I zero zmian. Wszystko w jak najlepszym porządku. Skurczy brak, Czekoladowe tętno na dobrym poziomie, brzuch nie opadł, także poród raczej nie nastąpi za szybko. Ech, zaczyna mnie to wszystko dołować. Boję się, że pewnego dnia usłyszę, że muszę zostać w szpitalu na wywoływanie porodu albo co gorsza na cc (pisząc co gorsza, mam na myśli mój lęk przed wszelkimi operacjami, ale wiadomo, że jak będzie taka konieczność to nie będę nic mówić, bo najważniejsze jest zdrowie Bobka). Mój lekarz nawet dzisiaj do mnie nie wyszedł (miał wizytę), na szczęście dzięki znajomej położnej dowiedziałam się chociaż, że na kolejne ktg mam się zgłosić w niedzielę, a jak nic się nie ruszy to we wtorek będą decydować do dalej...
http://www.blog.przedporodem.pl/
Dzisiaj zdecydowanie nie jest mój dzień. Noc mam w plecy, cały czas budziłam się przez ból żołądka, dwa razy byłam bliska zwrócenia wszystkich pączków, które zjadłam. Przypomniały mi się czasy z początków ciąży, chociaż wtedy poza mdłościami nie miałam innych niedogodności ciążowych. Potem we znaki dało mi się gardło, które boli mnie niemiłosiernie. Do tego chyba miałam gorączkę, było mi tak zimno, a jednocześnie byłam rozpalona. Jak praktycznie całą ciążę przechodziłam bez większych przeziębień tak chyba na koniec próbuje mnie coś złapać. Masakra jakaś! Na domiar złego jak już udało mi się usnąć to zaraz budziłam się przez koszmary senne. Jeju. Nie wspomnę o zgadze! Komu i czym zawiniłam? Mam nadzieję, że dzisiaj przy boku mojego Ukochanego usnę spokojnie. W końcu będzie mój ulubiony buziaczek w nosek na dobranoc i dzień dobry :))))))
Zrobiłam zakupki na przyjazd A. W sklepie zostałam przepuszczona w kolejce przez miłego pana (hehe nic, że woń alkoholowa prawie zaczadziła mi Bobusia ;p). Pogoda zaczyna się poprawiać, zachęca na spacerek, a tu co? Gardło mi nie pozwala skorzystać z uroku przedwiośnia. Aaaa.
Miły akcent dnia - położna stwierdziła, że nie widać w ogóle po mnie dodatkowych kilogramów. Gdyby nie brzuszek to nie wiedziałaby, że jestem w ciąży. :)))) Dziwne. Ja się czuję jak mały czołg ;p
Najmilszy akcent - mamy Tatusia na caluuuutki weekend :))))))) Dlatego Synku mam pewną propozycję. Może zechciałbyś nas zaszczycić swoją obecnością w tym czasie :))? Byłoby nam niezmiernie miło :P
***
Aktywność fizyczna:
rowerek stacjonarny - 45 minut v
***
A ja myślałam, że to tylko na mnie klątwę ktoś rzucił...:-)Trzymaj się!Damy radę, bo "Co nas nie zabije, to nas wzmocni":-)
OdpowiedzUsuńTo mówisz, że w nocy dopadła Cię depresja przedporodowa? Wszystko da się wytrzymać... największym kopniakiem jest myśl: "dziecko, dziecko, dziecko". cieszymy się końcówką ciąży! potem będziemy pewnie z utęsknieniem wspominać jak to było, jak dzieć był w brzuszku... :)
OdpowiedzUsuńoj tak to ostatnie czekanie, jakies 2 tyg, odliczanie i czekanie na znak jest stresujace i denerwujace:) ja sadzilam ze drugie dziecko wydostaje sie wczesniej i szybciej i co? nico!:)
OdpowiedzUsuńCIERPLIWOSCI!
I my czekamy na Bobusia :)
OdpowiedzUsuńWszystko w swoim czasie.
OdpowiedzUsuńWylecz lepiej gardełko i nie pozwól by infekcja się pogłębiła.
Naciesz się A. póki możesz bo to może być ostatni weekend tylko we dwoje. Już nic nie będzie po porodzie jak przed.
Najedz się jeszcze ulubionymi przysmakami afrykańskimi bo potem może być z tym problem
Gorączka i dreszcze też są sygnałem, że coś się zbliża tak w ogóle, więc się szykuj ;)
OdpowiedzUsuńMnie gardło zaczęło boleć też jakieś 2 dni przed porodem... i miałam podwyższoną temp. i zaraz potem Młody wylazł!
Kochane jeśli chcesz żeby przyspieszyć poród musisz męża poprosić by ci dawał oksytocynę czyli po prostu kochać się do woli :P Mnie to bardzo pomogło... a ile przyjemności
OdpowiedzUsuńOdpoczywaj i wygrzewaj się w ramionach dużej czekoladki :D I oby zdrówko wróciło jak najszybciej kochaniutka ciężaróweczko :) Pozdrawiamy
OdpowiedzUsuńJak tam Maluszek? Jak Mamusia?
OdpowiedzUsuńnoo.. czekamy na wieści!
OdpowiedzUsuńrozpakowana?
oj kochana ja już też Was nie raz mam w myślach!
OdpowiedzUsuń:***