...biegnąc dzisiaj na autobus. Wyobrażacie to sobie? Zapomniało mi się, że jestem w ciąży. Zobaczyłam swój autobus na horyzoncie (spieszyłam się na egzamin) i niedługo myśląc zaczęłam do niego biec. Pan kierowca zaczekał na mnie, tym bardziej mnie motywując do biegu. Dopiero po wpadnięciu do autobusu i podziękowaniu, Synek pokazał swoje niezadowolenie z tego porannego maratonu. Zaczął kopać, wiercić się i opadać na pęcherz. Znosiłam to wszystko wytrwale i bez zająknięcia, w końcu z własnej winy pobudziłam Synka. Dobrze, że odcinek, który dzielił nas do kolejnego przystanku nie był za długi, to nie miałam nawet chwili, żeby pomyśleć o zasłabnięciu. Sprawnie wyskoczyliśmy z autobusu na tramwaj, tam czekało na nas wolne miejsce :))) Niah, niah. Chociaż, szczerze czasami zastanawiam się, w której pozycji mojemu Dziecku jest najwygodniej. Czy jak siedzę i on teoretycznie jest ściśnięty jak krewetka, czy jak stoję i opada mi na pęcherz, ale może troszkę się wyprostować? Hmmm. Sama nie wiem, ale staram się to równoważyć. Jak jadę busem ponad godzinę to wiadomo, że w pozycji siedzącej, dlatego w tramwaju na uczelnię z reguły stoję. Bobuś ma czas na wyprostowanie kończyn, nie powiem, żeby z tego nie korzystał hehe. Rozrabiaka mały. Kto, by pomyślał, że pozwolę komuś kiedykolwiek tak rządzić swoim życiem hehe. Moje Najsłodsze Kochanie.
Ze spraw życia codziennego-studenckiego: jestem po dwóch egzaminach (przeklęte prawo i dzisiejsze regiony). Jak z prawa jestem pewna, że czeka mnie poprawka (rozmawiałam z dr, pozwolił mi przyjść na dyżur "w razie czego", datę mogę wybrać sobie sama), tak dzisiejszy egzamin powinnam zdać (jak to się mówi: "PAN DA 3"). Ale nie ma co zapeszać i chwalić dnia przed zachodem słońca. Jeszcze 8 miesięcy temu zależałoby mi na ocenach, wiadomo stypendium itp., tak teraz chcę tylko zamknąć tą sesję i w spokoju oczekiwać narodzin Czekoladki.
Na dzisiejszym egzaminie miała miejsce dziwna sytuacja. Mianowicie pan dr, który zawsze pytał o moje zdrowie itp, na końcu egzaminu kazał klaskać całej sali, a dla kogo? Ano dla mnie. Do tego dowalił tekst: "Te oklaski dla Pani J., która będzie miała najlepszy wynik z tego egzaminu". Szczerze? To nie załapałam "żartu". Wszyscy się mnie potem pytali o co chodziło, ale ja sama nie wiedziałam. Czy o ciążę? A może o to, że troszkę "mi się ściągało?" Ich habe keine ahnung. Mało ważne w tej chwili. Mam tylko nadzieję, że faktycznie wynik będzie zadowalający. W drodze powrotnej do domku też czekała mnie nie lada niespodzianka, w pośpiechu wpadłam do tramwaju, standardowo szukałam miejsca do oparcia się, a tu nagle wyskakuje pani (na oko 60 lat) i mówi: proszę sobie usiąść... Nie muszę chyba pisać, że po raz drugi w tym dniu "spaliłam buraka", podziękowałam i usiadłam. Chwała jej za to.
Na dzisiejszym egzaminie miała miejsce dziwna sytuacja. Mianowicie pan dr, który zawsze pytał o moje zdrowie itp, na końcu egzaminu kazał klaskać całej sali, a dla kogo? Ano dla mnie. Do tego dowalił tekst: "Te oklaski dla Pani J., która będzie miała najlepszy wynik z tego egzaminu". Szczerze? To nie załapałam "żartu". Wszyscy się mnie potem pytali o co chodziło, ale ja sama nie wiedziałam. Czy o ciążę? A może o to, że troszkę "mi się ściągało?" Ich habe keine ahnung. Mało ważne w tej chwili. Mam tylko nadzieję, że faktycznie wynik będzie zadowalający. W drodze powrotnej do domku też czekała mnie nie lada niespodzianka, w pośpiechu wpadłam do tramwaju, standardowo szukałam miejsca do oparcia się, a tu nagle wyskakuje pani (na oko 60 lat) i mówi: proszę sobie usiąść... Nie muszę chyba pisać, że po raz drugi w tym dniu "spaliłam buraka", podziękowałam i usiadłam. Chwała jej za to.
Jak widać, moje życie kręci się teraz wokół sesji, egzaminów i zamykania spraw semestralnych. W najbliższym czasie muszę wyrobić sobie nową książeczkę zdrowia, podbić ją. A w jeszcze bliższym terminie czeka na mnie egzamin z socjologii i "nasza rozprawa sądowa". Wish me luck!
