wtorek, 27 grudnia 2011

A ja rosnę, rosnę i rosnę...

...zaraz z wszystkiego wyrosnę. Jeeee... Hehe, sama nie wiem czy się z tego cieszyć czy nie ;) Centralnie wszystkie ubrania Czekoladki zaczynają być przymałe. Niedawno dość spora część ubranek została zaniesiona do piwnicy, a tu szykuję się kolejne przeglądanie ciuszków. Większość rajstopek zaczyna krępować Bartulkowe ruchy, paluszki u stóp przybierają dziwne kształty z powodu za małych "materiałowych stópek", a bodziaki zaczynają wyglądać jak po młodszym bracie :) Tak jest! Najwyższy czas wymienić garderobę. Hihi, coś czuję, że poświąteczne wyprzedaże nie wzbogacą mojej szafy, tylko właśnie Bartusia. No, ale takie życie. Teraz to tylko matka będzie się kurczyć, a dziecię będzie rosło coraz większe i większe. I dobrze. Nie mogę się doczekać, aż razem pójdziemy na plac zabaw, do piaskownicy, wyszalejemy się za wszystkie czasy, wrócimy na obiadek i znowu pójdziemy na spacerek pograć w piłkę. A następnego dnia pojedziemy na wycieczkę do aquaparku i wesołego miasteczka. Czekam na ten dzień z niecierpliwością :) Jedno jest pewne - z każdym dniem jest coraz bliżej do tego wielkiego szaleństwa :D Widoczną zmianę można zaobserwować również w naszym Czekoladowym pokoju. Tuż przed Świętami zniknęło z niego Bartulkowe łóżeczko oraz przewijaczek, na rzecz ławy dla rodziców :) Hihihi... W końcu i tak dużego użytku z niego nie było, bo od samego początku Synek śpi z nami. Szkoda mi tylko własnoręcznie robionego przez Dziadka przewijaczka, który służył nam przez 9 miesięcy i skutecznie odciążał moje plecy przy przebieraniu Karmelka. Niestety przewijaczek przeszedł na swoją emeryturę, gdyż nóżki Bartulka już od dłuższego czasu wystawały daleko daleko poza jego granice. W ferworze radości Czekoladka nie raz uderzył o jego kant, co przyprawiało mnie o zawał serca. Tak więc, zrozumiałym było pożegnanie się z naszym pomocnikiem, który szczelnie zapakowany czeka na "lepsze czasy" w piwnicy. O wanience to aż chyba zrobię nowy wpis...

KWA KHERI  PRZEWIJACZKU... :( A pomyśleć, że jeszcze niedawno Czekoladowy Dziadek wraz z Babcią o mało się nie pokłócili przy Twoim tworzeniu. Chlip, chlip. Łezka zakręciła mi się w oku (nawet mam wrażenie, że i Dziadkowi było smutno, gdy zanosił go do piwnicy :(). Ach. Zmiany, zmiany...


***
A teraz kilka słów odnośnie gorączki i lekarza. Rano po zmierzeniu temperatury i braku gorączki, zdecydowaliśmy, że jednak nie idziemy do lekarza (z obawy przed grypami i innymi chorobami szalejącymi w przychodni). Wydaje mi się, że ta cała gorączka nie była spowodowana żadnym przeziębieniem, zapaleniem ucha czy czymś podobnym, a ząbkowaniem (sama nazwałam ją "świąteczną gorączką"). Ale czy tak było na 100% przekonamy się wkrótce. Na tą chwilę cieszę się, że wysoką temperaturę mamy za sobą i mam nadzieję, że tak już będzie przez całe życie Czekoladki (maaaarzenia ściętej głowy :P) Nie mniej jednak, dziękuję wszystkim za miłe słowa i wsparcie :)

***
W dalszym ciągu zapraszam do naszego CZEKOLADOWEGO CANDY :) Mnie się ostatnio udało wygrać kalendarz ścienny, więc może i do Was szczęście się uśmiechnie? :))))


***
mały czekoladowy słowniczek:
kwa kheri - do widzenia

***

6 komentarzy:

  1. Jak ten czas leci wasz bartulek to juz duzy chlopak. Ja dopiero co bylam w szpitalu i rodzilam a tu za 2 dni bedzie juz 2 tyg naszej kruszynki czas ucieka jak szalony

    OdpowiedzUsuń
  2. Korzystaj z wyprzedaży póki VAT na ubranka jest niższy ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ufff dobrze, że gorączka minęła :) Niedługo Bartuś będzie biegał za dziewczynami, a Ty z łezką w oczku będziesz wspominać Wasze cudowne wspólne chwile :) zleci jak z bicza strzelił ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. blagam nie wspominaj o przegladaniu garderoby mnie czeka to w krotce u moich dzoewczyn, jak ja nie cierpie tego no coz ale ciuszki wazna rzecz trzeba teraz na wyprzedaze i znalesc cos fajnego.
    dobrze, ze bartus juz pozegnal sie z goraczka oby wiecej go nie meczyla

    OdpowiedzUsuń
  5. dobrze ze gorączka zniknela... uff i nie musialas latac do przychodni ;) a dzieci zdecydowanie za szybko rosną.. oj tak:(

    OdpowiedzUsuń
  6. Bartolini wyrasta Ci na duużego mężczyznę. Chyba żal się rozstawać z takimi malutkimi ubrankami :) Ale jak sama piszesz - poczuekają na lepsze czasy, albo podarujesz komuś, albo będą jeszcze służyć Czekoladowej Siostrzyczce lub Braciszkowi :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)