Czekoladka otwiera ludzi. To niezaprzeczalna prawda. I nie ważne, czy jest to Pan w wieku 60 lat, czy kobieta w wieku 19stu. Śmiało mogę powiedzieć, że nie ma osoby, która nie podeszłaby do mnie, by choć przez sekundę porozmawiać. I wiem, że większość osób, które to teraz czyta, myśli sobie: "Pff. Dobre sobie. Gwiazda się znalazła". No, ale cóż. Taka prawda. Gdy wychodzę na spacer z Bartkiem, przestaję być anonimową Justyną. Z każdej strony słyszę "dzień dobry", "cześć" lub "Oooo Bartuś". Moja Mama stwierdziła, że idąc z nami, czuje się jakby szła z Britney Spears :D Nieskromnie powiem, że sama się tak czuję. O lornetkach już pisałam nie raz, o zagadywaniu także. I być może każda Mama tak ma, chociaż nie zauważyłam, by do innych, ludzie tak często podchodzili (a obserwuję ludzi dosyć dokładnie). Do mnie w ciągu dwugodzinnego spaceru podchodzi średnio 5 osób. Nie mówię, że mi to przeszkadza. Co to, to nie. Tylko zastanawiam się, skąd w ludziach tyle otwartości i chęci rozmawiania AKURAT ze mną. Chociaż... Czasami to lubię. Miło posłuchać opowieści innych ludzi (ja raczej z natury nie jestem na tyle otwarta, by mówić o swoim życiu osobistym), o tym co ich spotkało lub jaki mają pogląd na dane kwestie.
Przykładowo wczoraj śledziły mnie dwie starsze Panie (same się do tego przyznały w późniejszej rozmowie). Jak się okazało, Syn jednej z nich od 10 lat mieszka w Afryce - mieszkał w Kenii, teraz mieszka w Ugandzie (czyli "moje strony"). No i tak od słowa do słowa, poznałam praktycznie cały życiorys wspomnianego Syna. A, to że miał Ciemnoskórą dziewczynę, że go rzuciła, bo była z wyższych sfer, a to że przygarnął Małego Chłopca z ulicy do domu itp. No i tak stałam, i stałam, i słuchałam, i coś tam odpowiadałam. Później temat zszedł na Mulatków, że takie dzieci są najpiękniejsze, że ona czeka na takie wnuki, że u nas w mieście jest 10 letnia Mulatka Ania, której rodzice się rozstali, więc teraz ma Tatę białego itp. Szczerze? Nie wiem skąd ludzie tyle wiedzą o innych ;))))
Z kolei dzisiaj podeszła do mnie Pani, tak na oko 60 letnia, która powiedziała mi, że uwielbia Mulatków, za to, że mają takie dobre serce. Oo. Podobno wszystkie dzieci mieszane mają dobre charaktery i podejście do ludzi. Ach. Pragnę w to wierzyć :)))))
Później starszy Pan i Pani przekonywali mnie do pozostania w kraju. Ech. No dużo by tutaj przytaczać przykładów.
A i tak najlepszy był Pan, który twierdzi, że rozmawia z Aniołami i on poprosi je o dobrą pogodę na przylot mojego Męża :D Niah, niah.
Generalnie puenta jest taka - Czekoladka rozwiązuje ludziom języki :D I tym sposobem wiem o ludziach więcej, niż niejedna sklepowa, czy barman :D
***
Zapomniałabym. Kochani! Dziękuję za kciuki. Praca oceniona przez promotora na 5 (pochlebna opinia tak mnie podbudowała, że hohoho) :D Teraz tylko obrona! :)
***
Gratuluję pięknej ocenki!:-)
OdpowiedzUsuńFaktycznie - to, co inne zaciekawia ludzi. A czy kiedy jesteście w Krakowie też ludzie zachowują się podobnie? Pytam, bo widuję ciemnoskórych (no dobrze, u Ciebie będę tak mówić zawsze, jeśli czujesz się urażona innym określeniem) codziennie i chyba nikogo to tu nie dziwi.
Obok mnie mieszka słodka mulateczka i rzeczywiście jest kochana:-)
pozdrawiam
Szczerze? Też podchodzą, ale nie aż tak dużo, żeby rzucało się to w oczy. Generalnie słyszę co chwilę, że "jaki piękny, jaki słodki itp", ale jakoś rzadziej podchodzą by pogadać. Być może dlatego, że nie za często mam okazję pobyć tam "na spokojnie", tylko zawsze w przelocie.
UsuńDziękuję za gratulacje. Pozdrawiam :)
Gratuluję 'piąteczki' :)
OdpowiedzUsuńJa mieszkam w małym mieście (5o tyś mieszkańców) i mieszka(ł)? u nas jeden czarnoskóry z żoną Polką i ich dzieciaczkiem. Ludzie mieli o czym gadać- to był news w naszej 'wiosce'. A teraz przyjeżdża do mnie Mentos i wychodzimy to tu, to tam i wczoraj właśnie, kiedy wchodziłam do jednego z centrów handlowych grupka chłopaków zamilkła i jeden do drugiego półgłosem 'Ty! To ta dziewczyna co z czarnym jest"... Także powoli też robię się 'sławna'.
