Kochani moi, duża część z Was obstawiała, że wróbelek z przedstawionej przeze mnie bajki, jednak doleciał do Afryki. Czy tak było na pewno? Możecie się o tym przekonać sami :) Wystarczy tylko wziąć udział w naszym konkursie, organizowanym wspólnie z Wydawnictwem Pestka i odpowiedzieć na proste pytanie konkursowe:
Jakie przygody, według Was, spotkały tytułowego wróbelka podczas jego wyprawy do Afryki? Co widział, kogo spotkał? :)
Liczę na Waszą inwencję twórczą i na wstępie zaznaczam - konkursowe przygody nie są opisane w książeczce, chcę, żebyśmy wspólnie wymyślili dalszą część bajeczki :) Tak więc grzejcie swoje klawiatury i paluszki, a do najciekawszej, najśmieszniejszej, bądź najbardziej zaskakującej wg mnie i Pani Redaktor, Wandy Stompór, wypowiedzi (proszę o zamieszczenie swojego maila kontaktowego), powędruje zbiór bajek "Czy wróbelek doleci do Afryki? i inne wierszyki" (moja recenzja tutaj). Nagroda została przekazana od Wydawnictwa Pestka w ramach nagrody dla jednego szczęśliwca.
Konkurs trwa od dnia dzisiejszego tj. 13 maja 2012 do 20 maja 2012 do godziny 23:59:59.
Zachęcam Was serdecznie do polubienia fanpage'u Wydawnictwa Pestka na Facebook'u, gdzie możecie na bieżąco śledzić nowości wydawnicze :)
Powodzenia! :))))
***
o rany u mnie kiepsko z wyobraźnią...
OdpowiedzUsuńmoże najadł się zagranicznej słoninki i rozbolał go brzuszek...
strzelam.
Ooo coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńWróbelki to bardzo sprytne i wszędobylskie ptaki.
OdpowiedzUsuńMyślę, że bez większych problemów udało mu się dolecieć do Afryki:)
Jak się można domyślić podróżował różnymi środkami lokomocji. I tak podróżując pewnego pięknego, jesiennego dnia wypełnioną po brzegi siankiem furmanką. uśpił go miarowy stukot końskich kopyt o bruk. Gdy obudził się była ciemna noc i nie bardzo wiedział gdzie jest. myślał, że dotarł już do serca Afryki:) Jakie było jego zdziwienie gdy dowiedział się,że nadal podróżuje po Polsce i właśnie zawitał do wiejskiego gospodarstwa :) postanowił odpocząć i rankiem znów rozpocząć soją podróż do ciepłych krajów. EWA :)
A ja nie mam kompletnie wyobrazni do takich rzeczy, ale moze powiem tak:
OdpowiedzUsuńWrobelek chcac doleciec do Afryki spotkal po drodze mnostwo roznych ptakow ktore odlatuja na zime do cieplych krajow on tez chcial zobaczyc jak tam jest i probowal sie przylanczyc do roznych "stad" ptakow, ale byl za slaby i za wolny i nie udawwalo mu sie dotrzymac "kroku" innym ptaka, mowili mu, ze wrobelki nie odlatuja do Afryki, ale on byl malym uparciuchem i postanowil sprobowac ale nawet nie wiedzial, w ktora strone trzeba leciec bo inne ptaki nie chcialy mu powiedziec wiec postanowil pytac zwierzat na ziemi, spotkal robaczka ale gdy probowal go spytac ten uciekl bo bal sie ze wrobelek go zje, polecial do gospody i spytal kaczek i kur gdzie musi leciec gdzie jest afryka ale one go wysmialy, zly wrobelek ze nikt nie chce mu pomoc polecial na oslep i tak po wielu miesiacach, gdy byl juz bardzo zmeczony ujzal piekna sloneczna Afryke, Slonie, Zyrafy egzotyczne ptaki i usiadl na drzewku i podziwial piekne widoki, a gdy byl czas zeby wracac do domu postanowil, ze on w Afryce zostaje na zawsze bo tak tam cieplo i pieknie. :))
