Wracamy z pola bitwy - Bartunek zwycięsko, z 4 nowymi wyczuwalnymi górnymi zębami, z normalną temperaturą ciała i dobrym humorem, a Mama? Ekhm... Mama wraca z nowymi, niekoniecznie miłymi doświadczeniami wczorajszej nocy, spędzonej w rogu łóżka, z milionem wylanych łez, z uczuciem totalnego rozbicia. Na szczęście, jak to w życiu bywa, po nocy przychodzi dzień, który przynosi nowe nadzieje na lepsze jutro. Co prawda, wciąż pluję sobie w twarz za bezsensowne i głupie myśli, które napływały do mojej głowy nocną porą, ale staram się tego nie analizować. Wiem, że wszystko to, spowodowane było totalnym wyczerpaniem i nieumiejętnością ulżenia Czekoladce w cierpieniu. Po tej nocy, jestem bogatsza o nowe doświadczenia, nowe przemyślenia i nowe postanowienia. Pokazałam psychiczną słabość, za którą nie przepadam. Trudno. Było minęło. Jakby nie było - kocham Cię Bartusiu. Uwielbiam Twój uśmiech, śmiejące się oczka i rozbiegane nóżki. Jesteś sensem mojego życia i nikt, ani nic tego nie zmieni :* Myślę, że wbrew pozorom o tym wiesz.
***
Tak jak wspominałam, mam kolejną noc w plecy. O 5 rano musiałam wstać na zajęcia, które się nie odbyły! Można się wkurzyć, c'nie? Na szczęście, dzięki tej "przejażdżce" miałam okazję pobyć sam na sam z własnym ja i "odbyć konstruktywną rozmowę". Ech - Nigdy więcej takich chwil.
http://vitalia.pl/ |
Przez te zachwiania emocjonalne zaniedbałam troszkę bloga, ale obiecuję Wam, że od jutra sukcesywnie będę umieszczać zaległe recenzje i niespodzianki ;)))
***
Kochana, od czasu do czasu musisz odreagować! Nie miej wyrzutów sumienia, każda z nas ma chwile słabości. Bycie mamą 24h/dobę bywa wyczerpujące, a urlopu od rodzicielstwa nie ma! Ja też ostatnio zmęczona i nerwowa jestem...A może nadchodzi przesilenie wiosenne? Tak czy siak uszy do góry!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że to już po wszystkim,a Ty zapomnij o tych chwilach słabości podnieś głowę i do przodu:)
OdpowiedzUsuńUszy do góry!
PS: Jeszcze trzeba Bartulkową buźkę o 4 nowe ząbki zaktualizować:)
:) Zaktualizuję, jak tylko pojawią się na zewnątrz. Na razie wyczuwalne są pod palcem - w końcu dał sobie posmarować dziąsełka bez walki :))))
UsuńPozdrawiam :)
Zapraszam cię do zabawy. może na chwilę zwrócę Twoje myśli na inne tory? Szczegóły na moim blogu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOdwiedzam Twojego bloga regularnie i czytam :) jesteś na prawdę super mamą i ja aż nie mogę uwierzyć, że masz tyle cierpliwości w sobie. Bartulek na pewno wie że go kochasz (z wzajemnością) i jest sensem Twojego życia. a chwile słabości zdarzają się każdemu, nie jesteśmy robotami. mnie nawet bardzo często. i mam straszne wyrzuty a czytając Twojego bloga jeszcze większe... mój synek, 11 dni młodszy od Bartusia, jest niezwykle absorbujący, często trudno zaradzić jego płaczowi rozpaczliwemu, bo jestem z nim większość dnia sama, no jeszcze z córeczką która też chce mamę dla siebie... oj, chciałabym więcej siły charakteru mieć i też nie przeżywać niedobrych chwil gdy w głowie mi się kotłują różne nieprzyjemne myśli i uczucia :(
OdpowiedzUsuńGratulacje dla Bartusia z okazji nowych ząbków!!! Mam nadzieję że to już koniec Waszych męk. My na szczęście ząbkowanie przechodzimy łągodnie, ostatnio w buzince synka pojamiły się dwa nowe ząbki u góry (i ma ich już 8 razem), trzonowe. w ogóle się nie spodziewałam, a odczuł to tylko na sobie boleśnie mój cyc który został dotkliwie pogryziony w nocy ;)
Jak zobaczyłam tytuł Twojego posta, to od razu przypomnial mi sie film "Baby blues" z 2008 roku. Z przerażeniem oglądalam ten film, więc nie polecam go Tobie jeżeli masz gorsze dni... Ale ogolnie film godny polecenia...
OdpowiedzUsuńTrzymaj się kochana. Jesteś bardzo silna. Oby usmiech zagościł na Twej twarzy :)
dokladnie Cie rozumiem .. wiem co to znaczy plakać nocami bo wczesniej cos sobie powymyslałam :)i to zazwyczaj totalne bzdury !!
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze :) Też nieraz przeżywam takie okresy załamania. To wszystko jest normalne, a każda z nas ma prawo do chwil słabości. Ślę dużo pozytywnej energii. U mnie u Młodej do kaszlu dołączyło się zapalenie ucha-stąd nocne histerie :((
OdpowiedzUsuńMama też człowiek :)
OdpowiedzUsuńPierwsze, co przyszło mi na myśl podczas czytania: dobrze, że nie tylko ja :)))) Nic nie poradzisz, ciało ma swoje granice, po przekroczeniu których nastepuje ogólny protest - psychikę włączając. Po kilku nocach z piekła rodem i mnie różne mysli nachodzą... na szczęście razem z kolejnym dniem i kolejnym usmiechem to mija :))) Życzymy powodzenia!
OdpowiedzUsuńKażdy ma czasem gorsze chwile. Główka do góry! :)
OdpowiedzUsuńKażda z nas miała chyba takie noce/dni. Mi teraz sport pomaga, ale jeszcze dwa tygodnie temu miałam kryzys. Mimo urodzin M. i odwiedzin rodziny, uspokoiłam się przez tydzień u mamy, teraz nastawiam się na ćwiczenia i więcej czytam. Zakładam firmę, bo dostaję powoli szału w domu, choć opieka nad małym jest męcząca. Ruszam od marca :) Pozdrawiam i powodzenia. My mamy na razie dwie dolne jedynki i górna się przepija, więc taki punkcik widać. Nieprzespane noce się zaczną dopiero chyba... już się boję :D
OdpowiedzUsuńile ja mialam takich mysli... nie sposob zliczyc, ale minie rok i bedzie inaczej;)) te ciezkie chwile trwaja do roku ;p
OdpowiedzUsuńCzasami tak bywa ze ma sie zle mysli na kazdy temat i kazda osobe- nie mozna tego siz pozbyc. Wazne ze od zlych mysli do zlych czynow daleka u nas droga
OdpowiedzUsuń