Jak kiedyś siedziałam z Pięknym na ławeczce w łódzkim parku, to jedna Pani też do nas podeszła i zagadała. Też usłyszeliśmy historię życia jej i jej bliskich. Ogólnie była bardzo miła.
;) ach te uroki sławy :D
OdpowiedzUsuńGratuluję świetnej oceny!
trzymam kciuki za obronę :) i szczerze ci gratuluję, ze spotykasz tak miłe osoby na spacerze. Moja siostra ma dziecko z Albańczykiem i tylko słyszy za plecami, ze "cygańskie dziecko" nie zazdroszczę. A mała jest zupełnie słowiańska z urody...
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńeh... usunęłam swój komentarz przypadkiem !
OdpowiedzUsuńale brzmiał mniej wiecej tak :
A ja uważam że to trochę przesada. Bartek na pewno jest ślicznym chłopcem ale ja bym się chyba czuła skrępowana jakbym musiała co chwila odpowiadać na pytania typu (jeśli się mylę to popraw) : a czemu taki 'opalony' ? a skąd tatuś pochodzi itp. zwłaszcza jeśli ktoś trafiłby na mój gorszy dzień. O ile Panią która miała syna Ugandzie jeszcze rozumiem, bo faktycznie Mulatki mogą mu przypominać o jej własnym synu i jego historii jeszcze rozumiem, i te wszystkie ochy i achy na temat urody dziecka też, to mi by chyba brakło cierpliwości. Na świecie są brzydkie dzieci i ładne ( fakt faktem więkoszość Mulatków jest ładna naprawdę) ale mi do głowy by nie przyszło zaczepiać kogos totalnie obcego nawet jeśli wyjątkowo spodobałoby mi się jego dziecko. W Polsce w sumie żyje już sporo przybyszów z Afryki i choć nie jest to obraz powszechny to nie widzę powodu żeby gapić się na nich jak na słonia w paski zebry co najmniej. Zupełnie tego nie rozumiem. Chociaż.. w sumie wiem że jest dużo samotnych ludzi zwłaszcza starszych którzy aż mają paląca potrzebę pogadania z kimś. A ładne dziecko to niezły pretekst żeby zacząć rozmowę
Chociaż jesli głównej zainteresowanej to nie przeszkadza- to ok. Wyobrażam sobie, jak dziewczyny będą się o Niego zabijały jeśli zostanie w Polsce :-)
pozdrawiam :)
pewna przesada jest w tym komentarzu...
Usuńdla mnie to nic dziwnego, ludzie to istoty stadne, potrzebują kontaktu i rozmowy. w końcu czyż nie tak zmieniamy osoby "obce" w znajome, czy choćby znane, że przy jakiejś okazji z nimi rozmawiamy?? nie żyjemy w jaskiniach jako pustelnicy tylko w społeczeństwie. i to, według mnie, całe wytłumaczenie.
a że Bartuś ładniutki chłopaczek i nieco różniący się od większości dzieci na polskich ulicach, stąd i do autorki bloga częściej podchodzą. ale ja tu się dopatruję zwyczajnej potrzeby kontaktu, bliskości, nawiązywania więzi takich czy innych i dzielenia się swoimi sprawami z innymi. w końcu, ostatecznie, czyż autorka bloga nie opowiada o sobie tutaj właśnie?? według mnie fajnie jest o sobie coś innym opoiadać (w takim wymiarze w jakim się chce) i być wysłuchanym. chyba każdy tego potrzebuje.
popatrzmy tylko na dzieci, które są najbardziej naturalnymi ludźmi, nie mają jeszcze wpojonych norm, wstydu, powściągliwości. da nich nie ważne - obcy czy znajomy - wystarczy kilka słów i już właśnie poznane dziecko staje się najlepszym kumplem do zabawy. zagadują do wszystkich i nie mają z tym problemu. po prostu lubią kontakt.
ja sama, raczej mało śmiała, nie zagaduję ale zawsze na spacerach z dzieckiem jestem otwarta i mam w sobie pewne dążenie do kontaktu z innymi, nawet nieznajomymi mi ludźmi. zwłaszcza do miłego kontaktu :)
A ja myślę, że ludzie zagadują do Ciebie nie tylko ze względu na Bartusia... Jesteś bardzo pozytywną osobą, a to idzie wyczuć z daleka. I część osób dlatego zagaduje właśnie do Ciebie, bo wie, że znajdziesz dla nich i chwilkę na pogawędkę, i uśmiech na twarzy :)
OdpowiedzUsuń