A kto? Moja uczelnia. Wysysa ze mnie resztki sił. Zaliczenia, egzaminy... Pomalutku mam dość. Tak strasznie chciałabym, żeby już był kwiecień. Żebym miała przy sobie Synka, a sesja była tylko mglistym wspomnieniem. Aktualnie powinnam robić prezentację o systemach rezerwacyjnych, ale jak widać, są rzeczy ważne i mniej ważne ;p. Dobrze, że konspekt pracy magisterskiej mam już napisany i wydrukowany, teraz tylko dostarczyć go na uczelnię.
Jutro wybywam do mojej Dużej Czekoladki, więc z wpisami może być różnie. Potrzebuję odpoczynku w jego ramionach. Chcę zapomnieć o nadchodzących egzaminach, a skupić się na końcówce ciąży. Chcę się delektować każdym kopniaczkiem Synka w towarzystwie mojego A. To jest teraz najważniejsze. Chcę czerpać z tego niezwykłego czasu jak najwięcej.
http://muz.splatter.pl/
Nie mogę nie wspomnieć o bardzo krępującej dla mnie sytuacji, jaka miała miejsce w dniu dzisiejszym. Mianowicie wsiadłam sobie do tramwaju, przesunęłam się delikatnie w głąb, a moim oczom ukazało się wolne miejsce. Co prawda, nie chciałam usiąść bo chciałam rozprostować sobie kości po ponad godzinnej jeździe w busie, ale nie ukrywam, że mój wzrok przykuło to wolne siedzenie. Starsza pani musiała to zauważyć i powiedziała do mnie: "Proszę, proszę, niech pani sobie usiądzie". Ja burak na twarzy, no bo jak to? Kobieta w wieku mojej Babci ustępuje mi miejsca? Od razu odpowiedziałam, że dziękuję, niech sobie ona usiądzie. Myślałam, że to koniec mojego skrępowania, ale nie! Jeszcze starsza pani obok, wstała ze swojego miejsca, tym samym ustępując go mnie! No tego było za wiele ;p Przecież to tylko 5 przystanków ;p Nie skorzystałam z miejsca bo nie chciałam dłużej gnieść Synka, ale nie powiem - chyba to prawda, że dobre uczynki wracają do nas ze zdwojoną siłą ;p Sama zawsze ustępowałam miejsca, nie tylko starszym, a teraz oni nieświadomie odwdzięczają mi się za to :)))))
Na uczelni ustawiają się kolejki po kopniaczka od Synka hahaha. To jest przezabawne, jak faceci z grupy podchodzą do mnie z pytaniem: "J. powiesz mi jak będzie kopał? A będę mógł dotknąć?" hehehe. Jaja jak berety ;p Ciekawe co na to Duża Czekoladka :D Na razie kopniaczka miała okazję poczuć Brzo (nie liczę najbliższej rodzinki) i chyba wystarczy :))) W końcu Bobek to nie zabawka ;p
I tak nic nie pobije mojego kolegi, który po moim wczorajszym opisie na fb, był przekonany, że już urodziłam. Przerażony napisał do mnie: "Ejjj, nie mów, że już urodziłaś?! Ja chciałem Ci życzyć udanego porodu...". Uspokoiłam go, że jeszcze ma min. miesiąc czasu na życzenia ;p,a tymczasem Bobuś siedzi sobie spokojnie w brzuszku. Skomentował to tak: "To dobrze, bo jakby ważył tylko 1870 to przecież malutko, ja ważyłem 4500 przy porodzie... Ulżyło mi" Brehehe. Ludzie bardziej przeżywają mój stan ode mnie ;p Koleżanki boją się mojego porodu, jakby to one miały "wypchnąć" tego Szkraba ;p Ale nie powiem, miłe to jest :)))
Z równie pozytywnych informacji, mama rozmawiała ze znajomą położną ze szpitala, w którym zamierzam rodzić. Wszyściutko mi powie odnośnie porodu, co mam zabrać, jak się przygotować, a nawet może mi towarzyszyć przy porodzie, jeśli tylko chcę. Kamień z serca :)))) W końcu co znajoma położna, to znajoma położna ;p Szczerze? Coraz mniej boję się porodu. Znowu mam etap - DAM RADĘ :) Nie mogę się doczekać widoku mojego Synka :))))
I tak nic nie pobije mojego kolegi, który po moim wczorajszym opisie na fb, był przekonany, że już urodziłam. Przerażony napisał do mnie: "Ejjj, nie mów, że już urodziłaś?! Ja chciałem Ci życzyć udanego porodu...". Uspokoiłam go, że jeszcze ma min. miesiąc czasu na życzenia ;p,a tymczasem Bobuś siedzi sobie spokojnie w brzuszku. Skomentował to tak: "To dobrze, bo jakby ważył tylko 1870 to przecież malutko, ja ważyłem 4500 przy porodzie... Ulżyło mi" Brehehe. Ludzie bardziej przeżywają mój stan ode mnie ;p Koleżanki boją się mojego porodu, jakby to one miały "wypchnąć" tego Szkraba ;p Ale nie powiem, miłe to jest :)))
Z równie pozytywnych informacji, mama rozmawiała ze znajomą położną ze szpitala, w którym zamierzam rodzić. Wszyściutko mi powie odnośnie porodu, co mam zabrać, jak się przygotować, a nawet może mi towarzyszyć przy porodzie, jeśli tylko chcę. Kamień z serca :)))) W końcu co znajoma położna, to znajoma położna ;p Szczerze? Coraz mniej boję się porodu. Znowu mam etap - DAM RADĘ :) Nie mogę się doczekać widoku mojego Synka :))))
Ok kończę, zacznę pisać tą prezentację, może jutro dokończę ją u mojego A., mam czas do piątku.
