piątek, 18 marca 2011

Najtrudniejszy pierwszy krok...

A było ich kilka:
  • pierwsze karmienie - pamiętam jak się bałam. Nasze pierwsze karmienie miało miejsce podczas kangurowania. Położne wyciągnęły moją malutką Żabkę z inkubatorka, goluteńkiego w samym pampersie włożyły mi go pod koszulę i kazały przystawić do piersi. Sama nie wiedziałam czy poza siarą mam tam jakiś pokarm, ale tutaj chodziło bardziej o nasz wspólny kontakt niż o samo nakarmienie. O dziwo Synek szybko załapał o co chodzi, chwycił cyca jak rasowy ssak :D, i duldał, duldał, duldał, tak ponad godzinę :) Z początku sama nie mogłam się nadziwić skąd on wiedział, że trzeba tak robić, ale natura jest naprawdę inteligentna pod tym względem. Po ponad godzinnym "karmieniu" Synek wypluł sutek i zaczął się rozglądać, położył swoją malutką łapkę na mojej piersi i zaczął robić dziwne miny. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to normalne, bałam się, że coś mu jest. Zawołałam położną, że Synek skończył jeść, wtedy położna odłożyła go do inkubatorka, a ja z tęskniącym sercem udałam się do swojej "sali chorych nr 5".  Na szczęście za kilka godzin znowu mogłam iść go nakarmić, ku uciesze mojego serca :)))) Jakie uczucia towarzyszyły tej cudownej czynności? Na początku lekki ból (takie silne zasysanie), następnie przyjemny ruch ust Synka sprawił, że szybko ból przerodził się w miłe cyckanie sutka. Drugie karmienie odbyło się już w bardziej przyjaznych warunkach, w pozycji leżącej. Bartuś doskonale wiedział co robi, więc moja praca była ułatwiona. Pamiętam jak nie mogłam wyjść z podziwu jak on pachnie mlekiem. Najpiękniejszy zapach pod słońcem.  Z czystym sercem mogę napisać, że jest to jedna z najprzyjemniejszych chwil podczas dni spędzonych z Synkiem. Magiczny czas tylko dla nas dwojga. Nic ani nikt nie jest w stanie nam przeszkodzić. 
  • pierwsza zmiana pieluszki - o dziwo to przerażało mnie bardziej niż karmienie czy inne czynności związane z opieką nad Czekoladką. Nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z taką Kruszynką, nie wiedziałam jak go trzymać, jak podnosić, nawet nie wiedziałam jak do końca wygląda pampers ;p Na szczęście pierwsza kupka została zlokalizowana w dniu odwiedzin mojej Mamy w szpitalu :))) Hihihi, wykorzystałam ten czas na lekcję przewijania (co prawda Mama też się musiała na nowo obeznać z nowinkami techniki pampersowej), ale wspólnymi siłami dałyśmy radę :D Co nie, Mamusiu? :D Nic, że Synek podczas przewijania dokańczał wiadomą czynność, a Babcia Czekoladki nie chcąc ubrudzić łóżka podłożyła swoją własną dłoń hahaha. Jeju, ile było śmiechu to nie da się opisać. Moja pierwsza reakcja na kupkę Synka: "Rany Julek, jak to śmierdziiiiii..." Co śmieszy mnie tym bardziej, że teraz jest to dla mnie naturalne i czasami sama wypatruję i wysłuchuję kupki Synka :))) Zapomniałabym, Duża Czekoladka jest bardzo pomocna przy zmianie pieluszek :) Naprawdę dużo mi pomaga, o ile tylko jest z nami. Mój Kochany :*
  • nasza pierwsza wspólna noc - tak jak wspominałam we wcześniejszych wpisach, po raz pierwszy dostałam Synka w 3 dobie, natomiast na noc został ze mną po raz pierwszy w dobie czwartej. Nie byłam pewna czy dam sobie radę, ale z perspektywy czasu widzę, że nie było tak źle. Nie wiem czym to było spowodowane, czy sprytem Bartusia (pokażę Mamie jaki jestem spokojny, skradnę jej serce, wtedy będzie chciała ze mną spać już do końca życia) czy jego zmęczeniem, ale przespał noc spokojnie z przerwami na karmienie. Ach... teraz tęskni mi się za tymi czasami ;p
  • pierwsza kąpiel - muszę się przyznać bez bicia, że w tej czynności wyręcza mnie moja Mama. Nie czuję się na tyle pewnie, żeby kąpać Bartka sama. Boję się, że zaleję mu uszka albo ześlizgnie mi się do wody i się przestraszy. Towarzyszę Mamie przy tych czynnościach, mówię do Synka, głaszczę, uspokajam i polewam wodą, ale najważniejsze robi Babcia Czekoladki. Nasza pierwsza próba była śmieszna i troszkę stresująca. Synek krzyczał, wiercił się i drapał po twarzy (wydaje mi się, że miał złe wspomnienia z kąpieli szpitalnych, zawsze przyjeżdżał z krzykiem cały podrapany na twarzy). Teraz wszystko wygląda inaczej. Synek polubił kąpanie, sam wykłada się w wanience, rozstawia nogi i widać, że sprawia mu to przyjemność. Żeby uniknąć zadrapań kąpiemy go w niedrapkach i ze smoczkiem w buzi (chociaż wczoraj smok okazał się zbędny :)))
  • pierwsze spotkanie twarzą w twarz - po tak ciężkim porodzie nie czekałam na nic innego jak tylko na tą Malutką Istotkę. Gdy w końcu udało mi się urodzić Bartusia, położna położyła mi go na piersi, całego we krwi i śluzie. Moja reakcja była mniej więcej taka: "Cześć... jaki Ty jesteś malutki", po czym odwinęłam pieluszkę i sprawdziłam przyrodzenie :D Pomimo mojego zmęczenia zachowałam zdrowy rozsądek i sprawdziłam czy aby Bobek to na pewno Bobek :D Muszę przyznać, że byłam tak zmęczona, że nie pamiętam dokładnie uczuć towarzyszących temu spotkaniu. Wiem, że byłam zestresowana całą sytuacją, nagłym poruszeniem wśród personelu i bieganiną. Dopiero spotkanie przy inkubatorku wywołało moje łzy, ale nie chcę tego wspominać. To ma być pozytywny wpis, co nie? :)))
  • pierwsza jazda samochodem - oczywiście w foteliku ze szpitala. Jejuuuuu, ile Synek narobił hałasu to głowa mała. A wszystko przez czapeczkę z daszkiem hahahaha. Ależ on krzyczał. Cały szpital wiedział, że wraca do domku :D Natomiast w samochodzie uspokoił się i pod wpływem kołysania zapadł w sen :) Mój kochany złośnik. Sytuacja z czapeczką z daszkiem poprawia mi humor w chwilach spadku nastroju. Uwierzcie mi, wyglądał rozkosznie, pomimo swojego donośnego krzyku. Wszyscy patrzyli się na mnie jak na idiotkę, a ja nie mogłam przestać się śmiać. 

