No i po krzyku. Oficjalnie zakończyłam życiową przygodę zwaną studiami. Wczoraj razem z Czekoladką i Babcią Czekoladki odebrałam dyplom magisterski. Oczywiście nie obyło się bez małych komplikacji, ale jak zwykle mogłam liczyć na dobre serce Pani z Dziekanatu. Co jak co, ale tej kobiecie zawdzięczam naprawdę dużo :) Odpowiednia osoba na odpowiednim miejscu.
Dyplom odebrany, Czekoladka zadowolona z możliwości obserwowania nadjeżdżających i odjeżdżających tramwajów. Dodatkowym udogodnieniem podczas podróży samochodem były roboty drogowe, a co za tym idzie mnóstwo koparek, traktorów, spychaczy, dźwigów i innych dużych, warczących samochodów. Udało nam się nie spać w samochodzie, dzięki czemu dzień nie uległ zaburzeniu.
Pod uczelnią pamiątkowe zdjęcie pod biednym Bronkiem, który po obronach zawsze dostaje po nosie korkami od szampana :) U nas szampana nie było, ale foteczka musiała być. Pomyśleć, że na studia magisterskie dostałam się z Czekoladką w brzuszku, a skończyłam je z Czekoladką pod Bronkiem. Ach ;)
Bye bye AWFie. Bye bye Bronku :) Fajnie było, ale się skończyło. Czas na nowy rozdział w życiu - tanzańsko - polski :)
***
Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńgratulacje pani mgr
OdpowiedzUsuńgratuluje kochana:):):)
OdpowiedzUsuńGratuluję serdecznie :) O tradycji otwierania szampana z korkiem w Bronka nie słyszałam - nie ta uczelnia, nie to miasto. Pozdrawiam Pani Magister ;)
OdpowiedzUsuńgratuluję:)
OdpowiedzUsuń