O matko. Wiem, że ten tytuł może niektórych odstraszyć, ale od razu uspokajam - nie będę pisać o religii, gdyż jest to bardzo delikatny temat. Nie chcę nikogo przekonywać, nawracać albo zniechęcać do jakiegokolwiek wyznania, nic z tych rzeczy. Tytułowe słowa nawiązują do wizyty duszpasterskiej, która miała miejsce dokładnie w piątek w granicach godziny 16stej. Była to pierwsza kolęda Małej Czekoladki (i jak się okazało Dużej także ;)). Sama wizyta zaczęła się dosyć "luźno", dzięki ministrantowi, który okazał się "znajomym" Czekoladowej Babci (tak, tak... Babcia ma szerokie grono przyjaciół, zaczynając od swoich uczniów z podstawówki, a kończąc na 80 latkach ;)). Sam ksiądz też okazał się przyjaznym człowiekiem. Z uśmiechem na ustach przywitał Małą Czekoladkę, zrobił krzyżyk na jego czole i nie omieszkał dotknąć loczków (komentarz księdza "Łał. Ale fajne."). Po standardowej modlitwie, rozpoczęła się rozmowa, która, jak się domyślacie, zeszła na wiadomy temat - AFRYKA (a byłam pewna, że będzie to temat ślubu kościelnego , a tu takie zaskoczenie, bo tego tematu ksiądz nie poruszył ;p). Dowiedzieliśmy się od naszego gościa m.in. właśnie o tym, że Afryka jest przyszłością chrześcijaństwa i, pomalutku wysuwa się na lidera w tej kwestii. Ok. Nie wnikam, bo się nie znam, ale chyba coś w tym jest. W końcu jakby na to nie patrzeć to właśnie, dzięki osobie Papieża Polaka, mój Mąż trafił do naszego kraju. Ale to nie temat na ten wpis. Ogólnie rzecz ujmując - kolęda się udała, Bartuś zachowywał się nad wyraz spokojnie, z zainteresowaniem obserwował naszego gościa z kolan Taty (jak to ładnie podsumował ksiądz "O proszę, jak się ładnie kolor wyrównał" to tak nawiązując do koloru mojego i Męża) i bawił się smoczkiem. Być może to ten znak krzyża na czole tak go uspokoił? Nie wiem. Wiem jedno, Synek nie poszedł w ślady chrzestnego i nie zrobił pierwszych kroczków przy księdzu. No cóż, ale co się odwlecze to nie uciecze :)
PS. dziś dwa wpisy, bo w końcu mam tyyyyle czasu, w ogóle nie muszę się uczyć i wcale, a wcale nie mam przed sobą ciężkiego egzaminu. Ech ;)
***
Oj udało się z kolędą co? U nas dopiero w przyszły poniedziałek, ale nasz ksiądz jest super:)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla czekoladowej rodzinki:)
noo to ciesze sie bardzo ze tak fajnie przebiegla wam kolęda;)) i ze masz duzo czasu bo u mnie z nim krucho teraz odkad mam prace:(
OdpowiedzUsuńhmmm jedyny polski ksiadz z jakim spotkal sie moj M byl najwiekszym rasista z jakim sie w zyciu spotkalam. Wyjechal z tekstem ,ze on by czarnemu reki nie podal bo by sie bal,ze sie ubrudzi... wrrr
OdpowiedzUsuńCiesze sie ze w tym kraju nad Wisla nie wszyscy sa tacy
Ja jestem osoba wierzącą, ale nie praktykującą... Kiedys często chodziłam do kościoła, ale odkąd usłyszałam i zrozumiałam o czym ksiądz mówi z anbony, to po prostu przestałam chodzic do kościoła, żeby nerwów nie tracić. Choc przyznam, że msza odprawiona przez młodego księdza podczas Wszystkich Świętych była ładna i ksiądz nie gadał głupot... Fajnie, ze Wasza kolęda przebiegła spokojnie i miło ;) mnie w tym roku omineła (wyjazd do szkoły).
OdpowiedzUsuńMnie boli, że dla niektórych księży najważniejsza jest zawartość koperty- co jawnie sprawdzają i notują. A także fakt, że nie chcą ochrzcić dzieci, których rodzice żyją bez ślubu kościelnego. Wrrr. Czy ktoś kto nie ma ślubu jest kimś gorszym od obłudnego mohera?
OdpowiedzUsuńniewielu jest takich prawdziwych - z powołania księży. Którzy swoją charyzmą potrafią przyciągnąć młodych i nie liczyć się tylko z zawartoscią kieszeni wiernych...
OdpowiedzUsuńZazdroszczę takiego księdza... Mój jest paskudny!! Jedyne co mam ochotę robić w dzień kolędy to ucieczka z domu :)
OdpowiedzUsuńHaha, z nauką mam identycznie :)
OdpowiedzUsuńFajnie ze z wami pogadał. U nas zawsze wpada jak po ogień i leci dalej. Parafia duża, ja wiem, ale jakoś przykro.
OdpowiedzUsuń