił swój język o nowe słówka i z radością nawołuje  i wita wszystkie pieski w okolicy, a ja pękam z dumy :))))



***

6 komentarzy:

  1. Mam bardzo podobnego pieska (: mogłabym rzec, że prawie identycznego (: nasza sunia- Tusia- ma teraz szczeniaczka. Mieszanina z pekińczykiem (: hehehe małe, kochane brzydactwo (;

    OdpowiedzUsuń
  2. hehe nie wiem czy wiesz, ale moja Mama jest zdolna pojechać do Ciebie po tego szczeniaczka ;) właśnie namawia Dziadka :) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A małego kota byście nie chcieli? ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja w bloku nie chcę zbytnio psa, ale u rodziców są dwa i je kocham równie mocno, co mojego męża hihi ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zochacz wypatrzy psa z kilometra, zanim ktokolwiek z nas go dojrzy. I wrzeszczy od razu "hau hau".

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)