Mam dziwnie dobry humor. Po prostu energia mnie rozsadza od wewnątrz. Nie chodzi tutaj o jakiś wielki zapał do nauki czy sportu, to jest coś innego, coś co jest ciężko wytłumaczyć. Takie wielkie podniecenie i radość. Cieszę się z każdego wypięcia pupki, z każdej fali na brzuszku, z każdej czkawki Czekoladki, z każdego momentu wyczuwalnej obecności mojego Synka. Czyżbym przeczuwała, że lada moment te wszystkie odczucia będą tylko moim pięknym wspomnieniem? Nie wiem. Wiem jedno, staram się wycisnąć z tych chwil jak najwięcej, codziennie rano "rezerwuję" sobie 5 minut tylko dla nas. Leżę sobie na łóżeczku, delikatnie masuję brzuszek i czekam na odpowiedź Synka. To jest chyba najpiękniejsza część dnia. Owszem, późniejsze wygibasy są równie kochane, ale te poranne będę wspominać ze łzami w oczach. Pomalutku nachodzi mnie tęsknota, tak już mam, że jeszcze coś trwa, a ja już za tym tęsknię... Tylko w tym przypadku staram się korzystać z tego w 100%, nie chcę niczego przegapić i żałować. Muszę przyznać, że ciąża to najpiękniejszy okres mojego życia i jak do tej pory nie czuję znudzenia nią bądź irytacji. I chciałam dziś zrobić wpis o dolegliwościach 3 trymestru, o tym co mnie boli, co uwiera, ale zwyczajnie nie umiem tego opisać w jakiś negatywnych barwach. Ja wiem, że to wszystko ma swój cel. Po prostu wizja bliskiego przytulenia Synka przyćmiewa te wszystkie bóle. Ale skoro obiecałam, że o nich napiszę to się wywiążę z tego postanowienia.
Najdziwniejsze bóle nachodzą mnie w nocy, bardzo często mam wrażenie, że zbyt gwałtowny ruch może okazać się tym ostatnim. Coraz więcej czasu zajmuje mi zwleczenie się z łóżka do toalety. Muszę uważać na każdy ruch, bo wiem, że moje ciało się zmienia i codziennie przygotowuje się do porodu. Największe bóle mam w okolicach spojenia łonowego, czuję jakby Synek jeździł mi główką po kroczu. ;p Może to brzmi dziwnie, ale naprawdę czasami mam takie odczucia. Mam wrażenie, że kości mi się rozchodzą, boli mnie cała za przeproszeniem dupa. Ból ten jest dziwny, niespotykany i trudny do opisania. To nie są mięśnie... ten ból jest jakby głębiej... Nogi też są atakowane, ale to podobno dosyć normalne, nazywane jest to zespołem niespokojnych nóg. Nigdy w życiu nie pomyślałabym, że człowiek może się tak męczyć podczas snu. Ból można określić jako zmęczenie nóg po mega męczącym biegu. Co najgorsze nie potrafię sobie z nim za bardzo poradzić. Chyba najlepsze jest chwilowe pochodzenie po pokoju albo przechadzka do wc. Mój A. nie może wyjść z podziwu jak to ciało ludzkie może się zmienić. Do tej pory byłam sprawna, szybka i raczej energiczna, a teraz przewrócenie się na drugi bok zajmuje mi prawie minutę ;p Sapię, stękam i krzyczę przy tym jak spory kiboko. Nawet sam A. tak mówi jak się przewracam : "Moje kochane Kiboko", ale nie irytuje mnie to, bo wiem, że nie mówi tego złośliwie. Sam nie raz przestraszył się nie na żarty jak mówiłam, że nie mogę się poruszyć i żeby mnie nie dotykał bo ja muszę chwilkę w takiej pozycji poleżeć. Po paru minutach dochodzę do siebie i mogę w miarę normalnie egzystować. Nie zmienia to jednak faktu, że czuję się jak inwalida. Jestem zależna od kogoś, a to już mnie wkurza. Nienawidzę być od kogoś zależna, chcę móc wstać bez problemu, nie marnować czasu na dojście do siebie... Aaaa...
