niedziela, 27 maja 2012

Mamo, nie mam czasu na jedzenie!

Czekoladka ogłosił bunt na pokładzie. Jak do tej pory nie mieliśmy problemu z apetytem Bartunka (co można zaobserwować spoglądając na część "brzuszka" Czekoladki na poniższej fotce hahaha), tak ostatnio poza chrupkami, biszkoptami, cycem i wodą mógłby całymi dniami nic nie jeść. Oczywiście staram się jak mogę nie dawać mu wyżej wspomnianych przekąsek przed zjedzeniem treściwego posiłku, ale niestety nie zawsze udaje mi się przełamać Czekoladowy opór. Na szczęście znaleźliśmy w miarę łagodne rozwiązanie: samodzielne jedzenie przez Bartusia pokrojonych kawałków chlebka z masełkiem oraz Babcinych specjałów mięsnych specjalnie pieczonych dla Wnuczka. Dodatkowo od kilkunastu już dni, na Czekoladowym stole królują domowe zupy tak chętnie pałaszowane przez Czekoladkę. Co istotne, zupy muszą być jedzone dorosłą łyżką, bo inaczej Bartuś nie otworzy dzióbka ;))) Pewnie część z Was chwyciła się właśnie za głowę nie mogąc pojąć, dlaczego dopiero teraz gotujemy dla Bartka. Otóż już wyjaśniam - do tej pory Bartek niechętnie podchodził do domowych zupek, zaciskał wargi i nie chciał przełknąć nawet odrobinki takiego posiłku ( inaczej było z drugim daniem, które wsuwał aż uszy mu się trzęsły ;p), dlatego nie chcąc doprowadzić do zagłodzenia Czekoladki podsuwaliśmy mu słoiczkowe zupy. Wszystko się zmieniło stosunkowo niedawno, gdy to Bartek nagle odmówił spożywania gotowych posiłków i zapragnął jeść razem z nami. Od tamtej pory wszystkie dania przygotowywane są pod Bartka, z jak najmniejszą ilością przypraw i dodatków (ku niezadowoleniu Dziadka Czekoladki, który sam dosala, dopieprza i doprawia sobie potrawy ;)). Śniadanie także uległo modyfikacji, kaszki pomalutku odchodzą do lamusa, a na salony wkraczają pokrojone w kawałeczki szyneczki indycze, chlebuś, żółtko z jajeczka i inne przysmaki, które łatwo wziąć w rękę podczas zabawy i wsunąć do Czekoladowego buziaczka. Oczywiście wszystko szamane jest samodzielnie przez Czekoladkę, bo inaczej niechętnie otwiera buzię, a tak to sam kontroluje co, kiedy i ile je, ułatwiając życie swoim opiekunom :))))) Ten sposób stał się kluczem do sukcesu, Bartuś ma pełny brzuszek, nie walczy podczas jedzenia, tylko z radością bawi się, biega, rzuca zabawkami jednocześnie przekąszając kanapeczkę swoją Czekoladową (dodatkowo opaloną przez słoneczko :D) rączką :) A ja już wyobrażam sobie Bartusia jedzącego tanzańskie ugali mmm! :)



***
Przypominam o konkursie z książkową nagrodą na Dzień Mamy :) Serdecznie zapraszam :) A tymczasem spadam pouczyć się na wtorkowy egzamin (jeden z czwartkowych zaliczony :D a na wyniki drugiego wciąż czekam, ale jestem dobrej myśli :) Wish me luck! (edit - a jednak mam odwołany egzam, więc poodpoczywam przy Czekoladce hahaha :))


***

9 komentarzy:

  1. urocze. ciesze sie, ze w koncu chce jesc domowe jedzonko. my mamy problem z wprowadzeniem innej tekstury sloiczkow, Pams prowokuje wymioty na lewo i prawo ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mama zawsze mi wypomina jakim ja niejadkiem byłam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. wcale się nie zdziwiłam, że dopiero od niedawna jecie zupy domowe, moje dziecko w wieku w wieku podobnym co Bartuś, wciąż je słoiczki i bardzo mi z tym wygodnie. a że domowe woli to inna sprawa, tylko że własnie nie chce mi się obiadów dla całej rodziny pod nią przestawiać.

    za to bardzo się zdziwiłam, że Bartuś nie siedzi przy stole i nie ma nawyku, że jak się je to się je. wydaje mi się że to lepszy i zdrowszy nawyk, niż podjadanie przy zabawie. przynajmniej ja sobie nie wyobrażam czegoś takiego. czasem mam wrażenie, że Bartuś to na prawdę mały król i uniżenie są wszystkie jego kaprysy spełniane. nie wiem czy to tak dobrze - może dla niego w tej chwili tak, ale kiedyś wejdzie w kontakty z rówieśnikami i wtedy może mieć problem. nie wiem czy chciałabym, żeby moje dziecko miało do czynienia z kimś kto jest tak utrzymywany w przekonaniu że jest panem świata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo tego, iż Bartuś jest traktowany po królewsku, nie zamierzam wybierać mu towarzystwa, w tej kwestii również pozostawiam mu dowolność :)

      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. hahaha u nas tak samo! Jak sam do buzi nie włoży to nie je wcale :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. To u mnie to samo-Domowe jedzonko specjalnie dla dzieci było be, dania ze słoiczków cacy. Teraz to co my jemy Bąble pałaszują z apetytem. Póki co królują kanapeczki, ale jak zaczęły same biegać to nie mają czasu na jedzenie i niestety chrupki i ciastka muszą być : / Najważniejsze, że nie chudną i są zdrowe :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziecko samo wie, kiedy chce spróbować 'naszych' posiłków (: przyszedl czas i na Simbę (:

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeśli mogę http://mojemalecudenka.blogspot.com/2012/05/ania-wymianka-blogowo-mamowa.html zachęcam Ciebie oraz twoje czytelniczki do udziału w wymiance blogowo mamowej na moim blogu

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)