czwartek, 24 maja 2012

Dzień z życia studiującej Mamy.

Godzina 24. Czekoladka budzi się z płaczem i wskakuje na śpiącą Mamę. Mama masuje Czekoladowy brzuszek, bo widzi, że to on jest przyczyną nagłej pobudki. Nosi, tuli, buja i na wpółprzytomnie usypia Synka. Oboje kładą się do łóżka, by za 5 minut powtórzyć uprzednio opisywane czynności. W końcu Bartek wybudza się na dobre, biegając i rozrabiając w kuchni. Przychodzi czas na nocną kolację i po około 3 godzinach Czekoladka zapada w sen. Mamie zostają 2 godziny snu. Korzysta z nich jak może. Nie traci czasu na zbędną fazę przed REM'ową, tylko od razu oddaje się marzeniom sennym. Tam spędza czas z Mężem w Tanzanii. Rozmawia po suahili z wszystkimi, ku wielkiemu zaskoczeniu, że potrafi coś więcej niż "Mambo vipi?". Sen ten jest przeżywaniem wcześniejszej rozmowy z kolegą Męża w ich rodzimym języku (o dziwo na żywo też dawałam radę <dumna>). Nagle coś wyrywa ją ze snu. Szybki rzut oka na zegarek - 5:20. Od 20 minut powinna być na nogach. Wstaje, budzi Babcię do przejęcia warty nad Synkiem, bierze szybką kąpiel, czyta notatki na dzisiejsze zaliczenie i w między czasie myje zęby. Po około godzinie jest już w Krakowie. W ramach rozruszania mózgu żwawym spacerkiem przemieszcza się z Dworca do Ronda Mogilskiego, jednocześnie próbując ogarnąć materiał na kolokwium zaliczeniowe. Przychodzi na pierwszy wykład - niezapowiedziane zaliczenie, jakoś daje radę. Z kolejnych ćwiczeń rezygnuje na rzecz nauki w pobliskim parku. Spacerując alejkami, próbuje pojąć o co właściwie chodzi w negocjacjach międzyludzkich, jednocześnie obserwując bawiące się dzieci. W każdym z nich widzi Czekoladkę. Tęskni. Po szybkiej nauce przychodzi czas na egzamin, idzie dobrze. Szybki bieg na autobus i powrót do domu, do czekającej na Maminego cyca Bartunki. Tak w skrócie wygląda obecnie moje życie. Sesja, zaliczenia i opieka nad Synkiem. Jednym słowem - żyć, nie umierać :))) Jakie to szczęście, że to już ostatnia sesja w moim życiu (hmmm... czy, aby na pewno umiem żyć bez nauki ;p ;)). Jeszcze tylko obrona i będę mamą pełną piersią :)))) W 100% dla Czekoladki. Can't wait! :) Tymczasem idę skorzystać z kilku godzin snu, należy mi się ;)



***

9 komentarzy:

  1. miłej nocy, coś nie coś wiem o pobudkach tyle, że ja na wychowawczym ale u mnie na zmianę obie się czasem budzą. one pójdą spać a ja zanim usnę to trochę czasu minie

    OdpowiedzUsuń
  2. Spokojnej nocki. Oby Bartula spał spokojnie!!
    Powodzenia na wszystkich kolokwiach i egzaminach :-))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Na szczęście u mnie pobudki już minęły, ale wiem co to znaczy, przez pierwsze miesiące swojego życia moje dziecko było nocnym markiem, a ja musiałam wraz z nią.

    OdpowiedzUsuń
  4. oj rozumiem! ja też tak miałam;)
    tyle, ze babcia była 300 km dalej i dwa kierunki...ale co nas nie zabije... ;)

    spokojnego odpoczynku, w pełni zasłużonego i trzymam kciuki za zaliczenia;)

    OdpowiedzUsuń
  5. trzymam kciuki oczywiście :)))
    i życzę miłego odsypianka!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja mam ostatnio podobny plan zajęć jako pracująca i douczająca sie mama. I kiedyś zdziwiłabym się, że można egzystować po 2 godzinach snu nocą :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Matkę budzisz a Mężulek się byczy w buszu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no widzisz, a dopiero jak ty się musisz byczyć skoro masz czas na czytanie mojego bloga, który ewidentnie ci nie leży :))))

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)