I to podwójne. Wszystko poszło po mojej/naszej myśli, chociaż nie zapowiadało się to tak kolorowo. Ale może zacznę od początku. Jak wspominałam w poniedziałek mieliśmy z A. załatwiać sprawy związane z naszym ślubem. Rano wstaliśmy, przyszykowaliśmy się, a do wyjścia brakowało nam tylko mojego aktu urodzenia. Nie szukałam go wcześniej bo byłam pewna, że mam go albo w torbie z M. Monroe, albo w dużym pokoju. Ku mojemu zdziwieniu w żadnym z tych miejsc takowego dokumentu nie zlokalizowałam. Przeszukałam cały swój pokój, wszystkie książki, gazety, szuflady i pudła i co? Nico. Mama też przeszukała duży pokój i normalnie koperta z moim aktem przepadła jak kamień w wodę. Nigdzie nie było mojego odpisu. No to szybka decyzja - nakarmiony Maluszek zostaje z Czekoladową Babcią, a my jedziemy najpierw do urzędu w moim mieście, a potem do sąsiedniego miasta. Jak pomyśleliśmy tak zrobiliśmy, wbiegłam do USC prosząc o swój akt, a tu co? Niespodzianka. Blokada systemu. "A Pani to przypadkiem nie brała ostatnio swojego aktu urodzenia?". No brałam brałam, ale jestem troszkę lewa i go zgubiłam, czy to takie dziwne ;p? Pani odesłała mnie z wnioskiem do domu i zapewniła, że ok. godziny 9 będzie jej koleżanka, u której na bank będzie można wydrukować mój akt. Pokrzyżowało nam to plany, szybki telefon do Mamy, skąd dotarła informacja, że Bartuś się obudził i chce jeść. No to kierunek dom i tym sposobem w poniedziałek nic nie załatwiliśmy. Dwie godziny później zjechałam z Mamą do centrum, odebrałam odpis aktu urodzenia ("A Pani to gdzie nam zginęła. Mamy tutaj Pani akt urodzenia"). Przy trzech świadkach (A., moja Mama i Synek) schowałam akt w bezpiecznym miejscu i zakomunikowałam, że jak teraz zginie to nie ręczę za siebie. Przeprosiłam Dużą Czekoladkę za swoje ślamazarstwo i zapewniłam, że to nie jest świadome odwlekanie ślubu. Na szczęście zrozumiał wszystko, w końcu nie pierwszy raz los zaśmiał nam się w twarz. Do USC dotarliśmy dnia następnego (czyt. dzisiaj), przyjęła nas naprawdę przemiła kobieta, z uśmiechem na twarzy wytłumaczyła nam wszystkie formalności, przejrzała dokumenty i USTALIŁA z nami DATĘ ŚLUBU :D Czy Wy to widzicie? Nasze dokumenty zostały pozytywnie rozpatrzone! Wszystko się zgadzało. Od A do Z. Tym samym na początku czerwca zostanę żoną swojego męża :)))) Tadam :D Muszę nadmienić, że we wszystkich tych czynnościach towarzyszył nam Nasz Ukochany Synek pod czujnym okiem Babci. Czekoladka przespała całą drogę samochodem, widać lubi uliczne telepanie główką hehe. Jestem niezmiernie dumna z mojego Szkraba. Zachowywał się godnie i jak na młodego mężczyznę przystało :) W końcu super spodnie i kurteczka zobowiązują. Hihihi. Wyglądał przeuroczo. Była to jego pierwsza dłuższa wycieczka, która na pewno nie była ostatnią. Moje grzeczne kochanie :)
***
Badanie usg bioderek i pierwsze werandowanie.
Żeby nie było, że w przypływie szczęścia zapomniałam o mojej Malutkiej Kruszynce. Nie, nie. W poniedziałek razem z A. postanowiliśmy odświeżyć troszkę Bartusia. Po malutkich kłopotach z czapeczką (hahaha tą samą, przy której dostałam napadu śmiechu w szpitalu), Synek ubrany w ciepłe wdzianko wskoczył do wózeczka i hartował się przy otwartym balkonie :) Musze przyznać, że próbę zaliczył wybornie :) Zero płaczu czy pisknięcia. Mniemam, że spacerki będą mu sprawiały wielką frajdę, w końcu w wózeczku tak fajnie kołysze hehe. Po werandowaniu przyszedł czas na podróż na badanie usg bioderek. Badanie odbyło się w ekspresowym tempie, w sumie dobrze, bo i po co stresować takiego Słodziaka. Pan doktor zapewnił nas, że z Synkiem jest wszystko ok, bioderka są w bdb stanie i że nie ma żadnych powodów do niepokoju. Czyli tak jak widzicie, ten tydzień mogę mianować Szczęśliwym Czekoladowym Tygodniem. Niah niah. Oby więcej takich miłych doznań i wiadomości.
