"Charakter ma po mamusi" - to zdanie słyszę niemal każdego dnia od swojej rodziny. Nie będę ukrywać, że mam ciężki charakter, który niejednej osoby dał się nieźle we znaki. Wiem to i staram się poprawić. Dlatego nie dziwią mnie porównania mojej osoby do Synka. Czekoladka jest charakterny, zadziorny i uparty. Jak ja. Jak moja Mama. Jak moja Babcia. Do tej pory byłam przekonana, że te cechy charakteru przechodzą tylko w linii żeńskiej, jednak myliłam się. Bartek jest toczka w toczkę podobny do mnie. I bynajmniej nie jest to powód do dumy. Szczerze? Wolałabym, żeby zebrał choć odrobinkę charakteru mojego Męża, który pomimo tego, że czasami jest mega uparty, to częściej jest opanowany i stonowany. Nie daje się ponieść emocjom, jak ja. No, ale tak jak wspominałam... Czekoladka postanowił wyssać złość i nerwowość z mlekiem matki. Grrr... Jakby to powiedział mój Brat: "Teraz masz za swoje". Ano mam. I szukam sposobu, żeby dać sobie z tym diabelskim charakterem radę. Bartunia jest tak zbuntowany, jak ja w okresie nastoletnim. Naprawdę. Tupie, rzuca przedmiotami, krzyczy i płacze. Na nic groźby, na nic prośby. Zastanawiam się, czy to nie jest przypadkiem jakiś skok rozwojowy albo przedwczesny bunt dwulatka? Bo jeśli nie... To sama nie wiem, jak przetrwam kolejne napady złości. Stresuje mnie to, tym bardziej, że wszyscy wokół nagle wytykają mi, jaką to nieporadną jestem matką. Doszło nawet do tego, że zaczęłam zgłębiać temat radzenia sobie z napadami złości u dzieci. I czytam, i czytam, i czytam... I wierzę, że charakter Czekoladki można jeszcze zmienić :)))))))))))))
Ciekawa jestem Waszych opinii na temat tych "rad"? |
A na drugim blogu coś o rasizmie i wielkim świecie {http://jah-stina.blogspot.com/2012/09/dolce-gabbana.html}
***
A ja chcialam wrocic do poprzedniej notki i tutaj skomentowac historie ktora wczoraj przytoczylas. Mysle ze policja powinna zajac sie ta sprawa, ten czlowiek moze byc naprawde niebezpieczny! Moze to przewrazliwienie, ale on zachowywal sie jak ktos chory, zly. Nie watpie ze Bartek jest uroczym dzieckiem, ale co innego powiedziec krotki komplement czy sie usmiechnac. Jego nieskladana wypowiedz stwarza wrazenie ze ma sie do czynienia z czlowiekiem chorym i niebezpiecznym. jesli sytuacja sie powtorzy to zglos to na policje, byc moze to zapobiegnie jakiemus nieszczesciu.
OdpowiedzUsuńA co do buntu ,wiele dzieci tak ma.. Ja czytam Twojego bloga juz jakis czas, nie odzywalam sie dotąd ale mysle, ze moze oprocz charakteru troche go rozpiescilas? Mieliscie na poczatku male problemy ze zdrowiem, a teraz Twoj synek wyraznie wchodzi CI na glowe. Sama pisalas, ze pozwalasz mu na wszystko i jest w waszym domu malym krolem. Mysle ze teraz wychodzi po prostu to na co sami zapracowaliscie. Na szczescie jest na tyle maly ze jeszcze mozna to zmienic.
pozdrawiam, mam nadzieje ze nie obraza Cie moja opinia. Vida
Dziękuję za komentarz. Co do tej sprawy z podejrzanym mężczyzną, zgadzam się z Tobą w 100%. Następnym razem będę działać, choć mam nadzieję, że jednak już nie będzie kolejnego spotkania.
