niedziela, 18 listopada 2012

Bibo, bibo.

Kilkanaście lat temu, gdy Królestwo Simby, było jeszcze królestwem rodzeństwa F, postanowili oni napisać list do św. Mikołaja. Jako, że żadne z dzieci nie umiało 'normalnie' pisać, użyto magicznej dobrze im znanej czcionki "bibobibo". Cóż to za czcionka? Nie znajdziecie jej w żadnym spisie czcionek, a także nie pomoże Wam wujek google. Pismo "bibobibo" było znane tylko im i... św. Mikołajowi, który zna wszystkie rodzaje pisma na świecie. A dzisiaj poznacie je także i Wy. Ale tylko pozornie, bo znaczenie zapisu na zawsze pozostanie tajemnicą. Wystarczy jedna zmiana fali, jeden ostrzejszy wierzchołek, a już zmienia się znaczenie "bibowego słowa"

Oto jak mniej więcej wygląda "bibobibo".

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Musicie wybaczyć mi tą jedność zapisu, ale za czasów powstawania "bibobibo" nikt nawet nie pomyślał o komputerze. Generalnie "bibobibo" to szlaczek składający się z gór i dolin. 

Po co o tym piszę? Z tym zapisem wiąże się pewna historia. W listopadzie ekhm... ok.1993 roku, w okresie pisania listów do św. Mikołaja, postanowiłam ze swoim bratem również poinformować Świętego, co chcielibyśmy dostać w prezencie. Razem napisaliśmy całkiem długi list, oczywiście przy użyciu wyżej wspomnianego "bibobibo". I wiecie co? Dostaliśmy to, co chcieliśmy. RESORAKI. Prawdziwe, metalowe, czadowe resoraki. Tamto wydarzenie, utwierdziło mnie tylko w tym, że święty Mikołaj naprawdę zna wszystkie języki... nawet "bibobibo".

Przypomniało mi się to przy okazji zachowań Czekoladki, który od jakiś kilku tygodni wprost zauroczony jest samochodami. Wszelakimi. A najbardziej małymi resorakami. Na razie mamy tylko 3 prawdziwe metalowe, reszta jest plastikowa, ale i tak miłość do nich jest wielka. 

niewielka część kolekcji bumbumów
A oto najcudowniejsza strona z gazetki Lidla, z którą biega Bartuś po domu z głośnym brum, brum. Ktokolwiek ośmieli się wynieść gazetkę do innego pokoju zostaje okrzyczany przez Czekoladkę. Brum, brumy muszą być przy innych brum, brumach... :)))


Swoją drogą, Lidl w tym roku nieźle przesadził z cenami oO. Mikołaj musi poszukać tańszej 'fabryki zabawek' :P


A już jutro kolejna lekcja suahili... Ciekawe czy dam radę ogarnąć materiał bez Dużej Czekoladki... :(

***

1 komentarz:

Dziękuję za wszystkie komentarze :)