A tak wyglądałem po pierwszej kąpieli. Smok i niedrapki okazały się niezbędne.

Foto usunięte.
    Czy ja już pisałam, że go kocham? Nie? A więc Synku, wiedz jedno. KOCHAM CIĘ PONAD ŻYCIE, NIE SĄDZIŁAM, ŻE MOŻNA KOGOŚ POKOCHAĆ TAK MOCNO...

    ***

    13 komentarzy:

    1. az łezka w oku sie kreci jak sie czyta takie wyznania:) ja sama jestem mloda mamusia chociaz juz moj synek ma prawie 8 miesiecy. rowniez poczatkowo kapaniem Maluszka zajmowala sie Babcia .widze ze obawy mialas i masz takie jak ja poczatkowo ale z czasem wszytsko mija taka istotka potrafi tak odmienic swiat ze wczesniej nie wiem jak zylam:) teraz jest calym moim swiatem. a co do nocnego wstawania;) to ja juz przywyklam;) nadal karmie malego miersia i mimo swoich prawie 8 miesiecy budzi sie raz w nocy ale do wsystkiego da sie przezwyczaic;) mozliwe ze na twarzy Twojej Czekoladki za jakis czas pojawia sie krostki ale nie martw sie to zmiany hormonalne ktore wystepuja u chlopcow mijaja samoistnie:)jak bedziesz miala jakies pytania to pisz smialo sluze rada:) Sliczny ten Twoj synek:) w razie czego moje gg:) 5687826 Pozdrawiamy;*

      OdpowiedzUsuń
    2. Jak się boisz go trzymać w wodzie to zawiń golaska w pieluszkę tetrową i tak włóż go do wanny, a już w wodzie rozwiń pieluszkę :) u nas działa jak magia normalnie. Jest spokojny bo taki zawinięty czuje się w wodzie jak w brzuszku, a możesz go np. namydlić przed włożeniem do wanny - czasem tez tak robię :)
      Śliczna kruszynka!

