oraz Kingą, ale o szczegółach za chwileczkę :)))
A wszystko zaczęło się od pozornie zwykłego spacerku, który przerodził się w wypad na przepyszne lody :))) Babcia Czekoladki standardowo wybrała sobie sorbeciki, ja z kolei skusiłam się na jagódkę, smerfika oraz bakalię mmm...
A wszystko zaczęło się od pozornie zwykłego spacerku, który przerodził się w wypad na przepyszne lody :))) Babcia Czekoladki standardowo wybrała sobie sorbeciki, ja z kolei skusiłam się na jagódkę, smerfika oraz bakalię mmm...
Czekoladka natomiast delektował się swoim smacznym biszkopcikiem w swojej miętowej karecie :))) Na jego głowie można zaobserwować motyw piłkarski, który ostatnio jest nam niezmiernie bliski :) Czapeczka ta zawołała nas ze sklepowej wystawy i od razu zagościła na Czekoladowej główce. Muszę przyznać, że nasze barwy narodowe idealnie komponują się z karmelkowym odcieniem skóry Bartunia <3 Jestem przekonana, że z tanzańskimi też będzie cudnie :)))
Po tej słodkiej przekąsce zahaczyliśmy o okoliczny park, w którym to najpierw Czekoladka "napadł" na cycorka, by następnie oddać się przyjemnemu kołysaniu na parkowej huśtawce :)
Reszta spacerku odbyła się w ślimaczym tempie, gdyż Mały Simiyu zadecydował, że teraz czas na chodzenie ;) I tak krok za krokiem zmierzaliśmy w kierunku osiedla, gdy tu nagle zza wysokich traw wyłoniły się... KOZY oO. Taka niespodzianka w środku miasta. Oczywiście nie omieszkaliśmy przywitać się z Panią Pasterką oraz jej podopiecznymi:
-Madonną z przepiękną białą brodą (była to dzika kózka, która bała się mniejszego od siebie Simby, ale to całkiem zrozumiałe, wszak Małe Lwy bywają nieprzewidywalne ;))
-Kingą, która była przyjacielsko nastawiona i nawet podstawiała grzbiet do głaskania hehe ;)))
I tak oto w samym centrum miasta mieliśmy okazję poznać Madonnę troszkę od innej strony i razem z nią radośnie zameczeć: Me, me Euro spoko ;))) To taki mały przedsmak przed piątkową niespodzianką na Dzień Dziecka <3
To tyle, tymczasem mykam się pouczyć, póki Czekoladka śpi ;)))
***
Ale mi smaku narobiliście tymi lodami:)
OdpowiedzUsuńCzapeczka super!
Kozy w środku miasta? Rewelacja!
Faktycznie czapeczka wygląda na Bartusiu super :)
OdpowiedzUsuńPiękne kózki, szczególnie ta łaciata Kinga:)))
OdpowiedzUsuńczapa super! U nas jedyny piłkarki gadżet to piłka ;)
OdpowiedzUsuńMnie w ogóle rozczulają wszystkie te motywy piłkarskie na dziecięcych wdziankach typu KIBICUJĘ RAZEM Z TATĄ itp... :D Boskie to jest. Osobiście kibicem nie jestem, ale gdybym miała dzieci, to wdzianka bym im kupiła :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Sol
PS. POLECAM WZIĘCIE UDZIAŁU W MOIM KONKURSIE DLA BLOGERÓW:
http://turystycznyprzewodnik.blogspot.com/2012/05/konkurs-drugi-dla-bloggerow-z-okazji.html
Przyznam, że jak zobaczyłam tył czepeczki, to od razu mi się spodobała całośc (:
OdpowiedzUsuńOstatnio spacerowałam z siostrą ulicami Poznania i na jednym z ogródków były kozy, kaczki, kucyk i mały wóz cyrkowy (: fajny widok w środku miasta (:
tylko schrupac bobaska :)
OdpowiedzUsuńAle fajne koleżanki :-)
OdpowiedzUsuńCzekoladka się nie bał?