wtorek, 1 marca 2011

Cicho sza!

"Na ulicach cichosza, na chodnikach cichosza, nie ma Mickiewicza i nie ma Miłosza". 
Hehe tak mi się skojarzyło. Bobuś nie spieszy się na ten świat, w sumie to i dobrze, bo jeszcze pogoda nie zachęca do spacerków z Synkiem. ;p Ale nie ukrywam, że chciałabym go już przytulić i wycałować za tych całych 9 miesięcy.


Dzisiaj byliśmy z Synusiem na 3 zapisie ktg. Jak się można domyślić po tytule wpisu, na zapisie jedno wielkie CICHO SZA. Zero skurczy, zero niepokojących sygnałów (poza tym cholernym śluzem ;p). W przeciwieństwie do ostatniego badania, Czekoladka dzisiaj szalała jak mała antylopka :))) Przez to, zapis jest niekompletny, urywa się z każdym kopniakiem w aparaturę ktg. Położna powiedziała, że dawno nie widziała tak aktywnego dziecka (hmmm... to chyba moja wina, przed samym badaniem zjadłam Liona, bałam się, że znowu Bobuś prześpi badanie i mnie nastraszy). Ni z tego, ni z owego zaczęła się rozmowa o korzeniach Czekoladki, co ciekawe, położna była dosyć zorientowana w temacie Afryki (zazwyczaj jak wspominam coś o Tanzanii to ludzie mylą ją z Tasmanią albo co najśmieszniejsze z Tunezją hehehe). Nie ukrywała swojej ciekawości co do wyglądu A., jego pochodzenia, pobytu w Polsce, spraw urzędowych itp. Zapowiedziała, że sama przyjdzie popatrzyć na moją Malutką Czekoladkę hehe. No i tym sposobem Bobuś ma zapewnioną 100% opiekę "ciekawskich" pań. Ale może to i dobrze, w końcu będzie pod stałą kontrolą personelu medycznego. :)))) Od mojego lekarza dzisiaj za dużo nie wyciągnęłam, poza tym, że mam przyjść na ktg w czwartek, w razie porodu wcześniej (of course). Niestety był zalatany bo robił zabieg... nie chciałam przeszkadzać, więc wszystkie pytania postaram się zadać przy kolejnym badaniu. Od położnej dowiedziałam się, że do szpitala mam przyjechać jak skurcze będą bardzo silne, co 4-5 minut, z innymi mam sobie radzić w domku (kąpiel, relaks, sen, jedzenie) bo jak już będę w szpitalu to nie dostanę nic do jedzenia... Ajjj. Ta wizja mnie przeraża i skutecznie odstrasza od za wczesnego przyjazdu na oddział. W sumie to chciałabym, żeby ta położna była przy moim porodzie, wydała mi się kompetentna i godna zaufania, ale jak będzie to już wyjdzie przy porodzie. Po raz drugi usłyszałam, że rodzić trzeba z głową... Postaram się o tym pamiętać podczas porodu. Co więcej? Dowiedziałam się, że A. może być ze mną przy porodzie nawet na sali ogólnej (jest tylko jedna sala rodzinna, która zazwyczaj jest już zajęta). Poza tym położna była zaskoczona, że Duża Czekoladka chce być przy porodzie, była przekonana, że Afrykańczycy nie chcą uczestniczyć przy takim "czymś". Heh... dziwne, nie wiem skąd takie przekonanie? Czyżbym trafiła na Afrykański Diament? :P:P
To tyle z frontu przedporodowego, jakby się miało coś zmienić to od razu dam znać. Don't worry :))))

Teoretycznie jutro mam termin porodu (z ostatniej miesiączki). Nie sugeruję się tym, ponieważ mój cykl był bardzo rozregulowany... Zresztą, co by nie było to Synek wie kiedy ma wyjść. W końcu musi być mądry... Po takim Tatusiu - Tanzańczyku :D (ludzi fascynuje to, że on sam "wyrwał się" z biednego kraju, na stypendium naukowe do Europy)  Love You Baby!


