Czekoladka kocha alfabet. Powtarza go dzień w dzień i dopomina się o rysowanie poszczególnych literek na swoim 'zmazywalnym rysowniku', który dostał od Mikołaja. Doskonale wie, jak należy wymawiać poszczególne literki, nie sposób go 'oszukać'. Z całego alfabetu szczególnie ukochał sobie literkę W, którą zna pod angielskim 'dablju'. Dokładnie tak ją nazywa. Ostatnio odkrył, że jego ukochane 'dablju' po odwróceniu w drugą stronę daje 'em'. Teraz jest to jedna z głównych zabaw Bartusia. Wszystko wydawać by się mogło zupełnie bezproblemowe, gdyby nie fakt, że większość zabawek, które mamy w domu są w j.polskim. Tak jak np. laptop, który Czekoladka otrzymał pod choinkę. Codziennie z radością i głośnym 'dablju' podbiega do swojego pomarańczowo - żółtego laptopa, naciska W i czeka na głos z mikrofonu. Jak wspominałam, laptop ma wgraną wersję polską, dlatego po naciśnięciu W, kobieta wypowiada polskie 'wu'. Bartuś z całych sił próbuję ją przekrzyczeć, jakby chciał wytłumaczyć, że W, to nie wu, ale dablju. No, ale niestety kobieta jest nieugięta i po każdym naciśnięciu W, wymawia swoją polską wersję. Wkurza to Bartusia niesamowicie, ale co zrobić ;) Chyba czas zainwestować w angielskojęzyczną wersję zabawek ;)
***
A z rzeczy nowszych i dziwnych. Wczoraj w nocy, gdy Bartuś poszedł spać, wyjrzałam przez okno i zobaczyłam... SOWĘ. No mówię Wam, jak bum cyk cyk sowa... Tylko czy to możliwie? Gdy poszłam obudzić Tatę, by sprawdził co to za ptak, on zdążył już odlecieć. Oczywiście Tata stwierdził, że mam zwidy i poszedł dalej spać, ale ja wiem swoje ;)
Normalnie Harry Potter na całego oO. Hogward rekrutuje mi Czekoladkę ;p
http://www.kino.krakow.pl/film/2288.html |
***
A jeśli już o ptakach mowa:
Bartuś ogląda z Dziadziem ptaki na komputerze, pokazuje gila. Dziadzia mówi do wnuczka: To jest gil.
Bartuś powtarza: Gil.
Dziadek mówi: Gil ma czerwony brzuszek.
Bartuś na to: Bęben.
No i cóż miał zrobić Dziadek? Przytaknął i powiedział: Tak, czerwony bęben ;)
Bartuś powtarza: Gil.
Dziadek mówi: Gil ma czerwony brzuszek.
Bartuś na to: Bęben.
No i cóż miał zrobić Dziadek? Przytaknął i powiedział: Tak, czerwony bęben ;)
***
Eheheheh no nie mogę :) Musi to słodko wyglądać jak Mała Czekoladka przekrzykuje kobitkę z laptopa heheheh
OdpowiedzUsuńCzekoladka wie lepiej jak wymawiać w ! :)
OdpowiedzUsuńA bęben mnie rozłożył na łopatki xD :D
prawdziwy bystrzak z Bartusia, nikt go nie oszuka a ni dziadek ani pani z laptopika:)
OdpowiedzUsuńDziewczyno :) Ojca budzić w nocy, bo sowa przyleciała??? Miej litość dla śpiącego :) Trzeba było zdjęcie jej zrobić... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBystrzak, naprawdę :)
OdpowiedzUsuńZapomniałam napisać... Świetny wywiad! :D
OdpowiedzUsuń