sobota, 21 kwietnia 2012

Duża Czekoladka patrzy :)

To, że Duża Czekoladka jest daleko, chyba nie muszę przypominać. Praktycznie w każdym poście to powtarzam. Tęsknię ja, tęskni on i tęskni Mała Czekoladka. Tęsknimy w trójkę. Na szczęście w dobie XXI wieku, technologia daje nam mnóstwo możliwości minimalizowania naszej tęsknoty. Wiadomo, że nic nie zastąpi (jak to śpiewała Rihanna) kontaktu "chest to chest, nose to nose, palm to palm", ale gdy nie ma się wyboru to nawet sam widok drugiej osoby dużo znaczy. Poprzednim razem, gdy Duża Czekoladka była w Tanzanii kontaktowaliśmy się przez skype, wraz z opcją podglądania przez kamerę. Niestety wymagało to od nas synchronizacji czasowej, a co za tym idzie układanie planu dnia pod możliwości internetowe Męża. Na tamte warunki nie stanowiło to większego problemu, natomiast teraz, gdy Mała Czekoladka pojawiła się na świecie i zrzuciła Mamę na niższą część Czekoladowego serca, Tata zapragnął mieć oko na Synka, w każdej możliwej chwili, nawet wtedy, gdy Mama nie ma włączonego laptopa. Na szczęście to pragnienie wcale nie okazało się takie wygórowane, jakby się mogło wydawać, gdyż jakiś czas temu nawiązaliśmy współpracę z firmą D-Link, która obdarowała nas kamerką internetową DCS-942L, dzięki której Duża Czekoladka może bawić się w 24 godzinnego Wielkiego Brata ekhm... Tatę/Męża.


Jeszcze przed wylotem Męża, poprosiłam go o sprawdzenie funkcjonowania tego ciekawego gadżetu na jego komputerze, tak bym miała pewność, że już na miejscu wszystko będzie działało bez zarzutu (także chciałam mieć pogląd, jak wszystko zainstalować na swoim komputerze ;)). Instalacja urządzenia okazała się bajecznie prosta, śmiało mogę powiedzieć, że bez obaw sama bym sobie z tym poradziła. Instrukcja zarówno komputerowa, jak i książeczkowa jest w kilku językach, w tym po polsku, więc cały proces instalacji przebiega bezproblemowo. W przypadku instrukcji komputerowej, sam program sprawnie prowadzi nas przez kolejne etapy instalowania urządzenia. A to jest naprawdę duży plus. Zapewniam Was, że nawet osoba, która nie ma zielonego pojęcia o nowinkach technologicznych sobie z tym poradzi. 


Gdy już mieliśmy zainstalowaną kamerę na komputerze, a tym samym podłączoną zasilaczem sieciowym do kontaktu oraz kablem do routera, którego końcówka dopasowana jest do wejścia internetowego, co wg mnie jest dużym plusem (niestety akurat nie mamy funkcji Wi-Fi Protected Setup (WPS), ale taka opcja też istnieje) i ustawioną kamerkę przeszliśmy do etapu zakładania konta na mydlink - jest to niezbędne do odbierania obrazu z kamery na komputerze (rejestracja trwa raptem 5 minut). Dzięki usłudze mydlink, z każdego dowolnego miejsca gdzie mamy dostęp do Internetu, możemy zobaczyć obraz z podglądanego miejsca. Nasza pierwsza próba testowa miała miejsce w wujkowym pokoju, gdy Bartunek pod okiem Babci bawił się zabawkami edukacyjnymi. Jako, że była to późna pora, obraz zarejestrowany został w trybie nocnym (kamera automatycznie przełącza się na odpowiedni tryb za pomocą wbudowanego czujnika światła). 


Natomiast tryb dzienny został przetestowany tajemnie przez naszego Czekoladowego Tatę! I to zupełnie nieświadomie. Dowiedziałam się o tym w momencie przeglądania maili, w jednym z nich znalazłam takie oto piękne zdjęcia (wybrałam jedno, które nadaje się do publikacji), zrobione przez mojego Męża podczas naszej zabawy z podpisem: "Big Chocolate patrzy" :))) Oczywiście wcześniej podałam mu dane do konta na mydlink (jest to konieczne, bo chyba nikt by nie chciał, żeby niepowołane osoby obserwowały i słuchały Waszych rodzinnych sekretów ;)).