Wróbelek przytłumiony tym jaki jest malutki i "nakręcony" przez inne ptaki , które wciąż mu powtarzały , że nie dałby rady dolecieć do Afryki , postanowił im udowodnić , że mu się uda. Choć wszystkie ptaki w to nie wierzyły , a wszystkie słowa z dopingiem dla wróbelka mówiły z ironią wspólnie stwierdziły , że to może być ciekawe doświadczenie i jesienią polecą do ciepłego kraju razem z wróbelkiem , aby zobaczyć jak mu pójdzie. Przez całe lato wróbelek w swoim domku czytał mądre książki takie jak : "Podróż ptaków do ciepłych krajów" , "O ptakach uciekinerach" itp. , twierdził on bowiem , że uda mu się w ten sposób lepiej przygotować do podróży. Lato upłynęło prawie jednym tchem , a jesiennie , coraz zimniejsze dni zbliżały się nie ubłagalnie. Wróbelek Staś (bo tak się właśnie nazywał) choć w swoim wróblim serduszku czuł strach i zakłopotanie twierdził , że musi polecieć . I nadszedł ten dzień , w którym ptaki wyleciały , a między nimi właśnie Staś. Pierwsze kilometry były dla wróbla bardzo ciężkie , jednak mówił sobie "Później będzie lepiej"... niestety się mylił. Pomimo tego , że tak naprawdę , wszystkie ptaki nie wierzyły we Wróbelka czym dłużej z nim przebywały tym bardziej dochodziły do wniosku , że Staś jest naprawdę fantastycznym ptaszkiem. Ptaki leciały, leciały i leciały ... jednak pewnego pochmurnego dnia jeden z bocianów stracił w chmurach widoczność i nagle wpadł nieoczekiwanie na ogromną maszynę poruszającą się strasznie szybko , w wyniku tego złamał sobie nogę . - Mądra sowa powiedziała , że bociek miał szczęście , a ogromną maszynę nazwał "SAMOLOTEM" - . Niestety przez złamaną nogę bocian nie był w stanie lecieć , wszyscy po za wróblem twierdzili , aby lecieć bez niego , jednak Staś stanowczo zaprotestował . I mimo potencjalnej nieugiętości ptaków zgodziły się poczekać aż noga boćka się zagoi. Przez ten czas ptaki zadomowiły się w Finlandii . Po ok. 2 tygodniach wylecieli . Frunąc przez wiele tygodni napotykali wiele zwierząt , które wciąż dziwiły się , że wróbel frunie do Afryki , gdy pewnego dnia spotkali chorą sówkę z Malty , a ta choć nie chcący zaraziła wróbelka . Na szczęście wróbelek się wykurował i po kilku kolejnych tygodniach dotarli do Afryki. Wróbelek był bardzo zachwycony pięknem tego kontynentu , a po tyle tygodniach współżycia z innymi ptakami zaakceptowali , go , a nawet więcej , stali się jego przyjaciółmi. Jednak wróbelek wycieńczony po tak długiej podróży po prostu umarł w piaskach Sudanu . Wszystkie ptaki bardzo za nim płakały , a gdy powróciły po zimie do Polski chwaliły innym ptakom Stasia . Po wielu latach krążą o nim legendy i przypowieści...
OdpowiedzUsuńmagda1_1998@wp.pl
Do Afryki?
OdpowiedzUsuń- To pomysł dziwaczny! Tam latają tylko duże ptaki! A Ty masz takie malutkie skrzydełka… Gruchnął stary gołąb
- W Afryce mieszkają potwory! Mają trąby, wielkie grzywy i noszą swoje dzieci w torbach. – nieśmiało wychyliła się z za krzaczka malutka kawka.
- Oj wróbelku źle Ci tu? Ludzie rzucają nam jedzenie, zimą budują nam domki. Po prostu żyć nie umierać a Ty myślisz o niebieskich migdałach. Głupie to Twoje marzenie – zaśmiały się kaczki.
