czwartek, 3 marca 2011

"Towarzyskie dziecko".

Witamy w ten jakże smaczny dzień. Dla nas chyba za smaczny, bo czujemy się pełni i ciężcy. Zjadłam dzisiaj dużo za dużo pączków, dlatego teraz pedałuję sobie na rowerku stacjonarnym (dzisiaj jadę na czas - licznik dalej nie działa). 

http://www.paczekdlaciebie.pl/

Meldujemy się w niezmienionej formie - ja i Czekoladka w brzuszku. Synek chyba wziął sobie do serca bycie gentlemanem i nie wychyla się przed szereg (pozdrawiamy http://maleziarenko.blox.pl/html z Emilką w brzuszku i przy okazji składamy życzonka urodzinowe :* Sto lat.). Najpierw Emilka, a potem mój Synek, tak jak się umawiałyśmy :))))

Co u nas nowego? Dzisiaj wybraliśmy się na czwarty już zapis ktg. Szybciutko wykonaliśmy poranną toaletę i wymaszerowaliśmy do szpitala. Pogoda fajna, więc można sobie spacerować. Na badanie przyszliśmy ok. 10 rano, pani położna (inna niż zwykle - za niedługo chyba poznam cały personel położniczy) obwiązała nas pasami, włączyła maszynę i zostawiła na 20 minut. Co jakiś czas zaglądała inna położna, która kontrolowała czy zapis jest prawidłowy, gdyż słyszała jak Synek kopie w aparaturę. Co najdziwniejsze, jak tylko pojawiała się obok nas to Czekoladka udawała, że sobie smacznie śpi i to nie on jest sprawcą tych odgłosów. Sekundę po wyjściu położnej na nowo zaczynały się harce w brzuszku. Sama położna podsumowała to tak: "Jakie towarzyskie dziecko, jak ja tam jestem to się uspokaja, a jak tylko wychodzę to mnie nawołuje". Hehe, no to sobie znalazła wytłumaczenie, co nie Synku? 
Podczas badania musiałam przyciskać do brzucha mocniej ten czujnik, bo od tych kopniaków nie rejestrowało się tętno Synka. Po kilku minutach czułam jak zdrętwiała mi ręka, ale twardo przytrzymywałam czujnik. Zapis wyszedł dobry, zero skurczy, Synek aktywny... Tylko ja jakoś tak słabo poczułam się po tym badaniu. Po wyjściu musiałam chwilkę posiedzieć pod gabinetem, słabo mi się zrobiło, żołądek tak mnie rozbolał, że myślałam, że będę musiała szybko odwiedzić toaletę. Na szczęście po kilku minutach mi przeszło, podeszłam z zapisem do mojego lekarza i umówiłam się na jutro na poranne ktg. Także z samego rana (ok. 8) znowu przemierzymy dobrze nam znaną trasę w celu sprawdzenia czynności skurczowych mojej macicy i serduszka Czekoladki.
Po powrocie do domku od razu padłam na łóżko, osłabienie dalej się utrzymywało, zaczął mnie boleć żołądek i dolna część brzucha. Odwiedziłam toaletę w celu przeczyszczenia jelit (wybaczcie ten opis :P) i poczułam się troszkę lepiej. Szczerze to przestraszyłam się troszkę czy to aby nie zwiastun porodu, w końcu podobno organizm sam zaczyna się przeczyszczać przed porodem, ale na jednorazowym incydencie się zakończyło. Pewnie to przez moje łakomstwo (ach, ten tłusty czwartek). Teraz czuję się o wiele lepiej (poza moim bolącym migdałem :(((), mam lekkie boleści brzucha, ale raczej takie standardowe jak przed okresem. Jutro przyjeżdża do Nas Czekoladowy Tatuś, więc wtedy dopiero możemy rodzić.


Coraz więcej znajomych dopytuje się czy to już, czy Synek jest już na tym świecie, kiedy wyjdzie itp. Jeszcze mnie to nie wkurza, ale myślę, że jak minie termin z usg to zacznie mnie to irytować ;p W końcu mam nr kom. Jak urodzę to napiszę, co nie? Ech...A Wy nic się nie martwcie, jeżeli tylko zachowam trzeźwy umysł to napiszę Wam tutaj, że coś się ruszyło i, że jedziemy "walczyć" na porodówkę.

***
Aktywność fizyczna:
rowerek stacjonarny - 45 minut v

***

8 komentarzy:

  1. Twój poród będzie expresowy. Ja to wiem. Jesteś tak strasznie aktywna że dla ciebie to będzie pikuś.

    A ja żadnego pączka nie zjadłam i mnie nie ciągnie. Jestem z siebie dumna :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja wciagnelam rowniez duzo za duzo. ja termin z usg mam na jutro, a z miesiaczki na 9 marca.
    zycze nam POWODZENIA!

    OdpowiedzUsuń
  3. Powodzenia!!! Trzymam kciuki!! Podzielam zdanie witaaminki, że u Ciebie przy takiej aktywności to będzie migusiem. Najgorsze jest to czekanie. Nam został jeszcze cały miesiąc i tak strasznie się dłuży...Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. ;) mnie też tylko raz wyczyściło przed :D

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja w ogóle nie miałam tych przyjemności z czyszczeniem przed porodem:)
    Mototowangu, napisałaś, że nie powinnaś czytać mojego opisu porodu. Przykro mi, jeśli cię przestraszyło to co napisałam, ale wierz mi, że w rzeczywistości tego dnia nie odbierałam jako tragedii. Jak się wszystko zaczęło, to skupiłam się na sobie i maleństwu i nawet nie zauważyłam, że aż tyle czasu minęło. Na pocieszenie powiem Ci, że ja taka aktywna nie byłam przed i w czasie ciąży. Ty, przy swoich codziennych wyczynach, to urodzisz czekoladkę w 5 minut. Jestem tego pewna;)
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja zjadłam tylko jednego:-(I to dla tradycji tylko, bo od tygodnia węchu i smaku jestem pozbawiona...
    Mnie też się wczoraj w nocy wtdawało, że mnie przed porodem czyści...I co? D.....a wielka:-)Dalej cisza.Nie wiem jak Ty, ale ja czuję, że urodzę między 6 a 8 marca i już!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale psikusa nam dzieciaki zrobią, jak Twoja Czekoladka pierwsza wyjdzie na świat :P może mają jakiś układ między sobą i to, co my sobie ustalamy wcale ich nie obchodzi? :)
    A Ty nawet nie myśl o tym, żeby pisać tu, jak się poród zacznie... Zajmij się sobą i dzieciątkiem, a nam napiszesz jak już wrócisz do domku :) Chwila niepewności, trochę adrenaliny nam nie zaszkodzi :):):)
    uściski :*
    PS: SMSy i pytania "czy to już?" zaczęłam ignorować.. albo odpisuję: "maleziarenko"

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo zazdroszcze tlustego czwarku, my tez sobie zrobilismy, ale bez paczkow, a mam ochote. Co do Urzedu Stanu Cywilnego, pomyslalam ze moze pojedziecie do Palacu Slubow na Starym Miescie (w koncu mieszkacie w Warszawie) i tam sie postaracie o zgode i termin na slub...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)