I w dodatku robi niby-kłamczuszka z Matki. ;p Mój Synek to niezły kombinator, potrafi kopać bez przerwy przez długi okres czasu, a gdy tylko powiem do jego Tatusia, że brzuch mnie zaczyna boleć od tych kopniaków to się uspokaja. Duża Czekoladka nie wierząc mi na słowo, że Synek to taki siłacz, kładzie rękę na brzuszku, a tam co? Błoga cisza, oaza spokoju, brzuszek idealnie gładki bez żadnych fałdek stópkowych. No i ja się pytam, jak to możliwe? Czemu Bobek robi ze mnie kłamczuszka? Ładnie to tak? Ojjj Synku, Synku... Widzę, że ładne przeboje będę mieć z Tobą :))))) Mój Mały Rozrabiako :)
Nie odzywałam się kilka dni, gdyż spędzam sobie ten ostatni wolny czas z moim Ukochanym A. Jem sobie na potęgę wszystkie moje afrykańskie przysmaki i delektuję się ostatnimi chwilami w dwupaku. :))) Swoją drogą dzisiaj całą noc rozmyślałam nad nazwą bloga, no bo przecież po porodzie będę musiała zmienić nagłówek "Czekając na Naszą Czekoladkę" na jakiś inny, adekwatny do sytuacji. Na razie nic sensownego nie wymyśliłam, więc temat do nocnych dumań mam jak znalazł :)
Ostatnio coraz częściej myślę sobie o porodzie, o tym jak to będzie, jak będę czuć skurcze, czy będzie bardzo bolało, czy A. zdąży przyjechać, czy chwyci mnie w nocy czy rano, czy będę w domku czy na zewnątrz. Ciekawa jestem, ale to chyba normalne. W sumie to sama nie wiem czy jestem na to wszystko gotowa, ale wiem, że jak Czekoladka zadecyduje tak będzie idealnie. A. twierdzi, że brzuch mam niżej, że od góry jest więcej miejsca i żebro nie jest już takie napuchnięte (fakt, żebro mnie boli ostatnio stanowczo mniej). Poza tym, miał sen, że urodzę 26 lutego hahaha (mi się kiedyś śniło, że urodzę 13stego marca, zobaczymy kto jest lepszym wizjonerem :D). Może jednak lepiej niech to nie będzie ten 26... ;> Chociaż... i tak planuję ostatni raz iść na uczelnię w środę, ale to zależy od mojego stanu zdrowia i od załatwienia ważnych spraw. Jednakże postanowiłam od pon. nosić ze sobą wszystkie potrzebne dokumenty typu: karta ciąży, ubezpieczenie, książeczka zdrowia itp... bo tak naprawdę nigdy nic nie wiadomo. Na razie nie mam możliwości posiadania tego przy sobie, bo jestem u A., ale jak tylko wrócę do domku to wszystko ładnie zapakuję i włożę do torby. Lepiej dmuchać na zimne :)))
Kochamy Cię Słoneczko i czekamy na Ciebie wszyscy :))))
***
Na koniec zabawa, do której zaprosiła mnie http://dziecko-w-drodze.blog.onet.pl :)))
Oto 10 rzeczy, które mnie wkurza:
- Notoryczne spóźnianie się. Sama wychodzę z domku proporcjonalnie wcześniej, żeby być na miejscu przed umówionym czasem. Uważam, że szacunek do drugiej osoby wymaga przychodzenia na umówioną godzinę. Rozumiem różne sytuacje losowe, ale nigdy nie uwierzę, że komuś co spotkanie spóźnia się tramwaj albo nagle wali się cały świat. Uczę się większej wyrozumiałości w tej kwestii z racji bycia w związku z Afrykańczykiem. Nie wiem czy wiecie, ale w Afryce popularne jest powiedzenie: "My w Afryce mamy czas, gdzie indziej mają zegarki". Tak więc, umówione godziny spotkań traktują baaaaaaaaaaardzo umownie i spóźnienie się 2h to jest raczej normalne zjawisko. Tłumaczę mojemu A., że tak nie wypada, ale chyba nie mam takiej siły przebicia i staram się to akceptować (w stosunku do mojej osoby spóźnienia nie przekraczają 10 minut hihihi, pewnie dlatego to akceptuję :))) Do tego punktu mogę podpiąć polskie urzędy! Ileż można czekać na "głupie" dokumenty!?!?!?!? Chyba prawo powinno obowiązywać wszystkich bez wyjątku :(
- Robienie rzeczy "po łebkach". Ojjj, naprawdę potrafi mnie to wkurzyć, jak robię z kimś jakąś prezentację, a dostaję ją w wieeeelkiej rozsypce i potem muszę spędzić dużo więcej czasu, najpierw na ogarnięcie kogoś części, a dopiero dopisanie swojej. Grrrr.
- Wkurza mnie negatywne podejście ludzi do osób o innym kolorze skóry - czyli tzw. rasizm. Po prostu nie potrafię pojąć jak melatonina w skórze może decydować o tym czy ktoś (wg kogoś) jest lepszy lub gorszy. Ludzie ogarnijcie się! Wszyscy jesteśmy ludźmi, mamy uczucia i rozum. Nikt nie może decydować czy kolor czarny, żółty czy też biały jest czymś godnym zaszczytu czy powodem do wstydu. Aaaaaaaaaa.
- Sąsiadka z naprzeciwka, która nie potrafi żyć bez plotek. Uwierzycie, że jest lepsza niż Teleexpress? Masakra. Szkoda mi na nią miejsca, więc przechodzę do następnego punktu.