Naprawdę zrobił mi niezłą niespodziankę, tym bardziej, że zupełnie zapomniałam o włączonej kamerze (i pomyśleć, że poza podglądaniem nas, byliśmy też podsłuchiwani ;))) - tak, tak, kamera ma wbudowany mikrofon, który na szczęście można wyłączyć). Tak jak wspominałam, kamera może być podłączona samodzielnie nawet 24h, niepotrzebny jest do tego włączony laptop. Jak widać na załączonej fotce, zdjęcia robione przez kamerę mają naprawdę dobrą jakość. Podobnie wygląda sytuacja z obrazem w komórce - istnieje możliwość podglądu na żywo za pomocą telefonu komórkowego. Super opcja przy takiej panikarze jak ja. Wystarczy tylko ze strony mydlink pobrać odpowiednią darmową aplikację i cieszyć się widokiem dziecka na wyświetlaczu :))) 

My naszą kamerkę umiejscowiliśmy w pokoju Bartusia, wśród pluszaków w ogóle nie rzuca się w oczy. Ot taka śliczna biała błyskotka :) Na początku znajdowała się ona na szafce, ale jednak jej lekka budowa zmusiła nas do zmiany jej miejsca "zamieszkania". Oczywiście po powrocie Dużej Czekoladki do domu, kamerka nie będzie chodziła non stop, tak jak do tej pory ;))) Nie chcemy "permanentnej inwigilacji".


Jak do tej pory kamera spisała się na medal. W przyszłości planujemy wykorzystać ją przy monitorowaniu pustego mieszkania. Wtedy też przekonamy się, czy opcja reakcji na ruch i powiadomienia mailowego o tym fakcie, to prawda czy fałsz :) Hehehe, chociaż szczerze wolałabym, nie zobaczyć maila z informacją o nieznanym źródle ruchu w swoim domu pod naszą nieobecność ;))) 

Z czystym sumieniem mogę polecić zakup takiego gadżetu rodzicom, którzy mają malutkie dziecko w domu. Można powiedzieć, że to taka nowoczesna wersja elektronicznej niani, z tą jednak zaletą, że poza dźwiękiem jest również obraz. Także jest to fajna opcja dla pracujących czy studiujących Mam, które lubią mieć wszystko pod kontrolą ;))) Kamerka to nie tylko urządzenie dla rodziców, co to to nie. To idealne rozwiązanie na kontrolę mieszkania podczas naszej nieobecności w domu.



Jedyną wadą jaką zaobserwowałam jest wysoka cena - kamera, którą my testowaliśmy to koszt ok. 350 zł (w ofercie D-Link dostępne są także tańsze, wcale nie gorsze modele), co może zniechęcić wielu młodych rodziców, którzy i tak mają masę innych wydatków. Jednak po podliczeniu plusów wynikających z użytkowania tego cudeńka, myślę, że warto wydać taką kwotę dla swojego komfortu psychicznego :)))

Na zakończenie chciałam serdecznie podziękować firmie D-Link, a w szczególności panu Kamilowi, za możliwość przetestowania na "własnej skórze" uroków tej technologicznej perełki. Jesteśmy przekonani, że jeszcze nie raz, będzie ona w naszym użyciu.

***

9 komentarzy:

  1. Super sprawa. fajnie, że duża czekoladka może na was kukać. fakt cena dość zaporowa

    OdpowiedzUsuń
  2. niewątpliwie w takich sytuacjach jest to rzecz niezastąpiona.
    pozwala tacie uczestniczyć w domowym życiu.
    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajna opcja np. by kontrolować na początku nianię, której nie znamy...bo czasem ktoś sprawia dobre wrażenie, a nie koniecznie jest fair :)

    OdpowiedzUsuń
  4. no gadzdet fajny ale gdybys nie dostala tej kamery w zamian za reklame to kupilabys ją?? fajnie ze akurat Wam sie trafilo testowanie, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na tą chwilę nie mogłabym sobie pozwolić na taki wydatek, ale bez dwóch zdań poleciłabym taki zakup osobom, które chcą monitorować swój dom podczas swojej nieobecności lub mają duży dom i dziecko śpi w osobnym pokoiku. U nas super się to wpisało w wyjazd Męża, więc tym bardziej jestem zadowolona z użytkowania kamery :) Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  5. swietna sprawa, ja to sie zawsze zastanawiam jak wy to robicie, ze macie co chwile jakies fajne rzeczy do testowania

    OdpowiedzUsuń
  6. Niesamowita jest ta współczesna technika, naprawdę :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)