Mam 20 miesięcy i jestem "snofobikiem". Nie lubię leżeć na łóżku. Nie lubię zamykać oczu. A przede wszystkim nie lubię spać. Czasami zmuszony usypiam na 3h, ale męczę się tym bardziej niż niespaniem. Kocham buszować po nocach. Godzina 2 w nocy to czas idealny na zabawę... w kuchni. Uwielbiam chodzić tam z Mamą na rękach i krzyczeć na cały dom: Taaaaato! Bo kto lepiej obiera jabłka niż Tata? Gdy jednak poczuję się lekko zmęczony (w granicach 4 - 5 rano) to uwielbiam usypiać w objęciach Mamy. Nie rozumiem dlaczego Mama wtedy się złości. Przecież tak nam ciepło. Co prawda Mama twierdzi inaczej, ale pewnie przesadza. Nie jestem egoistą, grzeję moje mleczko. No, ale Mama i tak narzeka. Krzyczy na Tatę, że jej zimno i, że ma ją przytulić. No i tak w trójkę siedzimy przytuleni. Nie lubię tego do końca, bo mi niewygodnie. Poza tym Mama jest moja. Tata niech przytula się do poduszki. Czy Wy też tak macie drodzy koledzy i koleżanki? Zgadzacie się ze mną, że nie ma co marnować czasu na sen? Nie wiem, dlaczego rodzice tego nie rozumieją.
PS. No dobra, nawet najlepszym zdarzają się chwile słabości ;)
***
ale słodko sobie lezy maluszek ;-)
OdpowiedzUsuńskad ja to znam
OdpowiedzUsuńMoja też tak lubiała buszować po nocy :-) ale zakończyło się po tym jak nikt lampy nie zaświecił :-) była zmuszona położyć się spać :-)
OdpowiedzUsuńo kurczę ale jazda:)
OdpowiedzUsuńO cholibka. Szaleństwo!
OdpowiedzUsuńZdjęcie mnie rozbroiło:)
OdpowiedzUsuńAleż czekoladowy ten simba !
OdpowiedzUsuńo matko. oszalałabym, przysięgam!! zawsze czytając tego bloga mam tę myśl i wdzięczność, że moje dzieci śpią... :)
OdpowiedzUsuń