***
Jejku nie sądziłam, że tyle się u mnie działo. Zrozumiem jak ktoś nie wytrwa do końca tego wpisu, ale chcę wszystko sobie udokumentować i uporządkować ;p Nie mogę przecież pominąć sobotniej wizyty kolegi mojego A. Wujek Abdul odwiedził nas z dużą ilością %% ;p W końcu trzeba było wypić za zdrowie kolejnego "Tanzańczyka". Oczywiście ja nie piłam, żeby była jasność sprawy, ale wujek Abdul i Czekoladowy Dziadek wybornie zadbali o zdrówko Bartka :) Hehe. Natomiast w niedzielę Synka odwiedziła Babcia-Pra :) Po tej wizycie Synek wzbogacił się o swoje kolejne własne pieniążki, śmiało mogę rzec, że po dodaniu niemałej sumki od Wujka Marcina Bartulek jest bogatszy od swojej własnej Matki. Ale się narobiło! Wizyta mojej Babci przebiegła miło i rodzinnie. Jak zawsze :) Dziękuję za te wszystkie miłe chwile, które miałam okazje przeżyć przez tych kilka dni.
***
Na zakończenie chciałam tylko napisać, że mój Czekoladowy Skarb jest najdroższym Skarbem na świecie. Czuwał nad Synkiem w nocy dając mi tym samym czas na sen. Idealnie zadbał o Synka, a mnie budził tylko na karmienie. Nie pozostaje mi nic innego jak tylko napisać - KOCHAM CIĘ SKARBIE, JESTEŚ NIEZASTĄPIONY :*
***
Na zakończenie chciałam tylko napisać, że mój Czekoladowy Skarb jest najdroższym Skarbem na świecie. Czuwał nad Synkiem w nocy dając mi tym samym czas na sen. Idealnie zadbał o Synka, a mnie budził tylko na karmienie. Nie pozostaje mi nic innego jak tylko napisać - KOCHAM CIĘ SKARBIE, JESTEŚ NIEZASTĄPIONY :*
***
Drugie zdjęcie mnie powaliło :) Cudowny szkrabik!
OdpowiedzUsuń(mamy taki sam smoczek)
Gratuluję ustalenia daty ślubu :)
jaki on śliczny!!!! :-) gratulacje z okazji ustalenia daty ślubu :-)
OdpowiedzUsuńNo to za niedługo będziesz Pani Czekoladkowa :) Ale dziwi mnie niby urząd to urząd a co miasto to obyczaj. Myślałam że procedury mają jedne. Ręce opadają na tą naszą polską biurokrację która czasami jest absurdalna.
OdpowiedzUsuńBartoszek śliczniutki
Zakochałam się w tym Twoim syneczku. Jest taki słodziutki- jak czekoladka :) A to drugie zdjęcie wręcz cudo. Cieszę się bardzo, że wszystko układa się po Waszej myśli. No to jeszcze troszeczkę i będziesz żoną. Mam nadzieję że się doczekamy zdjęć ze ślubu. buziaki :)
OdpowiedzUsuńMaluszek jest boski:-)A i śmiać mi się chce, bo widzę, że sposoby mamy podobne - my na podobne wycieczki wybieramy się w eskorcie siostry mej:-)
OdpowiedzUsuńKochana, wiosną się dzieci nie weranduje. Weranduje się tylko i wyłącznie podczas zimy. Wiosną w wózek i na spacer! Nie za długi od razu, ale nie nie ma czegoś takiego jak werandowanie dziecka, gdy temperatura jest na plusie. Dziwne, że pediatra Wam o tym nie powiedziała, to standard inofrmacji na piwerszej rozmowie po porodzie. Jak nie pediatra, to położna na wizycie patronażowej. W każdym bądź razie niwe weranduj, tylko spaceruj! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńGratuluje udało sie ze Usc i niezła przygoda z tym dokumentem A czekoladka cudowna :)
OdpowiedzUsuńhmmm prawda jest taka, że nikt nie wspominał mi o tym werandowaniu, ale sama wyszłam z założenia, że na razie jest troszkę za ostry wiatr i postanowiłam przewietrzyć w ten sposób Synka :P Ale skoro można od razu wychodzić na spacerek to zapewne dzisiaj to uczynię. Dziękuję za radę :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMała Czekoladka jest tak czekoladowo słodka, aż mnie oszałamia! I wciąż podziwiam jego bujne, piękne włosy!
OdpowiedzUsuńMożesz albo położyć go na swoim brzuszku, brzuszkiem do brzuszka i delikatnie go podsunąć na leżąco do góry, lub przystaw go w pionie (jak do bekania) i połóż się delikatnie na pleckach. Buzię trzymaj lekko obok sutka to sam złapie "bokiem" i nosek będzie odetkany. Popróbuj - mi też się to wydawało niewykonalne na początku.
OdpowiedzUsuńMamo a po co mi to drugie zdjecie? zabawny jest i taki super ,ze ho ho ho, zmienilysmy bloga, wyslalam Ci zaproszenie i czekam na Twoje odwiedziny.
OdpowiedzUsuńWytrwalysmy do konca bloga i jestesmy szczescliwe ze wszystko udalo sie zalatwic tak jak to zaplanowaliscie, to Skarb miec takiego narzeczonego, jak on to robie??? u nas na szczescie Emma budzila sie tylko raz w nocy
Hymm Witam wpadlam tutaj przypadkiem, ale postanawiam zostac na dluzej milutko tu u ciebie a twoj czekoladkowy szkrab jest sliczniutki, slodziak malutki.Poczytalam troche wczesniejsze notki zeby byc w temacie i super piszesz swojego bloga. Strasznie mi sie tu podoba pani juz niebawem czekoladkowa. pozdrawiam i jakbys miala ochote zapraszam do mnie. moj-dom-moje-zycie.blogspot.com pozdrawiam sylwia
OdpowiedzUsuń