Ze spraw ciążowych: mój pokoik zmienia się w pokoik mamy z dzieckiem :D Łóżko (moje) wymienione na większe, miejsce na łóżeczko Synka się robi, szafeczka Czekoladki się powiększa (ostatnio o niedrapki Synkowe i rożek na wyjście ze szpitala ;p). Nic tylko się cieszyć i napawać tym widokiem. Teraz jeszcze dokupić parę rzeczy, spakować torbę do szpitala i oczekiwać na Naszą Czekoladkę. :)))))))))
Wczoraj dopadła mnie nowa przypadłość ciążowa - tembowe stopy! Naprawdę. Jak u słonia! Aż A. się dziwił co to się może porobić z ludzkim ciałem. Wszystko to wina mojego prawie 6h siedzenia bez ruchu przed komputerem i czytaniem notatek na egzamin. Nogi mi tak popuchły, że nie mogłam dojść do toalety, ból był przedziwny. Dobrze, że moje Kochanie jest najlepszym opiekunem i troskliwie dbał o komfort moich stópek :))) Love You Honey! :*
Ze spraw Czekoladowych: wczoraj Synek oglądał z Tatusiem meczyk MU. Jak stwierdził mój A., Synek kopie dokładnie w tych momentach, w których jest gol, co znaczy, że cieszy się razem z Tatą (bo oczywiście tradycja miłości do Manchesteru musi być zachowana, a jakże :P). Jeszcze niecałe 2 miesiące i Synek będzie mógł siedzieć na kolankach Tatusia i oglądać meczyk własnymi oczkami, a nie przez powłokę brzuszną. Can't wait :D
A oto maluteńkie niedrapki dla Naszego Księcia (mój palec to skala porównawcza wielkości):
Komentarz mojego A. : "Ale czerwone? A co, on jest dziewczyna?" hehehehehehe. Specjalnie kupiłyśmy z Babcią Czekoladki czerwone, żeby odganiały zły urok hehehehe. Jak ja kocham tą Moją Dużą Czekoladkę :))))) Dużo zabobonów, przesądów polskich jeszcze nie rozumie, ale staram się mu to pomalutku tłumaczyć.
***
Jak widać, mam rewelacyjny humorek. Nieważne są wyniki tych egzaminów, nieważna jest ta sesja, grunt to nasz Synek i moja rodzinka. To oni sprawiają, że życie nabiera tęczowych barw. Dziękuję Wam za to :))))
***
Idę do socjologii. Z góry przepraszam za brak aktywności na Waszych blogach, obiecuję wszystko nadrobić po sesji. I promise.
***
Aktywność fizyczna: (nie mam czasu na więcej :()
rowerek stacjonarny - 20 km v
***
niedrapki pełen styl , a czerwony to piękny kolor :D co do sesji to nie chce mi się komentować tego tematu :p Nie oszukuj , że zapomniałaś, że jesteś w ciąży - biegnąc rano, chciałaś się po prostu odpłacić Bobkowi za te kopniaki ( znam Cię hehe )
OdpowiedzUsuńNo nie wiem jak moglas zapomniec o Czekoladce, choc przyznam sie ze czasami tez mi sie zapominalo. ale to dlatego ze czlowiek czasami innymi rzecami bardziej jest zajety niez aktualnym pielegnowaniem brzuszka. No a ja nadal nie rozumiem tych sadowych spraw
OdpowiedzUsuńBrzo - hehehe, ja i dokuczanie? nigdy w życiu nie chciałabym zrobić na złość Bobusiowi ;p
OdpowiedzUsuńPaulina - wysłałam Ci maila, wybacz, że tak późno :)))
Czekoladka na pewno się nie gniewal za poranny maratonik :) Swoja droga ja na swoim przykładzie wiem, ze im wiecej ruchu tym później poród łatwiejszy. Ja przed porodem jakies 2 miesiące latałam dosłownie i załatwiałam mieszkanie, kredyt i wszystkie formalności i wydaje mi sie, że poród miałam szybki.
OdpowiedzUsuńNiedrapiki na pewno sie przydadzą, mu juz w szpitalu musieliśmy zakładac bo Igor tak sie drapał po buzi.
Trzymam kciuki zeby sesja szybko i sprawnie poszła.
Pozdrawiam
dobrze dobrze poczekamy na komentarze najważniejsze studia egzaminy dzidziolek a potem my :)
OdpowiedzUsuńNo ja również nie rozumiem jak można zapomnieć w III trymestrze o ciąży ale cóż jak widać brzuszek jeszcze nie taki wielki :)
OdpowiedzUsuńTrzymamy kciukasy za sesję
a dzieciątko podobno przy bieganiu i spacerowaniu jest kołysane... i lepiej mu się śpi.
OdpowiedzUsuńkurcze, tak się zastanawiałam dziś nad tym ustępowaniem. niby powinno się z grzeczności ustępować miejsca kobietom w ciąży, a z drugiej strony czujemy się zażenowane, kiedy taka sytuacja nadejdzie. jedno wyklucza drugie, ale uprzejmość jest tak rzadko spotykana!
sesja - przynajmniej widać koniec :)