wtorek, 22 lutego 2011

Moje pierwsze ktg.

Wiązało się z nim wiele niewiadomych. Zaczynając od kierunku podążania w szpitalu, a kończąc na zwykłych ochraniaczach na buty. ;p Na badanie wybrałam się ok. godziny 9:30 (szpital oddalony jest o jakieś 5-10min pieszo), po drodze zahaczyłam o Lidla, kupiłam sobie czekoladowe batoniki, co by rozbudzić troszkę Bobcia przed badaniem. Następnie weszłam sobie do szpitala i po schodach pomaszerowałam na 3 piętro ;p. Tam, nie bardzo wiedziałam gdzie się kierować, ale zapukałam do sekretariatu i odnalazłam mojego doktora. On pokierował mnie do pokoju, gdzie robi się ktg, zawołał panią położną, która "zamontowała" cały sprzęt na mój brzuś. Czułam, że Bobkowi się to bardzo nie podoba, no ale co zrobić? Jak mus to mus. Położyłam się na lewym boku i tak sobie leżałam oglądając paznokcie (lepsze to niż zielona ściana ;p). Czekoladka była niezwykle aktywna (po zjedzonej czekoladce?), przesuwała się a to z jednej, a to drugiej strony. Pas utrzymujący cały sprzęt delikatnie się zsuwał powodując dziwne odgłosy. Po chwili przyszedł mój lekarz z pytaniem: "Jak się ma nasz mały Tanzańczyk?", po analizie zapisu stwierdził, że bardzo dobrze. Następnie kazał mi się położyć na plecach, a potem z powrotem na boku, po prostu chciał sprawdzić czy Bąbelek zareaguje na taką zmianę pozycji. Samo badanie nie było dla mnie jakimś dużym komfortem, nasłuchałam się od innych dziewczyn, że jest to najpiękniejsze badanie z racji możliwości posłuchania serduszka Dziecka, a ja Wam napiszę, że dla mnie to było jedno z najbardziej stresujących badań (nie powiem, miło było posłuchać odgłosu bijącego serduszka, ale jakoś nie umiałam się na tym skupić w 100%). Nie wiem czy to przez atmosferę samego szpitala, czy po prostu zwykłego braku kontaktu z ludźmi (podczas usg lekarz jest cały czas przy mnie, a tutaj większą część badania leżałam sama z tysiącem myśli w głowie). Odgłosy z korytarza też nie nastrajały mnie pozytywnie. Akurat w tym czasie, w którym miałam ktg, przyjmowano dwie kobiety z bólami porodowymi. Matko Boska! W myślach wyobrażałam sobie ten ból i tą panikę, która musi towarzyszyć podczas tego całego przyjmowania na oddział. Ała! Bobek nie został obojętny na to wszystko, jego ruchy były coraz żwawsze i mocniejsze. Biedak wyczuł, że mama się boi. Tak jak jeszcze wczoraj zapewniałam wszystkich na uczelni, że porodu się nie boję, że miałam etap wielkiego strachu jakoś w 7 mc, a teraz śmiało mogę rodzić. Ogłaszam wszem i wobec - ODWOŁUJĘ MOJE ZAPEWNIENIA O BRAKU STRACHU PRZED PORODEM I SZPITALEM. Jestem spanikowana. To badanie utwierdziło mnie tylko w tym, że lada moment to ja będę tą kobietą na korytarzu, krzyczącą z bólu i spanikowaną do granic możliwości. Aaaa... boję się :((((

http://www.piro.art.pl/

Co do samego zapisu ktg, nic się nie dzieje, Bobuś ma się dobrze, skurczy brak. Na następne badanie mam przyjść albo w czw, albo w pt, tylko wtedy nie będzie mojego lekarza, wynik mam pokazać innemu lekarzowi. Natomiast z moim lekarzem widzę się we wtorek (czyli jeden dzień przed terminem z OM) na kontrolnym ktg. Boże, Boże... Tak strasznie chciałabym mieć to wszystko już z głowy. Bobuś... ja chcę Cię tutaj, przy mnie, w łóżeczku. Aaaaa... nienawidzę szpitali.

