niedziela, 6 marca 2011

Tudum, tudum...

Czyli, że 6 ktg? Doookładnie. A na nim zero nowości. Chociaż tyle, że na dzisiejsze badanie wybrałam się z moją Dużą Czekoladką, więc nie było stresu ani nudy. Co prawda, byłam przekonana, że A. będzie musiał poczekać na korytarzu, ale sama położna zaproponowała, że "mąż" może mi towarzyszyć. Bez chwili namysłu zawołałam Dużą Czekoladkę do pokoju, sama położyłam się na łóżku i po podpięciu pasów leżałam sobie wsłuchując się w rytm serduszka. Dzisiaj sprawiało mi to wielką frajdę, pewnie dlatego, że mogliśmy napawać się tą chwilą razem. A. nie próżnował i z zaciekawieniem obserwował zapiski ktg (słychać było, że  Synek reaguje na Tatusia), nawet zrobił mi i Synkowi pamiątkową sesję na łóżku z podpiętym ktg. Nie wiem czy jest to dozwolone, ale nie bardzo się tym przejmowaliśmy ;p Pamiątka będzie jak ta lala. Jak już wspominałam na wstępie, wykresik idealny, tętno na dobrym poziomie, skurcze jakieś tam są, ale naprawdę minimalne i nieodczuwalne. Także wszystko bez zmian. Jak widać, Synek nie pcha się na ten świat. Chociaż dwie noce temu byłam przekonana, że coś zaczyna się dziać, jak mnie chwycił skurcz, tak prosiłam A., żeby mnie nie dotykał, bo zaraz umrę. Skurcz trzymał mnie tak ok. 5 minut (albo mi się tylko wydawało), a potem jak puścił tak nie wrócił. W myślach powtarzałam sobie: "No dalej, dawaj... jeszcze raz", ale bezskutecznie. Nie, żebym była jakąś masochistką, która lubi ból, ale po tylu spokojnych dniach chciałam, żeby coś się ruszyło. No, ale niestety jeszcze nie teraz. Dzisiejszej nocy też miałam szereg różnych boleści, ale takich typowo przedokresowych, więc nawet zbytnio się na nich nie skupiałam. A. całą noc czuwał i pytał czy mnie dalej boli, ale ja zaprzeczałam, bo w sumie co to za ból? Hmm... chociaż dla całusków w nosek mogłam skłamać, że boli hehe, ale i tak dostało nam się buziaczków (A. myślał, że śpię, a ja czułam jak całuje nosek i przytula :))).


Duża Czekoladka wzbudziła dzisiaj nie lada sensację w szpitalu. Najpierw wśród położnych (myślą, że nie zorientowaliśmy się, że nie bez powodu podpinała mnie inna położna, a odpinała już inna :D). Opiekę miałam jak nigdy. Jak z reguły sama muszę się dopytywać o różne kwestie, tak dzisiaj same informowały mnie o wszystkim, nawet o tym kiedy mam przyjechać do szpitala w razie początku porodu. Następnie już jak wyszliśmy z położnictwa, na schodach zaczepiła nas jakaś pielęgniarka z pytaniem: "A jak się Panu podoba u nas w szpitalu? Dobrze jest?". Ja patrzę na A., on na mnie... Bo w sumie co tutaj odpowiedzieć? Widać, że był to byle pretekst do rozmowy. Wykorzystując uwagę personelu, zapytałam o wc, pani co prawda nie wiedziała gdzie jest, ale sama poszła poszukać z nami toalety. O rany, rany. Ja poszłam za potrzebą, a A. dalej był przepytywany (wpadł jak śliwka w kompot, jak pokazał, że umie i rozumie polski haha) ;p Biedak. Hehe, po tych doświadczeniach jestem spokojna o opiekę swoją i mojego Synka. Wiem, że wzbudzając taką sensację, mogę liczyć na zainteresowanie większości pracowników szpitala. Hehe i to pytanie przy ktg: "To znaczy, że Synek będzie taki ciemnoskóry, tak?" A ja na to, że Mulatek. Nie powiem, uśmiech na twarzy wskazywał jedno - będzie trzeba go oblookać :D Widzicie jak fajnie mieć takie Czekoladki ze sobą :D:D?

Z analizy mojego kalendarzyka okresowego wychodzi mi, że powinnam urodzić 8 marca (nie wiem skąd ja wytrzasnęłam mój 29 dniowy cykl oO, chyba byłam w szoku po dwóch kreskach na teście), czyli tak samo jako wg usg. Zobaczymy czy Synek zechce zrobić prezent mamusi i babci na dzień kobiet. :)))))

Hihi, a my z Mamą szturmujemy allegro (żeby nie było mi smutno, że nie mogę pochodzić sobie po galerii ;p)
Teraz tylko zrobić przelewy i czekamy na paczuszki hihihiiiii.

W ogóle to nie mogę się doczekać aż będę mogła iść sobie pobiegać, poćwiczyć intensywnie, pomalować paznokcie na różne ciekawe kolory (nienawidzę moich niepomalowanych paznokci :((), ubrać moje ciuchy sprzed ciąży (nie mówię, że od razu, ale na bank zrobię wszystko, by znowu je założyć), skrócić włosy czy zwyczajnie napić się reddsa leżąc w pozycji, która mi odpowiada, a nie brzuszkowi ;p


***
Aktywność fizyczna:
rowerek stacjonarny - 1h v
malutki spacerek v

***

2 komentarze:

  1. no mam nadzieje że Wam zrobi prezent na dzień kobiet :) nie ma to jak pozytywne myslenie mój mąz tez był ze mna na ktg ale musiał niestety czekać na korytarzu... z tego co piszesz to masz fajny szpital tak dbają o Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. hihi nie ma to jak nasza polska ciekawość narodowa - tacy jesteśmy europejscy i światowi, że hej :)
    ja nadal jestem pełna podziwu co do aktywności fizycznej :)i jestem pewna że do formy po ciąży wrócisz błyskawicznie :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)