Dzisiaj będzie o ulubionych zabawach, przedmiotach i czynnościach Czekoladki. Przez te cztery miesiące nazbierało się tego troszkę. Chcę sobie to wszystko zapisać ku pamięci, tak więc do dzieła:
- tytułowe kicu, kicu, kicu, kic to nic innego jak zabawa wymyślona przez Czekoladową Babcię w chwili totalnej głupawki ;p Wcale, a wcale nie dziwi mnie fakt, że owa zabawa niesamowicie przypadła Bartulkowi do gustu (w końcu głupawka jest zaraźliwa ;p). Na czym ona polega? Ano na tym, że Bartunia siedzi (leży, stoi) na Babcinych rękach, a ja siedzę naprzeciwko Czekoladki na wysokości jego twarzy. Babcia zaczyna ruszać Bartulkiem najpierw w przód, potem w tył, następnie w lewy bok, by przelecieć z Bartulkiem w prawo :) Ja robię dokładnie te same ruchy, z tym, że jak Bartuś idzie w przód, to ja idę w tył... hehe ciężko to opisać. Generalnie zabawa jest przednia, Bartulek śmieje się wniebogłosy, parskając ze śmiechu, raz po raz puszczając bańki ze śliny. Całej zabawie towarzyszy śpiewanie: kic, kic, kicu, kicu, kicu, kicu, kicu, kic! Hehehe. Czekoladka na sam dźwięk tych słów wysyła bezzębne uśmiechy. Jest to najpiękniejszy widok pod słońcem. Uwielbiam widzieć takiego roześmianego Bartka. Jak tylko widzę, że mu coś dolega (np. katarek :() to staram się go rozśmieszyć, a nic nie działa tak jak kicanie :D:D:D Mój kochany Króliczek :))))
- wyglądanie przez okno - nic tak nie działa uspokajająco na naszego Simbę jak wyglądanie przez okno (oczywiście mowa o wyglądaniu w taką pogodę jak teraz, normalnie wychodzimy z nim na spacerek bądź na balkon :P). Niesamowite jak ruszające się drzewa przykuwają uwagę Bartka. A już drzewa mokre od deszczu ruszające się na wietrze - oszzz... miód dla oczu! Bartek potrafi siedzieć (of course na rękach ;p) tak wpatrzony przez kilkanaście minut. Nic nie jest w stanie go wybić z rytmu. Jest to magiczny sposób na marudzenie Bartuli. Ot, taki mały myk na chwilkę spokoju :))))))
- oglądanie telewizji! - wiem, wiem... to nie jest dla niego dobre, ale naprawdę ciężko czasami z nim wygrać. Gimnastykuję się, przekręcam i w ogóle robię cuda wianki, żeby utrudnić mu widok na tv, ale jakbyście widziały jego zły wzrok i słyszały wkurzony głos... Ajjjj. Same byście pozwoliły mu na odrobinę telewizji. Maniak telewizyjny mi rośnie... Coś czuję, że będzie z nim ciężko hehe. Bartek wprost uwielbia siedzieć na kolanach Czekoladowego Dziadka i oglądać z nim wiadomości. Ze mną ostatnio obejrzał nawet część thrillera. Co ciekawe, jak akcja przebiegała spokojnie Czekoladka marudziła, wierciła się, a gdy tylko zaczynało się coś dziać, to wybałuszał oczy i ze skupieniem obserwował, czy niedźwiedź pożre biednych amerykańskich nastolatków czy też nie... Hehe, taki mądry telewidz mi rośnie.
- o ulubionej grzechotce Bobka pisałam już tutaj :))) Uwielbia się nią bawić, wkładać do buzi, bić się nią hehe i przekładać z ręki do ręki. Dobrze, że ją mamy, czasami potrafi uratować nam "życie" - np. podczas nocnego przebierania pieluchy (nienawidzi tego ;p)
- pan Pingwin (smoczek) - no po prostu nie wyobrażam sobie życia bez niego, Bartuś też. Jest w naszym domku od samego początku. Już nawet w szpitalu w desperacji wcisnęłam go w Czekoladowe usta. Byłam tak zmęczona i bezradna, że nie widziałam innego wyjścia jak zaprzyjaźnić Bartulka z Panem Pingwinem. Na szczęście szybko przypadli sobie do gustu (tzn. nie wiem co na to pan Pingwin, ale niestety dla niego, to Simba "jest królem tego lasu" :D).
- Huś, huś, husiu, husiu, husiu, huś lub hop, hop, hopa, hopa, hop - czyli wieczorne usypianie przez Mamusię ;p Wygląda to dosyć komicznie, bo Bartulek nie chce usnąć w normalnej pozycji na leżąco, czy też zwyczajnie w łóżku. Potrzebne jest mu kołysanie, bujanie i śpiewanie powyższych słów. A wszystko to odbywa się przed lustrem w przedpokoju. Bartuś zasypia na siedząco, by potem łaskawie dać się przewrócić do pozycji leżącej. Dodatkowo rączki muszę ściskać moje palce, bo inaczej nici ze spania. Następnie można go położyć na łóżku, ale najlepiej, żeby ktoś spał obok niego, żeby czuł ciepło drugiej osoby. Lubi też gładzenie noska i czółka przez mój nosek... Takiego kochanego małego terrorystę mam w domku :)
- maminy cycuś! Haaaaa! Tak jest! Tzn. ja mam nadzieję, że tak jest, ale jego reakcja na pana Cyca jest równie radosna jak na pana Pingwina. No, bo nie ma to jak ciepłe mleczko z miękkiego cycorka. A i zawsze można sobie poćwiczyć szczypanie, wbijanie pazurków czy też bicie "osobistej buteleczki". Ech, no, ale co zrobić?