Wróbelek zawstydzony swoim niemądrym marzeniem spuścił główkę i odleciał szybko do swojego ulubionego miejsca. Usiadł na starym telefonicznym słupie z którego było widać całe miasto. Był zasmucony, że ma takie malutkie skrzydełka, trochę przestraszony potworami i zadziwiony, że innym wystarczy wygodne życie pozbawione marzeń.
Rozmyślania wróbelka przerwała malutka, czarna jaskółka. Jej piórka lśniły w słońcu a oczy błyszczały jak dwa węgielki. Wróbelek nigdy nie widział z bliska jaskółki bo zazwyczaj latały bardzo wysoko i przecinały niebo tak szybko, że trudno było za nimi nadążyć.
- Wiesz wróbelku – słyszałam przypadkiem Twoją rozmowę z innymi ptakami. Spójrz na mnie. Nie jestem wiele większa od Ciebie a odwiedzam Afrykę z moimi siostrami co roku. Odlatujemy tam kiedy tu zaczyna robić się zimno. I wiesz co? Hihih nigdy nie widziałam tam potworów. Są tam piękne zwierzęta, kolorowe ptaki i ciepły piasek. Nie powinieneś słuchać plotek! Te ptaki nigdy nie odważyły się opuścić swojego bezpiecznego gniazda więc nie powinny Cie zniechęcać ich słowa.
- Naprawdę uważasz, że powinienem spróbować?
- Choć ze mną zaprowadzę Cię do miejsca gdzie inne zwierzęta, które nie potrafią latać znajdują sposób aby dostać się tam gdzie chcą.
Wróbelkowi urosło jego małe serduszko i poleciał za jaskółką. Lecieli bardzo długo. Oczom wróbelka ukazała się wielka woda, której nigdy przedtem nie widział i dziwne domy unoszące się na falach.
- To są statki. Jeśli obawiasz się, że nie dolecisz tak daleko usiądź sobie wysoko na maszcie a statek dowiezie Cię bezpiecznie do gorącej Afryki. Teraz muszę już lecieć. Pamiętaj wróbelku – nie ma głupich marzeń a jeśli czegoś naprawdę chcesz znajdziesz sposób aby to osiągnąć.
Jaskółka wskazała wróbelkowi statek, którym powinien popłynąć i odleciała nie oglądając się za siebie.
Za chwilę ruszyli. Wróbelek z bocianiego gniazda obserwował wielką wodę, widział skaczące delfiny i czół, że właśnie zaczyna się jego wielka przygoda.
cd:
OdpowiedzUsuńNastępnego dnia kiedy siedział sobie na szalupie ratunkowej usłyszał w niej dwa kocie głosy:
- Karl…mam dla Ciebie złe wiadomości…
- Czy naprawdę musisz mnie zadręczać teraz swoimi pomysłami Edwardzie?
- No bo Karl… Ty mówiłeś mi, że jesteś wegetarianinem… że lubisz sobie robić sałatki z pomarańczy no i … tego kiwi…
- No i?????
- Bo widzisz ja podsłuchałem, że ludzie mówili, że tam w Afryce chcieli by zobaczyć kiwi, że ono ma dziób i nogi i biega nawet…Karl? Karl nie mdlej! Karl …. No i po co mu mówiłem …
Wróbelek postanowił, że z kotami lepiej nie zadzierać obojętnie czy jedzą mięso czy też są wegetarianami. Wróbelek uciekł z powrotem na swój bezpieczny wysoki maszt i zobaczył bociany. Leciały nisko nad statkiem a ludzie robili im zdjęcia i byli bardzo podekscytowani tym widokiem. Nasz mały przyjaciel postanowił – teraz albo nigdy! Lecę! Mimo, że skrzydełka mam malutkie to już nie daleko. Ten kawałek przelecę za bocianami. Jeden z bocianów dostrzegł małego towarzysza i zapytał co taki mały ptaszek robi tak daleko od lądu. Wróbelek opowiedział mu o swoim marzeniu, o jaskółce i statku. Bocian był bardzo zaskoczony odwagą małego ptaszka i zaproponował mu dalszą podróż na swoim grzbiecie. Tak dolecieli do wybrzeża Afryki.
