sobota, 1 stycznia 2011

Boję się porodu...

Dokładnie tak jak w temacie. Boję się porodu. Panicznie. Jak jeszcze 2 miesiące temu byłam pozytywnie do niego nastawiona, gotowa na wszystkie niedogodności, na ból i męczarnie, tak teraz, sama myśl mnie paraliżuje. Nie wiem z czym to się wiąże, czy z tym, że zostało tylko 66 dni, czy może z wczorajszym  drastycznym obrazem tego procesu? Hmmm... Już piszę o co chodzi z tym wczorajszym obrazem. 
Otóż jako osoba nielubiąca i nieobchodząca Sylwestra, a w tym roku dodatkowo będąca w ciąży, postanowiłam ten czas poświęcić na oglądanie komedii. Szczerze, to wolę horrory albo filmy psychologiczne, ale w moim stanie to raczej mało wskazane więc padło na amerykańską komedię romantyczną. Wybór pozostawiłam Dużej Czekoladce ;p Na chybił-trafił wybrał film z Jennifer Lopez z 2010 roku pt. "Plan B /Back-Up Plan". Komedia, jak to komedia, czasami zabawna, przerysowana z wątkiem miłosnym w tle ;p Ale nie będę się bawić w krytyka filmowego bo nie o to w tym chodzi. Poza tym, o dziwo sam film mi się podobał hehe. No, może poza scenami z porodu. Ale może najpierw pokrótce nakreślę fabułę filmu - otóż samotna kobieta pragnie mieć dziecko, ale nie może znaleźć odpowiedniego partnera, więc decyduje się na zabieg sztucznej inseminacji. Pech chce, że w dniu zabiegu poznaje super, hiper przystojnego mężczyznę, który oczywiście się w niej zakochuje, a ona w nim. Jak się można domyślić, tym razem inseminacja dochodzi do skutku, kobieta jest w ciąży, ku jej zaskoczeniu, z bliźniakami hehe ;p W dalszej części filmu pojawiają się wątki strachu przed powiedzeniem o ciąży, wytłumaczeniem tego faktu, rozstania, powroty, typowy misz-masz. Nie będę zdradzać szczegółów a nuż któraś z Was pokusi  się o oglądnięcie :))) Generalnie na mnie największe wrażenie zrobiła scena porodu. Nie samej głównej bohaterki, a jej znajomej, która rodziła w ekstremalnych warunkach (wiem, wiem, że to komedia, ale dla kobiety świeżo przed porodem takie sceny wcale nie wydają się śmieszne). Po tych obrazach odechciało mi się kontynuowania oglądania filmu. Mój A. mnie pocieszał słowami: "Kochanie to tylko film, komedia, tak nie musi być naprawdę, Ty urodzisz szybko...". No, ale mów tu do mnie. Skąd on niby ma wiedzieć? Rodził? Nie. Był kiedykolwiek przy porodzie? Nie. Aż mam ochotę go wziąć na poród rodzinny... ;p  Może powiecie, że ja też nie byłam i nie rodziłam, ale cholera... to mnie czeka. Lada moment, lada chwila. Za niecałe 3 miesiące. Właściwie za 2 miechy! Aaaaaaaaaaaaaaaaa. Umieram. Boję się... bojęęęęęęęęęę. Bólu, komplikacji, mojej nieporadności, braku sił, szpitala, wszystkiego!
Wczoraj przed snem "pogadałam" z Synkiem i prosiłam go, by się spiął w sobie, zrobił to sprawnie i szybko, żeby Mamusia jeszcze kiedyś w przyszłości chciała obdarować go siostrzyczką. Niby kopnął porozumiewawczo, tylko czy to był oznak zgody czy raczej bezradności na głupotę Matki? Ich habe keine Ahnung. Wiem jedno - filmów z wątkami ciążowymi na jakiś czas mam dość! Dziękuję.

http://www.x17online.com/

***

11 komentarzy:

  1. No, debiut na porodówce przed nami :) Gdybyśmy już urodziły jakiegoś malucha, to byśmy wiedziały, czy jest czego się bać, czy nie. Ale wystarczy rozejrzeć się dookoła - tyle ile jest ludzi, tyle było porodów, tyle jest szczęśliwych matek cieszących się z nowonarodzonych dzieci. Podobno w momencie, kiedy mama bierze malucha na ręce nad bólem dominuje radość, wzruszenie i miłość! Idę na pierwszy ogień - opowiem Ci jak było :) Ja jestem dobrze nastawiona. Staram się nie myśleć o porodzie, ale o tym, co będzie po nim. Poród to tylko kilka godzin, a czym jest kilka godzin bólu w porównaniu do wielu lat radochy ze swojego malucha?
    Pozdrawiam :):):)