- wycieranie główki po kąpaniu -ach, no wprost to uwielbia. Ale o tym też już wspominałam przy okazji tematu kąpania
- pierdzenie na brzuszku, turlanie się, siadanie i odkrywanie nowych czynności to jest coś co wywołuje bezzębny uśmiech na Czekoladowej twarzy. Nieukrywaną radość sprawia mu samodzielne wykonywanie nowych czynności, czuje się wtedy dumny i ważny. Taki oto jest Bartul.
- pomalutku zaczynamy się przyzwyczajać do kąpieli. Jak sama perspektywa wejścia do wody i leżenie na golaska cieszy Czekoladkę, tak już zanurzenie wiąże się z dziwnym strachem i obawą (zaczęło się to stosunkowo niedawno, wcześniej normalnie się zachowywał). Próbujemy to zmienić i muszę przyznać, że zaczyna nam się to udawać. Pomalutku odkrywamy radość z chlapania nóżkami, nawet ostatnio pogugaliśmy troszkę :D
- patrzenie się na pudełka, sukienkę Mamy i inne czarno-białe rzeczy ;p
- hehehe patrzenie na mamę wyginającą się i otwierającą szeroko paszczę przed przewijaczkiem. Wprost to uwielbia. Jest to 100% metoda na bezzębny uśmiech :) Ach... kocham go!
Chyba nie muszę pisać, że uwielbiam widok mojej Czekoladowej roześmianej twarzyczki. Kocham jego śmiejące się oczy, szeroko rozłożone usteczka i różowiutkie dziąsełka. Ach... Ktoś miał niesamowitą rację pisząc, że gdy śmieje się dziecko to śmieje się cały świat. Mój świat śmieje się już od prawie 4 miesięcy! :) Co prawda, na początku były to nieświadome uśmiechy przez sen, a od 19.04.2011r. zupełnie świadome, pełne radości uśmieszki. Kocham Cię Synku! :) Chyba powinnam powrócić do pisania wierszy i napisać "Odę do Czekoladki" :)))) Hihihihi.
Ciekawa jestem co sprawia radość Waszym Szkrabom?
PS. tak bardzo chciałabym Wam pokazać fotkę śmiejącej się Czekoladki, ale zwyczajnie nie wiem jak obejść motyw wyświetlania się fotek wrzuconych na bloga w Google Grafice. Wkurza mnie to, że wszystkie fotki automatycznie są tam umieszczane. Wie ktoś może czy da się w jakiś bezpieczny sposób umieścić fotkę na blogu?
PS. tak bardzo chciałabym Wam pokazać fotkę śmiejącej się Czekoladki, ale zwyczajnie nie wiem jak obejść motyw wyświetlania się fotek wrzuconych na bloga w Google Grafice. Wkurza mnie to, że wszystkie fotki automatycznie są tam umieszczane. Wie ktoś może czy da się w jakiś bezpieczny sposób umieścić fotkę na blogu?
***
Czy siedzi czy leży, biorę pieluszkę tetrową zarzucam na buzię "Gdzie jest Gabryś?" wołam, a potem szybko ściągam pieluszkę i wołam "Tutaj jestem mamo", albo "No co ty mama - tu jestem" - zawsze mam gwarantowaną głośną śmiechawkę dzidziusia.
OdpowiedzUsuńA jak jest histeria z jakiegoś powodu to biorę go na ręce na boczku i robię przysiady, zawsze się uspokaja, cokolwiek by tonie było.
Biorę go też czasem na ręce na brzuszku,buzią do świata, nogami do siebie i "latam" po mieszkaniu - śmiechu po pachy!
Klaudusia moja śmieje się zawsze na przewijaku, tak jak i to jest z Twoją Czekoladką :)
OdpowiedzUsuńostatnio też odkryłam, że ma już małe łaskotki na brzuszku i pod paszkami :))))
Dzięki za udział w zabawie u mnie, pozdrawiam :).
OdpowiedzUsuńfotki pojawiają się w google grafice?!
OdpowiedzUsuńBiG Momma - niestety tak. :/ przynajmniej fotki z mojego bloga się tam pojawiają :/
OdpowiedzUsuńEmma sie smieje podceas stania, calowania po raczkach, buzce, siedzeniu na nocniku i przy wielu innych rzeczach :)
OdpowiedzUsuńU nas tv jest w pokoju rodziców. Kiedy jestem tam z Dżanką, wyłączam tv. Każde dziecko parzy na ekran urzeczone. Nie dlatego, że coś rozumie czy jest zaciekawione "akcją". Ono patrzy, bo mu miga non stop obraz. Zapal dziecku światełka choinkowe, a też będzie patrzyło... tyle, że tv promieniuje. a tak w ogóle to jak przybieranie na masie?? buziaki! Monia.
OdpowiedzUsuń