Mały podróżnik przekonał się, że żyją tu takie same wróbelki jak on! Nie ma żadnych potworów tylko lwy, słonie i kangury. Kiedy opowiedział pozostałym wróbelkom o tym ile drogi przemierzył ptaszki były bardzo zadziwione! Śmiały się z opowieści o potworach i dziwiły dlaczego ktoś opowiada takie dziwne rzeczy o ich domu gdy nawet nigdy go nie widziały.
Podczas swojego pobytu w Afryce po raz drugi spotkał jaskółkę.
- Widzisz wróbelku warto marzyć prawda?
ja to nic nie napiszę o tym wróbelku, bo nie wiem co..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
baby-and-happy-mom.blogspot.com
Wróbelek był już bardzo blisko celu, ale był też bardzo zmęczony. Właśnie przelatywał nad jedną z afrykańskich rzek. Nagle poczuł, że traci siły. A do brzegu było tak daleko! Leciał coraz niżej i niżej, rozpaczliwie szukając wzrokiem czegoś, na czym mógłby wylądować. Jest, jest! Z wody wystaje kamień. Wróbelek odetchnąłby z ulgą, ale nawet na to nie miał już siły. Dolatywał właśnie do dużego, szarego głazu. Nagle... ojej, co się dzieje? Głaz unosi się do góry, pojawia się w nim dziwne pękniecie, które robi się coraz większe i większe. I cóż to? Zęby? Ach, to wielka paszcza! Wróbelek przeraził się, ale nie miał już siły poderwać się do lotu, zresztą dokąd miałby lecieć? Do brzegu było za daleko. Zrezygnowany, wpadł wprost do paszczy... hipopotama, który właśnie ziewnął, połykając przy tym naszego maleńkiego podróżnika. Na szczęście gdy tylko zamknął paszczę, poczuł, że coś jest nie tak. Rozchylił szczękę i jakież było jego zdziwienie, gdy ze środka odezwał się piskliwy głosik: "Nie zjadaj mnie! Jestem wróbelkiem! Przyleciałem tu z daleka, jestem zmęczony, pomóż mi!" Hipopotam to, jak wiadomo, bardzo dobroduszne zwierzę, więc niewiele myśląc otworzył szerzej paszczę i spokojnie przeniósł w ten sposób wróbelka aż do brzegu. Ten tymczasem odpoczął sobie na miękkim posłaniu z jego języka. Gdy dotarli na miejsce, szybko wyskoczył z paszczy hipopotama i wesoło trzepocząc skrzydłami podziękował mu za pomoc, po czym ruszył w dalszą drogę.
OdpowiedzUsuńWróbelkowi wydawało się, że jest już bardzo blisko celu. Jednak wciąż nie umiał go znaleźć. Postanowił więc zapytać o drogę pierwsze zwierzę, jakie spotka. Pod drzewem zauważył lwa. "Witaj lwie! Jestem wróbelkiem, przyleciałem tu aż z Polski, czy mógłbyś mi pomóc? Nie umiem odnaleźć drogi do celu." Lew popatrzył na niego smutno. "Pomógłbym ci chętnie, nawet zaniósłbym cię na własnym grzbiecie na miejsce, bo wyglądasz na zmęczonego. Ale moja grzywa zaplątała się w gałęzie krzewów i nie umiem ruszyć się z miejsca." Wróbelek podleciał wyżej i przyjrzał się grzywie. Rzeczywiście, była poplątana i zaczepiła się o gałązki w wielu miejscach. To jednak nie problem dla małego dzióbka! Raz, dwa i wróbelek jak mała igiełka rozplątał kosmyki i lew był znów wolny. Z radości aż podskoczył do góry. A potem pozwolił wróbelkowi umościć sobie posłanie w jego grzywie i pomaszerował do celu jego podróży...