PS. Dzisiaj pakuję torbę i nie ma, że boli. Dokupiłam enemę, więc mam wszystko do szpitala. Wczoraj, również dostałam konkursowa paczkę z http://www.apteczny24.pl/, także bogatsza jestem o nowe rzeczy dla Synka, jak i dla siebie.

***
Ze spraw uczelnianych - jak na razie wszystko idzie po mojej myśli. Angielski zaliczyłam na 5 :))) Nowi prowadzący zapowiadają, że pójdą mi na rękę w kwestii nieobecności po porodzie. Na karcie Indywidualnego Toku Nauczania wpisują 50% nieobecności, ale zapewniają, że przymkną oko na moje braki spowodowane nieobecnością poporodową. Także mam tutaj dowód... jakby chcieli się z tego wycofać w kwietniu ;p Doktor od wychowania fiz. powiedziała, że moją formą aktywności przez okres opieki nad dzieckiem będzie spacerek z wózeczkiem w parku. Ach. Nawet nie zdaje sobie sprawy jak bardzo chciałabym, żeby to już nastąpiło. ;p Natomiast mój promotor najpierw nastraszył mnie, że będzie mi ciężko to wszystko pogodzić, po czym dodał, że dobrze, że się zdecydowałam na dziecko teraz, bo potem to jest ciężej się zdecydować i wszystko schodzi na drugi plan. Ale ogólnie też jest pozytywnie nastawiony. Ufff.
Jutro jadę na uczelnię pozałatwiać resztę przedmiotów i mogę się szykować do porodu. Ajajajaja. Z terminu OM za tydzień w środę powinnam rodzić. LOL. Ale razem z lekarzem doszliśmy do wniosku, że nie ma co się zbytnio tym sugerować, z racji dużej nieregularności mojego okresu... Ja sama czuję, że Synek chce jeszcze troszkę pobawić się w brzuszku :)))))



INFO z ostatniej chwili:
MAMY DOKUMENTYYYYY :)))))))))))))))))))))))))))))))) Teraz tylko USC i obrączkiiiii (takie jak te poniżej, tyle, że na mojej będzie malutka cyrkonia, a wewnątrz będą wygrawerowane nasze imiona) :)))

http://www.taxor.pl/obraczki_slubne_yes.php?ido=2&co=0&cd=99999
***
Aktywność fizyczna:
rowerek stacjonarny - 22 km v
pilates v
wymachy nóg v

***

10 komentarzy:

  1. Ale chyba sobie tej ENEMY sama nie zastosujesz?! To może drastycznie przyśpieszyć poród - poproś położną, nie rób w domu!!

    Co do słuchania serca na KTG... mi to już było obojętne, bo po pierwsze już się nasłuchałam przez te 9 miesięcy, a po drugie już mam dość słuchania chcę tulić i trzymać na rękach, a nie podsłuchiwać! O!

    Nie bój się na zapas bo się zblokujesz podczas porodu ze stresu, każda babka jest inna i inaczej ją boli i inaczej to znosi. Mnie straszyły już tyle razy koleżanki, już tyle skręcających się kobietek widziałam w szpitalu i nie boję się bólu. Niech tylko wyjdzie zdrowy :)Nie daj się - trzymam kciuki!

    Ja mam termin OM w poniedziałek i mam tego dnia wizytę u mojej Pani dr w szpitalu, na którą podobno już się miałam nie wyrobić, a tu kurcze Mały ani myśli o wyjściu!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, ta enema to do szpitala, u mnie trzeba mieć swoją i dać położnej, także dlatego ją zakupiłam. Nawet bym się nie odważyła sama jej użyć, co to to nie ;p

    A co do strachu to starałam się nakręcać pozytywnie, w końcu tyle kobiet rodzi i daje radę to czemu niby ja miałabym nie dać? Ale wizja zbliżającego się szpitala mnie zasmuca i stresuje. Nigdy nie leżałam w szpitalu, staram się unikać lekarzy jak ognia, a teraz będę musiała tam być czy mi się to podoba czy nie. Aaaa. Boję się :((((((

    Nie dziwię się, że Twojemu Maluszkowi się nie spieszy na ten świat... taka zimnica, że lepiej pomieszkać w ciepłym maminym brzuszku :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Znam taką delikwentkę co sobie sama zrobiła :P Nie będę obgadywać ale miała przesrane :P

