To jest po prostu niesamowite. Jak to określił mój A. - amazing and unbelievable.
Uwielbiam patrzeć na Jego zachwyconą minę po każdym kopniaczku, a o minie przy wystającej części ciała Synka przez moją powłokę brzuszną już nie wspomnę :))))
I te jego pytania: "Ale kochanie... Ciebie to nie boli?"
Uwielbiam patrzeć na Jego zachwyconą minę po każdym kopniaczku, a o minie przy wystającej części ciała Synka przez moją powłokę brzuszną już nie wspomnę :))))
I te jego pytania: "Ale kochanie... Ciebie to nie boli?"
Co jakiś czas z Moim A. dokształcamy się z zakresu rozwoju Czekoladki w brzuszku. Właściwie mogę powiedzieć, że go troszkę do tego zmuszam ;)
Uważam, że dzięki temu będzie mu łatwiej zrozumieć moje pewne zachowania, a jednocześnie będzie mógł "poznać" Synka z troszkę innej strony.
Bo tak naprawdę, my - kobiety, mamy troszkę łatwiej, odczuwamy wszystko na sobie, kopniaczki, szturchańce, a nawet czkawkę dziecka. A taki tata to co? Jedynie może poczuć kopniaczki od zewnątrz, nie do końca rozumiejąc co tak naprawdę dzieje się wewnątrz brzuszka.
Dlatego staram się na bieżąco czytać razem z moim A. artykuły (najlepiej wzbogacone fotkami) na temat rozwoju dziecka w brzuszku Mamy.
Ostatnio wpadliśmy na fajny artykuł, który jest bogato zdobiony zarówno fotkami usg, jak i całych postaci dzieciaczków w poszczególnych etapach rozwojowych :)
Nie powiem, sama dużo więcej czytam i oglądam zdjęć dzieciaczków od mojego A., ale te fotki wywarły na mnie niesamowite wrażenie :))))
Nie mogę wyjść z zachwytu, że z takiego "dziwnego ufolka" w 7 tygodniu wychodzi całkiem "normalne dziecko". To jest po prostu cud. Cud, którego jestem współtwórcą :))))
http://www.ebrzuszek.pl/
Na razie zatrzymaliśmy się na 31 tygodniu (naszym tygodniu :)) i nie mogliśmy wyjść z podziwu jak taki Bąbel "upchnięty" jest w tym brzuchu. Przecież on musi mieć tam cholernie niewygodnie. Noga koło oka? Rany, rany... Synku mój kochany, gdybym tylko mogła to już bym Cię uwolniła z tego mojego okropnego brzucha, co byś mógł rozprostować swoje malutkie nóżki. Ale wiem, że dla Twojego dobra, te 8 tygodni muszę i ja, i Ty przecierpieć. Ale kto mówił, że będzie łatwo? Nikt. Dlatego trzymaj się tam dzielnie. Jak Ci to tylko pomaga to kop Mamę ile sił w nóżkach. Teraz rozumiem, że to nie Twoje widzimisię. W końcu kto, by wytrzymał z taką nogą koło oka ;p?
***
Nie mogę się doczekać wizyty lekarskiej. Tak dawno nie widziałam mojej Czekoladki. Ciekawa jestem co u Niego. Jednocześnie boję się (jak przed każdą wizytą) czy, aby wszystko jest z Nami ok. Potrzebuję tej wizyty... Muszę mieć pewność, że z Bobkiem jest wszystko w jak najlepszym porządku. Dobrze, że A. idzie ze mną. Będzie mi raźniej :) Ale niestety to dopiero za tydzień.
A tymczasem jutro idę zrobić podstawowe badania, co by mieć wszystko świeżutkie. Mam nadzieję, że wyniki będą pozytywne.
***
Z rzeczy codziennych - przeżyliśmy dzień na uczelni. Zaliczyliśmy walca angielskiego (busu dla Brzo :*), dowiedzieliśmy się, że nie musimy pisać kolokwium z socjologii, dzięki 5, którą zdobyliśmy na ostatnim kolosie.
