poniedziałek, 20 grudnia 2010

Stoi na stacji mtoto-motywa, ciężka, ogromna...

Ciężko mi :(. Psychicznie i fizycznie. Chyba jednak bardziej fizycznie niż psychicznie. Brzuch rośnie w zastraszającym tempie, ciężko mi znaleźć odpowiednią pozycję, która przynosiłaby chwilę ukojenia...
Zacznijmy od zwykłego siedzenia. Na razie bez dwóch zdań wygrywa dmuchana piłka, chociaż przy dłuższym bezruchu żebro zaczyna o sobie przypominać. Mam wrażenie jakby biust mnie przyduszał (a wcale nie jest jakiś super wielki ;)), a uwypuklenie brzuszka naciskało na płuca. Pozycja siedząca z poduszką za plecami jest o tyle niewygodna, że przy niej robi mi się dziwnie słabo i niedobrze. Jakby tlen nie dopływał mi do mózgu. :P Dziwna sprawa. Przejdźmy do leżenia. Wszystkie książki, poradniki, mądre czasopisma podają, że najlepszą pozycją dla kobiety w ciąży jest leżenie na lewym boku z poduszką między nogami. Wszystko pięknie ładnie, ale ja się najzwyczajniej w tej pozycji źle czuję. Mam wrażenie, że prawa strona brzucha pod wpływem grawitacji uciska mi żebro... A tego zdecydowanie do przyjemności zaliczyć nie mogę :(. Co z prawostronnym leżeniem? Owszem, czasami udaje mi się w tej pozycji zasnąć, ale tylko na ułamek sekundy. Powód? Ta pozycja totalnie nie odpowiada mojemu Synowi. Jego kopniaki są wyczuwalne milion razy mocniej niż zwykle. O leżeniu na plecach nie wspominam. W moim przypadku byłby to dobry, aczkolwiek męczący sposób na popełnienie samobójstwa ;). Ostatnio u A. leżałam na plecach z 5min, zakończyło się to szybkim otwieraniem okna w celu zaczerpnięcia świeżego powietrza, szklanką zimnej wody niegazowanej i spędzeniem kilku minut w celu dojścia do siebie. Ma-sa-kra. W całym tym 'spaniu' nie pomaga też wiecznie zatkany nos. Nieważne czy mam katar, czy go nie mam - nos i tak nie przepuszcza powietrza. Sic!
Czyżby dzisiaj był dzień narzekań mtotowangu? Hmm... chyba na to wychodzi. Nie mogę nie napisać o cholernej zgadze. Męczy mnie już drugi dzień, gardło powoli nie daje rady. Domowe sposoby nie działają na dłuższą metę... Synku! jak urodzisz się bez włosków to ja już sama nie wiem co Ci zrobię ;p Chyba sama Ci je doczepię za te męki ;)))). Kolejna kwestia - kręgosłup. Napiszę tylko - masażuuuuuu!

http://www.we-dwoje.pl/

Teraz może troszkę o psychice. Mam doła. Totalnego. Chociaż staram się go maskować, ale czasami sam wypływa na powierzchnię życia codziennego. Brzuch mam duży, naprawdę duży. Nawet wydaje mi się, że za duży jak na ten tydzień ciąży. Czuję się jak dziecko tembo i kiboko (swoją drogą ciekawie, by musiało wyglądać takie dziecko hahaha :)) Tragedia. Nawet nie chcę myśleć o tym, że to dopiero 7mc. Na wagę nie wchodzę. Boję się. Moja dieta jakiś czas temu poszła w odstawkę... Niestety, w ciąży nie mogę się pochwalić samozaparciem i samodyscypliną. Oj nie.
Ukochany utwierdza mnie w przekonaniu, że jestem piękna, że w środku noszę najpiękniejszy Skarb, że tylko brzuch mi rośnie, że na plecach nie mam w ogóle tłuszczu tylko skórę, że to tylko moja głowa szaleje. Ale ja wiem swoje, mam lustro. O ile lubię odbicie gołego brzuszka w lustrze, o tyle w ubraniu staram się nawet nie patrzeć w tamtą stronę. :( Źle mi. Chciałabym mieć Synka koło siebie, móc ćwiczyć, biegać, tańczyć, kręcić hula-hopem i jednocześnie patrzeć na moją Czekoladkę. A tu jeszcze min. 2 miesiące, 2 tygodnie i 2 dni... Mam wrażenie, że czas zatrzymał się w miejscu. Czas. Ale nie mój brzuch. :(