Pozdrawiam serdecznie z jak zawsze aktywną Czekoladką ;p Z góry przepraszam za chaotyczny wpis, jakoś dzisiaj nie mam weny do pisania. (ojjj, źle to wróży pisaniu prezentacji oO.)
***
Aktywność fizyczna:
~26 km (62 minuty) - rowerek stacjonarny v
***
Wiesz ja mam podobnie :) jak mam dwa przystanki, lub chcę wyprostować nogi, albo jak nie chcę siadać bo nie czuję potrzeby to od razu z każdej strony mnie przepuszczają.
OdpowiedzUsuńA jak mam język po pas, ledwo chodzę i padam na pysk to nikt nie ustąpi - na szczęście to się rzadko zdarza :D
No i podziwiam bo dla mnie sesja sama w sobie była koszmarem, a co dopiero w ciąży :D Trzymam kciuki za szybkie zakończenie Twojej.
Podobno tylko studentki - masochistki decydują się na ciążę podczas studiów ;D w takim razie ja należę do ich grona, i Ty też! Na szczęście ja mam wyrozumiałych wykładowców i ćwiczeniowców i nie wymagają ode mnie obecności na każdych zajęciach... "Ważne, żeby miała Pani notatki i zaliczony przedmiot" :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o komunikację miejską, to tak jak pisała Hafija: jak nie chcę siedzieć, to ustępują, jak czuję, że zaraz padnę - wszystkich nagle interesuje mijający obraz za oknami...
Ostatnio śmiałam się z moją koleżanką, że jeśli jeszcze ktoś do mnie podejdzie spytać, czy kopie i czy może dotknąć, będę jak katarynka: "wrzuć monetę, wrzuć monetę, wrzuć monetę..." :D Pomyśl nad tym. Z tego mógłby wyjść całkiem dobry interes :P
I pamiętaj, idę rodzić pierwsza. Będę Ci to przypominała przy najbliższej możliwej okazji :) Uściski dla dużej Czekoladki i buziaki dla mniejszej. A próbowałaś już całować się w brzuch? Fajna zabawa :D
maleziarenko - próbowałam hahaha, myślałam, że tylko ja mam takie pomysły ;p ale wymyśliłam na to sposób - całuję najpierw mojego A., a potem on przekazuje całuska Synkowi od Mamy :)))) co prawda to nie to samo, ale zawsze coś :)
OdpowiedzUsuńA co do tych studentek-masochistek to chyba coś w tym jest... ale damy radę :)
Trzymam kciuki za egzaminy!Ale nie wiem czy to takie konieczne, bo kto je pozdaje, jak nie taka mądra dziewczyna, jak Ty?
OdpowiedzUsuńustępują Ci miejsca Ty szcześciara ja wielokrotnie musiałam stać najgorzej było w kolejkach nikt nie przepuścil. Dam Radę to tak do końca naprawde to nic strasznego a najważniejszy jest optymizm w tym wszystkim żeby potem mieć piekne wspomnienia. A ludzie zawsze przeżywają gorzej niż osoba w stanie blogoslawionym co mnie pamiętam bardzo wnerwialo
OdpowiedzUsuńWitam, pierwszy raz u Ciebie jestem ale przeczytałam kilka postów wczesniejszych i jesli pozwolisz bede tu czestym gościem, sama mam synka, 7 miesiecznego, jak czytam co u Ciebie to wspomnieniami wracam do mojej ciazy, i musze powiedziec ze niestety ale mi nikt miejsca nie ustapił, ale przezyłam i to. Juz tak nieiwlel do końca :) a koledzy naprawde uroczy :) miłe takie gesty,pozdrawiam i jesli bedziesz miala ochote to zapraszam do siebie, jednak wczesniej poprosze o twojego maila do mnie na zomolka@op.pl a wysle zaproszenie, pozdrawiam she z Igorkiem
OdpowiedzUsuńPodziwiam twoją siłę. Studia, ciąża. Ciężko się uczyć w ciąży. No i ta aktywność fizyczna. Niezła jesteś! Jedź i odpoczywaj w tych kochanych ramionach. Pozdrowionka :*
OdpowiedzUsuń