Usuńco do rozpieszczania Bartka, masz bardzo sporo racji. Na początku przyczyniły się do tego perypetie szpitalne, a później było nam tak łatwiej. Teraz przyszedł najwyższy czas, żeby Bartek zrozumiał, że jest już dużym chłopcem, który musi wiedzieć, jak wolno się zachowywać, a jak nie. W żadnym stopniu nie obraziła mnie Twoja wypowiedź :)
Pozdrawiam :)
Nie chce sie wymadrzac, tylko komus to to czyta 'obecemu' chyba latwiej takie wnioski wyciagac. Ale swoja droga to Ci sie nie dziwie, bo wiem ze trudno Ci bylo pewnie pogodzic studiowanie dzienne i opieke nad niemowlakiem, jestes super mama i bardzo o niego dbasz:) mysle ze po czesci to rozpieszczanie wynikalo z faktu ze chcialas mu wynagrodzic czas, ktory spedzaliscie oddzielnie. A zreszta cala Twoja rodzinka rozpieszcza Bartusia - na pewno jest tak sliczny i slodki ze ciezko sie im oprzec :) Ale dacie rade z Bartolinim, a charakterek coz, sama mam taki trudny, czasem to przeszkadza, ale wiele spraw dzieki temu uda sie zalatwic. :) pozdrawiam bardzo serdecznie!
UsuńCenię sobie każdy konstruktywny komentarz, tym bardziej od moich czytelników, którzy potrafią spojrzeć na pewne rzeczy z dystansu. Masz rację, że po części starałam się nadrobić czas, który musiałam spędzić na uczelni, ale to też nie do końca tak było, bo nie przesiadywałam na uczelni długo. Ale to i tak nie zmienia faktu, że Bartek nauczył się wykorzystywać swój urok osobisty, nie zawsze w taki sposób jaki powinien ;))) Ale moja w tym głowa, żeby nauczyć go radzenia sobie z nerwami i zachciankami.
UsuńPozdrawiam :)
Pamiętam że mój Gabryś dokładnie w tym wieku też miał napady złości i się dziwiłam, czy to już bunt dwulatka. Potem okazało się, że nie, że taki etap, a bunt dwulatka wygląda jeszcze inaczej ;) Przeczekaliśmy i przeszło samo, zobaczymy czy u drugiego synka też tak będzie. W każdym razie trzeba zacząć być stanowczym i wyraźnie wytyczać granice - paradoksalnie dziecko czuje się bezpieczniej, kiedy czegoś nie może, a nie gdy rządzi w domu. Poprzedniczka ma chyba sporo racji :)
OdpowiedzUsuńOjej. To aż się boję buntu 2latka :) A tak na poważnie, dobrze wiedzieć, że nie jestem odosobniona z tymi napadami złości... Bo pomalutku zaczynałam wątpić w siebie, jako w matkę oO.
UsuńBardzo dobrze Cię rozumiem, bo mój Stasiek nie jest lepszy... Chociaż generalnie jest usłuchany to czasami takie rzeczy wyrabia, że szok. Ale widzę, że u Ciebie jest podobna sytuacja, że nagle ktoś Ci wypomina, że sobie nie radzisz. Cóż. Ja też tak ostatnio miałam i wkurza mnie to nieziemsko, bo najabrdziej małego rozpieszczają teście i nie ma co się czarować a nagle mi mówią, że to wszystko moja i Tomka wina. Ręce opadają. Nie tylko Ty tak traktujesz Synka, ale cała rodzina, więc nie tylko Ty jesteś temu winna.
OdpowiedzUsuńTo chyba taki wiek... Sama nie wiem. Wiem jednak, że nie można sobie pozwolić na wszystko i trzeba wykazać się cierpliwością i stanowczością. Powodzenia w tej trudnej sztuce, zarówno dla Ciebie, jak i dla mnie :)
UsuńTaki bunt wystepuje dosc czesto u dzieci, co do tego krzeselka - to taka sama kare stosujemy w stousnku do Emmy, ogolnie dziala na kilka dnia, albo corcia juz wie ze nie moze czegos tam robic. Slodyczy nie dostaje jak nie zje obiadu, czy kolacji.
OdpowiedzUsuńheyo!po pierwsze bartus jest jeszcz malutkii wiadomo ze jest ubustwiany xD co do artykulu to mysle ze na odebranie przywileju jest jeszcze za maly:) nei ma jeszcze myslenia przyczyna-skutek w przestrzeni czasu np "musze byc grzeczny bo wieczorem nie bedzie najki" :) ale karne krzeselko jak najbardziej juz mozna wprowadzac. nie uwierzylabys jak moje 2 latki juz po paru miesiacach siedza w kacie cichutko az im sie zdejmie kary. i napewno ostrzec raz czy dwa i spelnic to co sie zapowie:) buziaki - (futuraYo-wreszcie okrylam ze moge pospisac sie we wpisie hihi)
OdpowiedzUsuń