Zawsze podobały mi się loki. Co prawda, nie na mojej głowie, bo z nimi z reguły robiłam porządek za pomocą prostownicy, ale u innych celebrytek czy dziewczyn na ulicy, jak najbardziej. Na szczęście teraz, odkąd mam Czekoladkę, moja miłość do loczków jeszcze bardziej się zwiększyła. Nie ma dnia, żebym nie zachwycała się jego pięknymi włosami, które zaraz po kąpaniu układają się w idealne serpentynki. Już w czasie ciąży, zastanawiałam się z jakimi włoskami urodzi się mój Bobulek. Wyobrażałam sobie burzę kruczoczarnych loków, które powalą mnie na kolana. O dziwo, zaraz po porodzie, zamiast pięknych loczków, ujrzałam czarne proste jak druty włoski.
Wtedy zaczęłam zastanawiać się, czy pozostaną takie proste czy może zaczną się kręcić. A jeśli mają być kręcone, to kiedy zaczną się kręcić? W końcu i ja, i Mój Mąż mamy loki (różne, bo różne, ale loki). No i tak myślałam sobie nad tym, i myślałam, aż pewnego pięknego, dnia ujrzałam prześliczne czarne loczki, żywcem wyciągnięte z moich ciążowych wyobrażeń. Potem przyszedł moment wycierania się tylnej części włosków, aż do czasu, gdy "łysinka" pokryła się nowymi, ciemnymi kręciołkami (chyba są jeszcze słodsze niż te "brzuszkowe"). Niestety, a może stety, nie wszystkie ciążowe włoski wytarły się podczas leżenia, co sprawiało, że Czekoladowe kędziorki zaczynały układać się w jedno wielkie afro, o którym pisałam przy okazji reklamy o Sercu i Rozumie.
Już od dłuższego czasu, nosiłam się z zamiarem przykrócenia tych tylnych włosków. Hihihi... Los tak chciał, że dzisiaj podczas czesania włosków, ni z tego, ni z owego zapadła decyzja - OBCINAMY KĘDZIORY. Babcię Czekoladki za długo nie trzeba było namawiać, od razu w ruch poszły nożyczki i tym sposobem, po parunastu minutach, mój Czekoladowy Synek przemienił się w Czekoladowego Syna. Mówię Wam jak wydoroślał. Według mnie wygląda jak generał wojskowy (no, może przesadzam, ale jakby obciąć wszystkie na krótko to miałabym cudnego żołnierzyka :)). No, normalnie przystojniacha jak się patrzy. Oczywiście pierwsze loczki trafiają do naszego pudełeczka wspomnień. Hihihi... jest ich tyle, że, nie przesadzając, mogłabym "upierzyć" drugą Czekoladkę. Hihihihi... Zresztą same zobaczcie. Powtarzam - to są tylko włoski z tyłu głowy i lekko z boku. Całe loczkowate skupisko zostało na samym czubku głowy, więc tylko możecie sobie wyobrazić ile tych kędziorków było w sumie :))))
Hihihi... a może teraz czas pomyśleć o własnej zmianie imidżu? Teraz moje włosy są o wiele dłuższe oO.
***
Na szczęście udało mi się wymienić kartę egzaminacyjną. Oczywiście moja opowieść o Czekoladowym pomocniku poprawiła humor wszystkim w dziekanacie (hihi, mam to szczęście, że mam bardzo, ale to bardzo fajne panie w dziekanacie :)), ale grunt, że mam nową kartę. Okazało się nawet, że nie jestem odosobniona w ciekawych przypadkach, pani z części dziekanatu licencjata pokazała mi wypełnioną przez dziecko kartę zaliczeniową. Mówię Wam, od góry do dołu uzupełnione czerwone zera i kreski :)))) Dzieci to mają wyobraźnię :D No, ale tak jak wspomniałam na początku. Wszystko skończyło się szczęśliwie i dla mnie, i dla Bartulka. Przynajmniej chłopak się pobawił :))) A co :)
***
ale włosy... i Twoje, i Bartka. Wow! ciekawe jak wygląda małe afro :D już nie mogę się doczekać :D
OdpowiedzUsuńPS: pozazdraszczam pań w dziekanacie... z reguły to zołzy!
o matko! sporo tego :-)
OdpowiedzUsuńA Pnaie w dziekanacie, które są miłe to jakiś ewenement na skale kraju :)
Bartuś musi mieć naprawdę genialną czuprynkę :)
OdpowiedzUsuńfryzura Bartusia na pewno jest super ale Twoje włosy też są wspaniałe
OdpowiedzUsuńUdało Ci się!
OdpowiedzUsuńNo, no sporo tych loczków :) Bartula na pewno wyglada rewelacyjnie w swoich kędziorach ;)
OdpowiedzUsuńJa zawsze jakoś trafiam na mile Panie z dziekanatu, choc te same Panie nie dla każdej z moich znajomych osób były miłe.
oj zawsze myslalam,ze miec coreczke z loczkami to wspaniale.. a teraz zazdroszcze mamom chlopcow,ze ich moga zwyczajnie podgolic :)
OdpowiedzUsuńwitam serdecznie:) wracam do blogowania. muszę nadrobić zaległości w czytaniu Waszych wpisów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Dzieci z loczkami są cudne. U starszaka też mieliśmy loczki, które niestety się wyprostowały :( Białe jak śnieg, ale jak przestał być słodkim aniołkiem to mu różki wyprostowały te loki ;)
OdpowiedzUsuńU ws pewnie zostaną :)
Gratuluję udanych postrzyżyn. Ja po raz pierwszy Pietruszkę musiałam ciąć w tajemnicy bo babcie narzekały że do roku dziecka nie wolno obcinac bo "będzie miało krótką mowę" O_O.
OdpowiedzUsuń"u innych celebrytek..." :)))
OdpowiedzUsuńmoje dziecię, które za dni sześć skończy 10mcy (jeju, jak ten czas pędzi, mój słodki okruszek już taki duży:/) jest takie łysiutkie, ledwo mu się robi nieśmiały, ciemny meszek na główeczce, że nie mogę sobie w żaden sposób wyobrazić Bartulkowej główki całej w loczkach, biorąc pod uwagę, że przed kilkoma dniami skończył 10mcy także...
Po pierwsze ZAZDROSZCZĘ włosów ;-)
OdpowiedzUsuńPo drugie widzę, że Bartek odziedziczył burze włosów po Mamie ???