- Ojjjj! Moje włosy! To jest jakiś koszmar. Koszmar, który pokochał mój A. Czyli lokiiii. Na szczęście istnieje takie coś jak prostownica :D:D:D Ku rozpaczy mojego A. (of kors)
- Wiem, to będzie okrutne, bo sama spodziewam się dziecka, ale wkurzają mnie niesamowicie dzieci biegające latem pod moim oknem i krzyczące wniebogłosy. Dostaję białej gorączki przy nich. Co najgorsze, ich rodzice nie widzą w tym nic złego, a ja już widzę oczami wyobraźni jak sobie uśpię Małą Czekoladę, a za chwilkę te małe żyjątka zaczną urządzać sobie konkurs "Kto głośniej zapiszczy"!
- Nie ma nic gorszego niż złamany paznokieć ;p I to w taki miejscu, w którym nie da się już nic zrobić. Nie wiem czy pisałam, ale uwielbiam swoje długie, naturalne paznokcie (nie miałam i nie zamierzam mieć tipsów, never!). Pech chce, że lubią się łamać z boku tuż przy skórze. Ałć. Serce pęka... (teraz napawam się ostatnimi chwilami z moimi długimi paznokciami, wiadomo, że przy Bąbelku będę musiała z nich zrezygnować :P)
- Wkurza mnie moje niezdecydowanie, czy to w warzywniaku, czy w sklepie w ubraniami. Potrafię spędzić godziny na przymierzaniu, przebieraniu, wybieraniu, porównywaniu cen. Rezultat jest jeden - albo wychodzę z pustymi rękami, albo z poczuciem winy, że wydałam pieniądze na coś co nie było mi w danej chwili potrzebne, albo mogłam to kupić dużo taniej (np. moja torebka Chanelka hehe, Brzo, pamiętasz?)
- Mój AWF. Tak, tak. Ta uczelnia mnie do grobu wpędzi, ale co zrobić... Trzeba pchać wszystko do przodu i nie przejmować się niczym :)
- Poranne koszenie trawy w letni dzień. Chyba same rozumiecie, człowiek chce się wyspać a tu od 6 rano wruuum wruuum :)
Wow! Dziękujemy za ponad 10 000 odwiedzin!!!!! :))))))))))
***
a może "czekoladka na świecie" :) fajnie by brzmiało.
OdpowiedzUsuńu mnie było to samo kiedy chciałam pokazac Tacie jak dzidziol kopniaczkuje to była błoga cisza. chyba wszystkie brzuszkowe dzieci tak mają
www.olguska.blog.pl
pozdrawiam
A to łobuz jeden! A nawiązując do tego co Cię wkurza to ja uwielbiam koszenie trawy o poranku. Ten zapach trawki mmm. A co do dzieci mnie też wkurzały ale jak się ma swoje to ma się więcej wyrozumiałości zobaczysz, twój też będzie tam biegał i krzyczał.
OdpowiedzUsuńMój robi dokładnie tak samo!! W nocy się zwijam bo młody dostaje szału i próbuje wyjść przez skórę lub pępkiem, a jak zbudzę Małżona i mówię, że coś nie tak to ten się uspokaja jak za dotknięciem różdżki!! Najgorzej jak Młody rozpycha się w dole, bo wtedy co chwila muszę pęcherz opróżniać!
OdpowiedzUsuńAle już niedługo i ta ciepła istotka (i Twoja i moja) będzie kopała po drugiej stronie brzucha! :)
Może: Moje słodkie czekoladowe życie lub też Moje słodkie życie z czekoladką. Pozdrawiam serdecznie. Magda
OdpowiedzUsuńJa też mam loczki a w zasadzie wszystko w jednym,bo jeden włos sie kręci, drugi faluje a trzeci jest prosty i tak na całej glowie co mnie wkurza na maksa.
OdpowiedzUsuńCzekoladka już zachwilke bedzie z Wami- wyobrazam sobie to oczekiwanie :)
Co do skurczy to te pierwsze to standardowe bezbolesne stawanie brzucha, drugie są takie jakbyś miała skurcze jelit( jak przed rewolucją w wc)- i te się nasilają, trzecie są już baaaaaardzo nie przyjemne, a parte ( ostatnie) to właściwie nie czujesz już bólu brzucha co odczuwasz silne!!! parcie na "tylną" a właściwie w tylnej części ciała.
OdpowiedzUsuńA co do kłamczuszka, moja córka prawie całą ciąże uspokajała się jak tylko tata położył rękę, co było dość frustrujące :D.
( tworzac-jednosc.blog.onet.pl)
Ach spoznialstwo tez nie lubie... Jeszcze chwila i juz porod, kto by pomyslal
OdpowiedzUsuńPiszę pod tą notką, bo jakoś weszłam na nią i bardzo spodobało mi się co napisałaś, o poziomie melaniny. Pracuję w sklepie m.in. z zabawkami i art.papierniczymi. Któregoś dnia wystawiliśmy przed sklep punkt z artykułami firmy Astra i przychodziły różne dzieci. Przyszedł też ciemnoskóry pan z synkiem. Widziałam wzrok kobiet, które przyprowadzały dzieci, widziałam, że mężczyzna widzi ten wzrok. Bardzo się zdziwiłam, że ludzie potrafią być aż tak nietolerancyjni. Ani jedno dziecko nie dosiadło się do chłopca i pana. Chłopiec był najsłodszym i jednym z najgrzeczniejszych dzieci przy stolikach. A zdarzyło mi się nawet, że pewna kobieta po pokazaniu jej ciemnoskórej, pięknie pachnącej czekoladą lalki powiedziała, że nigdy nie kupi wnuczce czarnej lalki, bo jest rasistką. Dokładnie tymi słowami. A pewnie co parę dni chodzi do kościoła i mówi, że wierzy w Boga.
OdpowiedzUsuń