czwartek, 15 listopada 2012

Na chorobę nam Qatar Airways.

"Tatooo..." i cap Bartuś rzuca swoim "Mimi" w kołdrę, która imitowała Dużą Czekoladkę. To Czekoladowy Tata tuż przed wyjściem ustawił tak kołdrę, żeby mi było raźniej, no i żeby Bartunia miał na "kim" trzymać Czekoladkowe stopy. Zabawne, i jednocześnie smutne, jest to, że Czekoladka naprawdę myślał, że Tata śpi obok. Dopiero brak reakcji na spadającego "na Tatę" misia zasmucił Synka. To wydarzenie i widok Czekoladki spowodował potok moich łez. Sprawiło to, że dzień ten zyskał miano najgorszego dnia ze wszystkich złych dni w historii mojego życia.

Zabawne, że jakieś 6 godzin później wszystko nagle miało się odmienić. Dlaczego?


Po zdarzeniu z Czekoladką i "mimi" nie mogłam dłużej spać. Włączyłam laptopa i skakałam z jednej strony na drugą. Aż do momentu gazety.pl i informacji na niej zawartej, że wszystkie loty z Balic są opóźnione do minimum 9 rano. Szybko sprawdziłam, czy wymieniony został lot Dużej Czekoladki, ale go tam nie było. Pewnie już jest w drodze do Frankfurtu - pomyślałam. Jakie było moje zdziwienie, gdy za jakieś 2 godziny odebrałam telefon od Męża, że jego samolot został anulowany. Od razu zapytałam, czy to przez mgłę, ale usłyszałam, że nie. Jego lot został zwyczajnie skasowany i to nie przez mgłę (bo jak ktoś to kasował, to nawet nie wiedział, że będzie mgła w Krk). A dokładniej jedna trzecia lotu - z Balic do Frankfurtu. Zdębiałam. No bo jak to? Przecież ma rezerwację, wpłacił pieniądze, ma bilet... więc o co chodzi? Od razu rzuciliśmy się na telefony - mój brat dzwonił do polskiego przedstawiciela Qatar Airways w Warszawie, ja do Berlina (też oddział tej linii lotniczej), potem do brata, potem do Męża, potem do Lufthansy, potem odesłali mnie do QA w Warszawie. W między czasie Mąż dzwonił do Kataru i czekał. W Berlinie powiedzieli mi (jestem dumna, że dogadałam się po angielsku, bo jednak nie odważyłam się mówić po niemiecku), że następny planowany lot zarezerwowany przez Dużą Czekoladkę odlatuje za 5 godzin. No ok, ale jak On miał się tam dostać, jeśli jego bilet został skasowany? No i znowu odesłanie do Lufthansy... Ja pierniczę, jednym słowem. Tym sposobem mamy Dużą Czekoladkę z powrotem w domu, nie na długo bo do soboty, ale zawsze to dodatkowe dwa dni razem. Chyba nie muszę pisać, że Mała Czekoladka jest w 7 niebie i teraz spokojnie śpi u boku zmęczonego Taty.  

Co do biletu i sprawy z Qatar Airways - ich zachowanie jest karygodne. Brak jakiejkolwiek informacji o odwołanym locie, brak możliwości uzyskania informacji telefonicznej, brak propozycji rekompensaty, brak propozycji zakwaterowania, czy zapewnienia godnych warunków, o których mowa w zapisie IATA:
W sytuacji, w której informacja o odwołanym locie spadła na pasażerów skrajnie późno, na lotnisku, niewiele przed pierwotnie planowaną godziną odlotu, pasażerowie mają prawo do opieki - wyżywienia (posiłki, napoje), transportu pomiędzy lotniskiem a miejscem noclegu, a nawet zakwaterowania w hotelu, gdy pobyt na lotnisku wydłuża się. Pasażerom przysługuje również możliwość dwukrotnego bezpłatnego skorzystania ze środków łączności (telefon, teleks, faks lub e-mail).) 
Kiedy jednak zaistnieje podstawa do wypłaty odszkodowania, bo nie zostały spełnione ww. warunki, pasażerowi przysługuje:
  • 250 euro w przypadku wszystkich lotów o długości do 1500 km,
  • 400 euro dla lotów w ramach UE dłuższych niż 1500 km oraz lotów poza UE o długości 1500-3000 km,
  • 600 euro dla wszystkich innych lotów niż wyżej wymienione.
(Źródło:http://www.bankier.pl/wiadomosc/Prawa-pasazera-odwolany-lot-2388785.html?gclid=CJPM6YqX0bMCFURY3godMiEAlQ)

Jedno jest pewne, to jest dopiero początek naszej walki z tą linią lotniczą. Walczymy o swoje. Czy ktoś z Was miał podobne doświadczenia? Jak się za to zabrać, żeby nie wyjść na laika? Ja, co prawda, miałam prawo turystyczne na studiach, ale nie wiem czy wszystko wiem na ten temat. Z góry dziękuję za pomoc i rady.

A tymczasem idę się poprzytulać do Męęęęężżżża. Nawet nie wiecie, jak się za nim stęskniłam ;p

PS. na pytania pod poprzednim postem odpowiem późnym wieczorem :*

***

8 komentarzy:

  1. Mi z mężem odwołali lot z Gdańska do Bristolu ze względu na wybuch tego wulkanu na Islandii. O odwołanym locie dowiedzieliśmy się dopiero na lotnisku. Linia Ryan Air zachowała się bardzo ładnie: mogliśmy na lotnisku w biurze przebukować bilet na inny termin lub za pomocą strony internetowej anulować bilet i prosić o zwrot pieniędzy. W ciągu 2 tygodni mieliśmy pieniążki znowu na koncie:)
    Na pewno wszystko da się ładnie załatwić

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej :) Nominowałam Cię do Liebster Blog. Zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. no to miłych wspólnych dni razem. A mąż zły czy nie bardzo z takiego obrotu spraw?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. troszkę zły, bo zamiana nie jest dla niego korzystna. no, ale... nie damy się tak łatwo, będziemy ubiegać się o odszkodowanie...

      Usuń
  4. Szczęście w nieszczęściu ;) Powodzenia w walce z tą linią lotniczą. Oby obyło się bez większych problemów :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Walczcie, bo nóż się w kieszeni otwiera.

    OdpowiedzUsuń
  6. No fajnie że jest. Choć oczywiście niefajnie ze z takiego powodu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nominowałam Cię do Liebster Blog Award. Szczegóły u mnie na blogu. Jeśli nie lubisz tego typu zabaw to przepraszam ;-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)