      OdpowiedzUsuń
    3. ten wpis i fotka to piękna pamiątka na przyszłość :-)

      OdpowiedzUsuń
    4. Witaj, trafiłam Ciebie przypadkiem przez jakiś inny blog;) Przeczytałam całego i dodam sobie Ciebie do linków, jesli mogę oczywiście?:)
      masz przecudnego syneczka:) Jesli chciałabyś zajrzeć na naszego bloga napisz na maila patrycha84@op.pl wyślę Ci zaproszenie;)
      Pozdrawiam Patrycja mama Michelle www.miszkowe-opowiesci.blogspot.com :)

      OdpowiedzUsuń
    5. Kochana, te kupki to pachną najpiękniej pod słońcem ;-) Zobaczysz, co będzie jak zaczniesz dawać zupki i inne dania... Teraz to perfumy piękne :-D Buziaki! Magda

      OdpowiedzUsuń
    6. Piękny wpis i taki pozytywny! Zazdroszczę Ci tych pierwszych wrażeń po porodzie - bardzo! Ja byłam pod narkozą i nie mam tak pięknych wspomnień. Wiem, ból, wszystko, ale uwierz mi - zapomnisz o tym szybciej niż myślisz, a te piękne wspomnienia pozostaną!

      OdpowiedzUsuń
    7. Gratuluję ślicznego synka- cuuuudowna czekoladka :)))
      A te wszystkie pierwsze razy na zawsze zostają w pamięci.
      Ja mam 5,5 miesięczną córeczkę, której niestety nie karmię już piersią i mimo że na początku zaciskałam zęby z bólu przy karmieniu tak miałam pogryzione sutki to uwielbiałam uczucie bliskości towarzyszące karmieniu i bardzo mi tego teraz brakuje.
      A kąpać na początku też się bałam mimo iż to moje drugie dziecko ;) I też babcia okazała się niezastąpiona.
      Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie :)

      OdpowiedzUsuń
    8. Ja też uuuuuuuuuuuuuwielbiam karmienie cycem. Czasem myślę, że mogłabym być zawodową karmicielką:-) I kupki też kocham i bączka każdego:-) A kąpieli to się codziennie nie mogę doczekać, bo maluszek jest wtedy taaaaki zadowolony i zrelaksowany, potem masujemy go parafinką. Kąpiemy go wspólnymi siłami z tatusiem Maciusiem.

      Mam propozycję - załóżmy dzidziusiowy fanklub:-)

      OdpowiedzUsuń
    9. nam to wszystko pokazali w szpitalu - pierwsza kapiel, przewijanie, karmienie bylo tez od razu, sprawdzanie temperatury, przemywanie oczek, uszu i nosa - jakbym tego nie umiala dalej kwitlabym w szpitalu. Malutka kapiemy razem z mezem czasem jzmu sie zdaza ja przewinac ale niestety na palcach jednej reki moge to wyliczyc. Ciesze ze taki pozytywny ten post, moj chyba tez czas tak napisac w koncu niedlugo bedziemy miec pol roku - poczekamy

      OdpowiedzUsuń
    10. Każda z nas, szczególnie przy pierwszym dziecku, ma mnóstwo obaw i niepewności. Ale z dnia na dzień uczymy się siebie na wzajem z naszymi bąbelkami i wkrótce stajemy się ekspertkami od karmienia, pieluch, kupek i zupek;) Ty też niedługo będziesz się cieszyła nie tylko karmieniem ale i przewijaniem i kąpaniem Czekoladowego Misiaczka;)

      OdpowiedzUsuń
    11. Aż miło poczytać. Tyle ciepła i miłości jest w tym poście. Moja mama też pierwsze kąpiele robiła dla kacperka. Później jego tatuś a dopiero na 6 czy 7 dzień ja. Widziałaś kąpiel w szpitalu? Chyba nie i całe szczęście. Ja widziałam to płakałam jak go myli. Biorą dziecko w dłoń. Brzuszek na wewnętrznej stronie dłoni. Odkręcają wodę. Letnią - prawie zimną i jak przerzucają z ręki do ręki a dzidziuś drze się w niebo głosy. straszny widok. Ja tak myje surowe mięso.

      OdpowiedzUsuń
    12. Ahh jaki piękny dzidziuś:) A Twoje wspomnienia i miłość z jaką piszesz o synku - niesamowite! Wzruszam się za każdym razem jak Cie czytam:)
      Lasthope

      OdpowiedzUsuń
    13. śliczne Wasze maleństwo :)

      OdpowiedzUsuń

    Dziękuję za wszystkie komentarze :)