Żyć, nie umierać :)
Ze spraw mniej przyjemnych:
-długie siedzenie na twardych krzesłach, a potem na siedzeniu w busie nie pozostało niezauważone przez moje kończyny i część tylną. Ledwo chodzę :( Nogi bolą mnie co najmniej tak, jakbym biegała z 40 minut sprintem :(
-ludzie na uczelni mówią mi, że mam duży brzuszek... nie wiem czy płakać czy się śmiać oO.
-spotkaliśmy się z dziewczyną z roku, która jest świeżo po porodzie. Powiem jedno - nie nastawiła mnie pozytywnie do porodu. Aaaaa....
B-O-J-Ę S-I-Ę!
PS. dziękuję wszystkim za życzonka dla mojej Dużej Czekoladki. Jesteście kochane :)))
***
Mój lekarz na każdej wizycie mi powtarzał: "nie słuchać koleżanek, nie przeglądać internetu, jak są pytania, to do mnie!!!" Śmiałam się na początku z tego, ale jako już kobieta po ciąży, po porodzie, no i w końcu mama prawie 7 miesięcznego syna stwierdzam, że nic lepszego nie mógł mi lekarz powiedzieć. Teraz ja to mówię Tobie,bo to naprawdę najlepsza rada! Nie słuchaj koleżanek, nie ma to najmniejszego sensu. Każda ciąża jest inna, każde ciało jest inne, każdy poród jest inny. Każdy ma inne odczucia, przeżycia, próg bólu, wrażliwość itp. Tak więc głowa do góry, nogi też! Jak bolą i puchną, to najlepiej położyć wyżej, np. na pufie itp. Pozdrawiam Cię serdecznie. Magbi77
OdpowiedzUsuńKochana zle podejście mów sobie AAA.. nie boje sie porodu tylke kobiet przeżylo i dało radę wiec ja napewno też powtarzając to będzie Ci naprawdę latwiej
OdpowiedzUsuńJuż jest blizej niz dalej, ja zaczynam miec coraz więcej obaw i strasznie boje sie porodu, ale wierze ze maluszek wynagrodzi wszystko. Mój kochany również zachwyca sie brzuszkiem, kopniakami i najmniejszymi ruchami. Uwielbiam kiedy głaszcze mnie po brzuchu i mówi do malenstwa..
OdpowiedzUsuńJa też równo za tydzień mam wizytę z dokładnym oglądaniem i mierzeniem dzidziusia i też nie mogę się doczekać... Tymbardziej, że niepokoję się też ciągle o tą moją szyjkę. Trzymam kciuki za Ciebie kochana, a Ty trzymaj za mnie:-)
OdpowiedzUsuńTo prawda, że lepiej nie słuchać opowieści, a wierzyć, że będzie dobrze. Poród boli, pewnie, że tak, nawet bardzo, ale wierz mi, jak tylko położą Ci na brzuchu Twoją Małą Czekoladkę, zapomnisz o wszystkim, co niemiłe, zaleje Cię fala ogromnych pozytywnych uczuć i pomyślisz "ból? Co to takiego???". Poza tym pomyśl, gdyby poród był takim okropnym przeżyciem, wielu z nas byłoby jedynakami, a kobiety świadomie nie decydowałyby się na kolejne przejścia na porodówce:) Głowa do góry, będzie dobrze:)
OdpowiedzUsuńa mnie sie nie udalo zmusic meza do czytania, ale sam z wlasnej nie przymuszonej woli kladl reke i mowil do brzuszka
OdpowiedzUsuńMałe dzieci są niesamowite dobrze że teraz na rynku jest duży wybór rzeczy dla nich a księgarniach i internecie coraz więcej poradników typu http://www.gondolka.pl
OdpowiedzUsuń