***
Aktywność fizyczna:
rowerek stacjonarny - 20 km v
odkurzanie (hehehehe) v
spacer v

***

9 komentarzy:

  1. Twoja aktywność fizyczna jest godna podziwu... Moja od kilku dni ogranicza się do spacerów z łóżka do łazienki :(. Wcześniej nie było dużo lepiej :P
    Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło... Ciekawskie położne na pewno będą skakać wokół Ciebie i Twojego synka :) A co z postanowieniem niejedzenia słodyczy? :> czyżbyś z niego zrezygnowała? Oczy zatrzymały mi się na słowie "lion" :P.
    I jak z imieniem? Wybrane? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe ze słodyczami pogodziłam się już jakiś czas temu, chyba wytrzymałam bez nich 7 dni ;p Przekonały mnie do tego komentarze dziewczyn, że po porodzie sama będę zmuszona do ich redukcji, dlatego teraz korzystam na 102 :)

    A co do imienia to wybrane, wybrane :) Tylko nie wiem jak to będzie w urzędzie... Bo jedno jest polskie, a drugie tanzańskie :) Na razie nawet nie chcę o tym myśleć, ostatnio urzędy mnie nie lubią :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, Malutka, a czemu to URZĘDY Cię nie lubią. Ty Jesteś teraz (i zawsze na pewno ;-)) słodycz mlecznej czekoladki! Do góry głowa, wszystko się poukłada. Pozdrawiam. Magda
    PS. A czy Ty możesz do mnie zaglądać? Wysłałam zaproszenie, ale nie wiem jak to jest z bloxa na blogspot????

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja jestem pewna że opiekę w szpitalu będziesz miała nadprogramową :)
    Ja bym się zastanawiała czy aby ordynator telewizji do szpitala nie zaprosi bo urodzi się piękny bobas akurat na okładkę.

    Bobuś będzie wiedział kiedy wyjść. Póki pogoda jaka jest niech sobie w brzuszku siedzi :). Tobie chyba nie tak ciężko bo widzę że aktywna jesteś do samego końca.

    Buziaczek w brzuszek :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Magda - prześlij mi jeszcze raz zaproszenie (masz maila?), bo ostatnio pogubiłam się w tych zaproszeniach. W sumie sama nie wiem jak to wszystko działa, czy wystarczy raz kliknąć na zaproszenie czy jak??

    witaaminkaa - hehe, z tego co mi ta położna mówiła, to raczej wszyscy przyjdą "popatrzeć" na moje Czekoladki. Jak to ona ujęła "z czystej ciekawości, bo u nas w mieście nie ma przecież za dużo Czarnoskórych :P" Tak więc myślę, że będzie "ciekawie" ;p

    OdpowiedzUsuń
  6. A no to będziecie mieli rozgłos na całą okolicę. Jestem pełna podziwu jeśli chodzi o zdanie o Dużej Czekoladce. Nie jest łatwo wyjechać daleko pozostawiając korzenie. Musi być bardzo inteligentnym człowiekiem. No to co? Pozostało nam dalej czekać na małą czekoladkę.

    OdpowiedzUsuń
  7. "z innymi mam sobie radzić w domku (kąpiel, relaks, sen, jedzenie)"
    proponuję jeszcze dopisać przeklinanie na czym świat stoi i obsesyjne zapisywanie na kartce ilości skurczy, trwania i odstępów.
    "rodzić trzeba z głową... " nie da się, nawet ze znieczuleniem :P

    OdpowiedzUsuń
  8. czekajmy spokojnie :) przyjdzie czas masz racje :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak przyjdzie pierwszy skurcz to juz na pewno bedzie oznaka porodu, ja za bardzo nie wiedzialam co sie dzieje, ale latalam do lazienki i czulam sie jakbym miala sraczke (przepraszam za slowo, inne to biegunka, ale jednak nie mialo to nic wspolnego) i strasznie bolal mnie brzuch, wzielam kapiel of course, ale to nic nie pomoglo i rach ciach porodowka, w tym samym dniu urodzila sie Emma

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)