***
Z rzeczy milszych - dzisiaj, w końcu, ku uciesze mojej Mamy posprzątałam szafkę dla Bobka. Mogę już spokojnie poukładać wszystkie ciuszki Synka i cieszyć swoje oko ich widokiem :)))). Choinka też ubrana (oczywiście Bobek na swój sposób mi w tym też pomagał, chyba nie muszę pisać jak :P), ślicznie migocze w dużym pokoju. Ach pomyśleć, że za rok Moja Czekoladka będzie mogła napawać się tymi widokami. Niah niah. Nie mogę się doczekać. To będzie takie magiczne (widzę to oczami wyobraźni, a co :D)

Żeby tego było mało, dzisiaj przyszła do mnie długo wyczekiwana paczuszka z książką od DDTVN :)
O właśnie taką książkę dostaliśmy z Synem  (po krótkim zastanowieniu stwierdzam, że tylko ja ją dostałam, temat nieodpowiedni dla mojej Czekoladki :)):

http://empikmedia.pl/

Na koniec chciałam polecić fajny artykuł, poprawia humor - Co lubi Maluch w brzuchu? W szczególności ostatni podpunkt jest rozczulający. :)


mały czekoladowy słowniczek:
kiboko - hipopotam
tembo - słoń

***

5 komentarzy:

  1. Do spania naprawdę polecam lewy bok, ma to związek z żyłą wrotną, która jest po prawej stronie ciała, która uciskana przez powiększającą się z dnia na dzień macicę może powodować niedotlenie małego organizmu. Dlatego lepiej się przemóc i spać na lewym boku. Ja w ciąży niestety leżałam wiele miesięcy i naprawdę polecam kupno, chociażby i na te 2 ostatnie miesiące, specjalną poduszkę w kształcie rogala. Poza tym później przydaje się do karmienia. Dla mnie to było wybawienie, kręgosłup w końcu trochę odpoczął.Róg rogala między nogi, drugi pod głowę, a całą prostą część rogala pod plecy jako podparcie dla kręgosłupa. Dle mnie to był hit ciążowy, pomógł mi znieść te trudne miesiące, gdy nie mogłam wastawać z łóżka. Jakbyś chciała mój, to napisz mi adres i Ci wyślę + 2 wymienne pokrowce. Magbi77 z olusiek.blox.pl mail:madziusiolek@gazeta.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana moja!!!!
    Czytam, czytam i oczom nie wierzę...Może pocieszy Cię fakt, że przechodzimy DOKŁADNIE to samo:-)Każdy punkt na Twojej liście cierpień też aktualnie przeżywam, cha, cha: zgaga, katar-widmo, duszność podczas siedzenia z poduszką pod plecami, BÓLE w krzyżu,strach przed wagą...Nie bolą mnie tylko żebra, ale za to jako bonus dostałam skurcze przepowiadające:-)Nie bolą, ale też nie należą do przyjemności:-) Zatem jest nas dwie:-)a może nawet więcej.

    Jeśli mogę jakoś pomóc, to na zgagę pomaga mi Reni-do ssania.Działa jak gaśnica i jest bardzo bezpieczne. Na duszące cycki-wyprostowanie i klata do przodu!A na ból kregosłupa - leżenie na boku...I myslę tak , jak koleżanka, że poducha ciążowa to mega fajna rzecz, ja na razie turlam sobie rogala z kołdry i już jest dużo lepiej, ale po cichu liczę, że dostanę taką od Św, Mikołaja:-):-):-)

    Kochana głowa do góry!!!Święta idą trza się nastrajać:-)
    Całuski!

    OdpowiedzUsuń
  3. no to jest nas więcej - ja w 30t. u mnie lewy bok jest grany od początku ciązy bo mi młody zalega na prawej nerce i jeśli pozwalam tylko grawitacji na swobodne grawitacje kończy się gwałtownym bolesnym atakiem, dlatego tylko lewy bok. rogal śpi też i z nami, ochrzczony przez męża Henrykiem :) ja najbardziej obolała jestem nad ranem gdy po całej nocy walki o ten nieszczęsny lewy bok czuję jak prawa strona jest cała naciągnięta i odrętwiała... no ale co zrobić? najchętniej spałabym w jakimś stojaku :) albo na hamaku :)
    damy radę :) choć staram się nie myśleć ile jeszcze czasu i wzrostu kuli przede mną...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja spalam na plecach. Mimo,ze jest to raczej zakazane to mi bylo tak najwygodniej. Waga sie nie martw. Jestes nastawiona na sport po ciazy wiec szybko stracisz zbedne kilogramy

    OdpowiedzUsuń
  5. Agakry Ty jak coś powiesz, to już powiesz;-)Fajnie. Uśmiałam się:-)Hamak...Marzenie:-)Ja w chwilach kryzysu pozycjowego, to nawet o wiszeniu myślałam, jak w reklamie OB;-)Ale wtedy zgaga by mnie chyba zabiła:-):-):-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)