    Ja też szpital znam tylko z opowiadań i ostatnich wizyt ciążowych - ale jak pójdzie gładko (inaczej nie może)to dwa dni i siup do domku!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana! Ktg może być wspaniałą przygodą dla Was obojga. Ja z racji cukrzycy ciążowej musiałam robić zapis już od początku 8 miesiąca. Położna pokazała mi, jak fajnie można z dzieckiem rozmawiać. Jak sama się wyciszałam i mówiłam do Niego, że wszystko jest dobrze, żeby Był spokojny, to od razu było widać, że mały się uspokaja. A jak tylko czymś się zestresowałam, albo weszła położna, za którą nie przepadam, to pomimo, że jakoś nie myślałam o tym specjalnie, to od razu było to widać w szybkości tętna małego. Dla mnie też fajne było to, jak Olek zbiżał się do peloty, czy wręcz ją kopał to aż szumiało, że hej. To naprawdę może byc fajny czas dla Was, tak to tego podejdź. KTG pokazało mi po raz pierwszy jak bardzo emocje moje, emocje Matki wpływają na dziecko. Celebruj czas jeszcze z brzuszkiem. Czasami mając już Bobka obok siebie zatęsknisz za tym brzuszkiem, i to nie dlatego, żeby Bobka schować spowrotem, bo masz dość ;-), tylko tak po prostu z nostalgii. Ściskam Cię mocno! Magda

    OdpowiedzUsuń
  5. Magda - ja już tęsknię za moim brzuszkiem, a mam go jeszcze przed sobą. wiem, że to dziwne ;p co do tego, że chciałabym, żeby Synek był już ze mną, to chodzi mi o to, że się zwyczajnie boję tego porodu i chcę mieć to już w głowy... chociaż wiem, że i tak muszę przez to przejść.

    masz rację, że emocje wpływają na dziecko. dzisiaj też w myślach mówiłam do Synka, żeby był spokojny, że nic się złego nie dzieje i automatycznie się uspokajał. natomiast jak wchodziła położna albo słyszałam te odgłosy na korytarzu to momentalnie tętno Bobusia się przyspieszało. Jednak pomimo tego wszystkiego ktg jest dla mnie stresujące, zapewne z powodu tego całego szpitala... jakby było wykonywane w innych warunkach to bym to lepiej wspominała, no ale cóż.

    pozdrawiam Cię mocno :)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie bój się poboli i przestanie. Powiem Ci że ja swój poród wspominam dobrze choć trwał 27 godzin :). Powiem Ci również że wcale nie tak bolało jak mówią, może to zależy od organizmu ale naprawdę nie jest tak strasznie. Bardzo się ciesze że wykładowcy pójdą Ci na rękę bo i tak trudno jest pogodzić studia z dzidziusiem. Ale ty dasz sobie radę na pewno, a Bobuś będzie dumny że ma wykształconą mamusię :D Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Verdi/ Chesill:)22 lutego 2011 16:53

    Kochana... ja nie mam maluszka w brzuszku ale sama Boję się na samą myśl.. pragnę mieć takiego okruszka jakiego Ty będziesz lada chwila mieć, ale.. sama nie lubię tej szpitalnej atmosfery:| ale bądzmy dobrej myśli!!!:):) jeju.. jeszcze tylko tydzień.. szok. Kochana, pamiętam o Tobie, o Was:*

    OdpowiedzUsuń
  8. mów sobie że wcale sie nie boisz szpitala porodu przeciez tyle dziewczyn dało Radę Ty napewno tez dasz :) liczy sie pozytywne nastawienie naprawdę każda kobieta to przeszła która ma dzidziola i naprawdepodejscie jest najważniejsze czym wiecej sie boisz tym częsciej mów sobie że to normalne naturalne nic strasznego.
    piekne obraczki. no juz niedługo ślub i dzidziolek wyjdzie bedziesz bardzo szczęsliwa

    OdpowiedzUsuń
  9. Zostałaś nominowana do sunshine award szczegóły na moim blogu www.olguska.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. Mnie tam KTG tez jakos nie nastrajalo , wiec chyba nie ma w tym nic zlego, zlaszcza podczas lezenia w szpitalu, i te straszne mury, a fuj.

    Fajnie ze sa papiery, jeszcze troche i juz bedzie razem, przy sobie, we troje

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)