    OdpowiedzUsuń
  2. maleziarenko - takich słów mi potrzeba :) Kochana jesteś. W sumie troszkę mi przeszła ta "trauma" po filmie, ale dalej nie ukrywam, że się boję, ale to chyba normalne. Trzymam mocno za Ciebie kciuki i czekam z niecierpliwością na Twoją relację - POZYTYWNĄ hehe :) pozdrawiam i Szczęśliwego Nowego Roku! :)))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie bój się porodu naprawde nie jest tragiczny!! Wszystko zależy od nastawienia. I wcale tak bardzo nie boli tylko pod koniec jak już jak wydaje sie ze są bole parte ale to jeszcze nie to. Samo wyparcie dziecka też nie boli. Pomyśl sobie że tyle kobiet to przeszlo i przeżylo że Ty też sobie poradzisz naprawde nie ma co sie bać a nastawienie jest najwazniejsze żebyś potem miala miłe wspomnienia np. takie jak ja.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana cóż ja Ci mogę napisać. Każda inaczej odczuwa poród. Mój należał do najgorszych ale jak widać trauma przeszła bo niebawem urodzę drugie dziecię.
    Nie będę Ci pisała że to nie boli bo boli jak cholera, dla mnie najgorsze były zwykłe skurcze a parte nic mnie nie bolały, nacięcia nawet nie poczłam, nawet nie wiem kiedy mnie wyczyszczono i zszyto (miałam już Fifka na brzuszku i wszystko inne przestało mieć znaczeie). Ja panicznie boję się bólu a urodzilam bez znieczulenia. Jeżeli tak się boisz to uzbieraj kasę na znieczulenie. Po co się męczyć.
    Dla mnie zbawieniem była obecność męża, bez niego bym nie dała rady. Trzymał, podnosił, przenosił, podawał wodę i dawał wsparcie. To nie jest łatwa rola dla taty ale mój stanął na wysokości zadania.

    Przygotuj się już teraz że będzie ciężko ale dasz radę, bo nie ma już opcji odwrotnej. Porodu nie przeciągniesz, to Czekoladka zdecyduje kiedy wyjdzie.

    Damy radę, grunt to dobre nastawienie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana! Przyznam, że jeszcze o tym nie myślę. Ani też nie czytam i nie oglądam, żeby strachu sobie zaoszczędzić. Wiem natomiast, że tak, jak we wszystkim najważniejsze jest nastawienie. Ja nie chciałabym się niemiło zawieść, dlatego nastawiam się, że będzie bolało jak cholera i nie ma co się czarować. Jednak można tak sobie pewne rzeczy zaplanować, żeby w miarę sobie pomóc. Fajny szpital, z wygodną salą porodową i położnymi, możliwość znieczulenia w razie, gdy już będzie TOTAL MASAKRA, bliska osoba przy sobie, ktora da poczucie bezpieczeństwa.

    I wiesz co, myślę, że skoro kobiety, które już rodziły, decydują się ponownie, to nie może być to aż tak traumatyczne. Skoro i babki-panikary rodzą, to my nie damy rady? DAMY!;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja w ogóle się nie martwię. Dziecię się pojawiło to i jakoś wylezie :P Trudno żeby nie bolało, ale to nie znaczy, że Cię z bólu wygnie w rosyjskie "sz" i nie będziesz mogła się ruszać. Wychodzę z założenie, że najwyżej będę darła gębę wniebogłosy i klęła Małżona - a urodzić urodzimy! Ważne żeby Młode były zdrowe :D

    OdpowiedzUsuń
  7. witam serdecznie dziekuje za komentarz u mnie,szczerze mówiąc ja tez sie boję porodu i to strasznie,modle się o to żeby było szybko i żeby dzidzia była zdrowa,jej ty prędzej doznasz tego bo juz za 2 miesiące ja za 4 ale szybko pewnie zleci,a jak samopoczucie????

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja rodziłam i nie jest tak jak w filmach, wrzeszcząca baba, mdlejący facet. Niby każdy to przeżywa inaczej ale mój poród nie był ciężki. Najpierw bóle ponad 20 godzin ale znośne, później mocniejsze. Sam poród trwał 10 minut i zabolało mnie raz jak ramionka wychodziły ale to pikuś. Teraz wspominam to bardzo ciepło. Najpiekniejszy moment zycia. Głowa do góry

    OdpowiedzUsuń
  9. Film też oglądałam, choć jakoś na początku ciąży, więc scena porodu w wodzie z lustrem raczej mnie rozbawiła, niż przestraszyła ;) A teraz? Z jednej str się boję, a z 2. już bym chciała, bo powoli końcówka daje mi się we znaki, choć będę pewnie za "brzuszkiem" i tym czasem tęskniła. Pobyt na patologii początkowo mnie przeraził, ale teraz się cieszę, bo wiem czego się spodziewać i oswoiłam się z personelem i szpitalem. No i już bym chciała zobaczyć Syna :D Otuchy dodaje mi podejście T. i myśl, że przy mnie będzie, mam nadzieję, że zdąży i wszystko będzie bdb. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Kochana, każdy przezywa poród inaczej, nie ma dwóch takich samych porodów! Nie oszukujmy się, będzie bolało bo boli, jedna z nas odczuwa to bardziej, druga mniej. Ja tam darłam mordę i jęczałam bo mi to pomagało, inna nawet nie piśnie ;-)
    Najważniejsze żeby nie było żadnych komplikacji - ważny jest dobry szpital, dobrzy lekarze.

    I wiesz co, ja już miesiąc po porodzie (który przecież skończył się jednak cc) chciałam następne dziecko! Zapomniałam o całym bólu, problemach, o wszystkim. I wszystkie moje znajome, zaraz po porodzie zapominają o wszystkich niedogodnościach :-)

    Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie bój się porodu - wcale nie jest taki straszny jak głoszą te wszystkie - mocno według mnie przekolorowane - wieści ludowe:)
    Ból, owszem jest, ale nie jakiś zatrważający. Myślę, że większość z nas doświadczyła bardziej doskwierającego fizycznego bólu, niż ten porodowy.
    Poza tym Twoje nastawienie - jeśli będziesz się bała, to wewnętrznie tak się zblokujesz, że będzie bolało. Jeśli jednak stwierdzisz, że "dam radę", to tak też będzie:)
    I takiego porodu Ci życzę - szybkiego i w miarę bezbolesnego (takiego jak mój:P )

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)