Babcia Czekoladki ma ciekawy sposób zakładania czapki na Czekoladową główkę. Zawsze zastanawia mnie, dlaczego uwielbia zostawiać kilka loczków na zewnątrz, podczas gdy reszta schowana jest w cieplutkim "ubanku". Hmmm... Oczywiście odpowiedź Babci jest przewidywalna: "Bo po co chować coś, co jest takie piękne? Niech wszyscy widzą jakie Bartunia ma piękne loczki". Ja sama zazwyczaj chowam wszystkie włoski do środka, bo mam dziwne wrażenie, że tak jest cieplej, wygląd dla mnie nie ma aż takiego znaczenia :)) Nooo, ale ja nie miałam tutaj pisać o tym. Po prostu chciałam wytłumaczyć skąd taki tytuł.
Wpis jest o czymś bardziej ważnym. Otóż muszę to zapisać w naszym czekoladowym pamiętniczku, że w dniu dzisiejszym Bartulowe loczki w końcu miały okazję pokręcić się od płatków śniegu :))))) No, może nie do końca to był pierwszy raz, no aleeee spacerek z dotykaniem śniegu na pewno był tym pierwszym :) Szczelnie "zapakowany" Bobuś miał okazję spędzić dzisiaj kilkanaście minut podziwiając ośnieżone drzewa, drogi oraz kurtkę Mamy (ach to życie modelki :D). Reakcja Bartunia była mniej więcej taka: "Mama... przecież to tylko śnieg, czym Ty się podniecasz? Śniegu nie widziałaś?".
Hihihih... Generalnie śnieg nie zrobił większego wrażenia na Simbie, ale myślę, że już w przyszłym roku pierwsze śnieżynki wywołają uśmiech na Czekoladowej twarzy. Dzisiejszy spacerek spędziliśmy na rękach, gdyż jeżdżenie wózkiem po ośnieżonych chodnikach byłoby niezłym wyzwaniem. A tak swoją drogą chyba najwyższy czas pomyśleć o sankach... Teraz nie ma wymówki, że przecież nie ma śniegu i nie będzie... :P Ciekawa jestem jak Wasze dzieciaczki zareagowały na śnieżne krajobrazy i na saneczkowe spacerki. Ja najbardziej obawiam się tego, że Czekoladka nie będzie chciał siedzieć na sankach... No, ale póki nie spróbuję to się nie dowiem. Dlatego dzisiejszy wieczór spędzam na poszukiwaniach sanek idealnych. Polecacie coś? Mnie osobiście zauroczyły saneczki z pchaczem, o coś w tym stylu (niekoniecznie te ;)). Posiada ktoś? Mogę prosić o opinie? :)
http://smykolandia.pl/index.php?p717,sanki-z-amortyzatorem-i-pchaczem-produkt-100-polski-khaki |
***
Ja nie posiadam aczkolwiek pchałam i mnie się podobało chociaż wolę te ciągane bo fajnie się skręca ;D
OdpowiedzUsuńpierwsza reakcja Emilki na śnieg też była taka jak Bartusia: kurcze, z czego wy się tak śmiejecie, świat jak codzień, tylko trochę bardziej biały :) ale potem, jak usiadła na sanki i kawałek pobiegłam od razu buźka się zaśmiała :) a jak stanęłam, to Misia zaczęła marudzić: renifery do roboty! ciekawe jaka będzie reakcja Karmelka na śnieżna jazdę :)
OdpowiedzUsuńNie dalej jak wczoraj w rozmowie ze znajomą opowiadałam jej, że żałuję, że nie wiedziałam o takich sankach kiedy mój synek był jeszcze mały :)
OdpowiedzUsuńNa plus przemawia wg mnie fakt, że dziecko jest z przodu i mam stale ma je na oku. My mamy zwykłe sanki i choć Mateusz ma już 5 lat to i tak co chwilę sprawdzam czy mi jeszcze z sanek nie zszedł/nie spadł :/
Mam (chyba już 2 lata) i sobie chwalę! prowadzi się świetnie (moje -niskiej osobie, bo nie mają regulacji uchwytu do pchania) mam drewniane, które można przekształcic na - bez pchacza. Faktycznie ludzie nie znają jeszcze takich bo dużo osób patrzyło z zainteresowaniem. Te co pokazałaś wydają się byc świetne, oby tylko były śliskie i nie rdzewiały....
OdpowiedzUsuńFajnie, że mają śpiworek, bo potem trudno coś dopasować, a koce itp. są kłopotliwe bo spadają
aa i jeszcze coś- Babcia Tomka, też tak zakłada mu czapkę! żeby loczki wystawić.. a ja zawsze poprawiam i tez myślę jak Ty, że tak jest zimno w czoło! :)
OdpowiedzUsuńhttp://allegro.pl/sanki-baby-merc-black-and-white-46-kolorow-i2044022758.html
OdpowiedzUsuńTe są świetne! SPecjalnie przeszperałam allegro xD :D Buziak w karmelkowe czoło!!
My też mamy takie i wg mnie się sprawdzają;) W zależności od terenu można pchać lub ciągnąć owe sanki. Poza tym rączkę z tyłu - jeśli wyda Ci się zbyteczna lub niewygodna - można w ogóle zdemontować i masz najzwyklejsze sanki w świecie. Te prezentowane przez Ciebie w ogóle są super, bo mają śpiworek, którego zabrakło w naszych saneczkach. Na szczęście mam utalentowaną Teściową, która w szybkim tempie uszyła nam coś podobnego;)
OdpowiedzUsuńFajny pomysł na wózek zimą
OdpowiedzUsuńPozdrawiam*
Dzieci muszą na sankach czuć się bezpiecznie. Te pchane pozwalają nam mieć dziecko na oku, no i zmniejsza sie ryzyko zgubienia dziecka. Ja Bąblom kupiłam niestety takie na sznurku, bo trudno dla bliźniąt znaleźć pchane-podwójne :) Bąble widząc śnieg pierwszy raz łapały płatki śniegu na język i cieszyły się, że topnieje :)
OdpowiedzUsuńMam identyczne i jestem bardzo zadowolona. W zeszłym roku gdy Antoś nie miał jeszcze roku woziliśmy go godzinami w Karpaczu a on sobie smacznie spał. Natomiast w tym, kiedy już sobie w nich siedzi nie muszę się oglądać za siebie i patrzeć czy nie spadł. Po drugie resory powodują, że można jeździć po każdym terenie i dziecko tego nie odczuwa.Dodam, że jestem w 8 mc-u ciąży i wychodzimy na spacery więc są bardzo lekkie. Polecam.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPolecam, mamy identyczne i są naprawdę super!
OdpowiedzUsuń