Założenie skarpetek czy umalowanie paznokci u stóp to też nie lada wyzwanie, ale jak na razie daję sobie z tym radę. Chociaż wiem, że Synek tego nie lubi i to bardzo. Jak tylko się zegnę, a za chwilkę wyprostuję to już mam wystającą nogę spod żebra. Na szczęście wystarczy chwilkę pomasować i już Synka noga wraca na swoje miejsce. Nie mogę zapomnieć o katarze widmo. Właściwie to nie jest bolesne, ale denerwujące. No bo wyobraźmy sobie, że człowiek cały dzień czeka, żeby się smacznie wyspać a tu nie da rady bo jakieś śpiki widmo atakują nie wiadomo skąd. Ech. Nosz można się zirytować i to nie na żarty! Co więcej? Wczoraj podczas ćwiczeń coś mi chrupnęło w lędźwiach. Normalnie jakbym nie miała połączenia chrzęstno-kostnego pomiędzy kręgami. Taki dziwny odgłos jakby łamanych kości i ból niebolący. Ajajaja. Na szczęście wszystko to było chwilowe i już praktycznie o tym zapomniałam, ale sam fakt, że moje ciało nie jest takie samo jak przed ciążą jest interesujący. Zachwyca mnie to jak ciało kobiety potrafi się przystosować do poszczególnych etapów ciąży i do samego porodu. Ale to sobie Bóg wymyślił, jeszcze nie wiem czy dobrze, ale ciekawie na pewno :)))) Na ból kręgosłupa nie narzekam odkąd zaczęłam spać na poduszce rogalu (dziękuję :* ta osoba wie, że to do niej :))). Jakieś inne nowe bóle? Ano są - np. ból głowy. Do tej pory nie dawało mi się to szczególnie we znaki, raczej jak mnie coś miało boleć to był to żołądek, a głowa dawała o sobie znać naprawdę w ekstremalnych przypadkach. A teraz? Ranysiu... Ból jest tak pospolity jak zgaga ;p A co do niej, to też przed ciążą jej nie doświadczyłam. Za to teraz nadrabiam za wszystkie czasy. Ostatnio mam też dziwne kłucia szyjki macicy... i bóle podobne do tych menstruacyjnych. Hmmm... czy to normalne? Muszę zapytać mojego dżina przy najbliższej wizycie. Szczerze, to ten wpis miał być bardziej bolesny, ale jakoś dzisiaj mój humor nie pozwala mi się użalać ;p
Zdałam socjologię, regiony, przepisałam ocenę ze statystyki i zostało mi jeszcze TYLKO albo AŻ prawo. Ale pole pole... pomalutku i do przodu.
***
Dzisiaj do mnie i do mojej Mamy podeszła jedna z moich ulubionych polonistek (ona rozbudziła moją pasję do języka polskiego) i serdecznie gratulowała Mamie wnuka :)))) A o mojej pani od Geografii nie wspomnę. Jestem pewna, że będzie jedną z pierwszych osób, które odwiedzą mnie i Synka po wyjściu ze szpitala ;p Jak widać wszyscy czekają na mojego Czekoladowego Bobeczka :))))) Jakie to jest miłe. I jak tu się nie uśmiechać?
***
Dzisiaj do mnie i do mojej Mamy podeszła jedna z moich ulubionych polonistek (ona rozbudziła moją pasję do języka polskiego) i serdecznie gratulowała Mamie wnuka :)))) A o mojej pani od Geografii nie wspomnę. Jestem pewna, że będzie jedną z pierwszych osób, które odwiedzą mnie i Synka po wyjściu ze szpitala ;p Jak widać wszyscy czekają na mojego Czekoladowego Bobeczka :))))) Jakie to jest miłe. I jak tu się nie uśmiechać?
***
Wiem, że to jest już nudne, ale chciałam tylko napomknąć, że z mojej listy rzeczy potrzebnych mogę skreślić odciągacz do pokarmu (na razie nie mogę rozkminić jak to to plastikowe ma wyssać ze mnie moje mleczko ;p) i butelkę dla Synka :)))))) Przestudiowałam internet i znalazłam informację, że ta butelka jest dobra dla kobiet, które pragną karmić zarówno piersią jak i butelką, gdyż smoczek butelki idealnie naśladuje sutek :))) Jako, że ja będę musiała jeździć na uczelnię, a w tym czasie Synek będzie karmiony moim mlekiem z butelki zdecydowałam się na ten zakup. Oczywiście butelka jest oznaczona jako ta bez Bisfenolu A, sprawdzałam znaczki na butelce :)))
http://www.anikababy.pl/
Niah niah. Dodatkowo Czekoladowa Babcia musiała zakupić żółciutkie śpioszki, oj Mamo Mamo... Naprawdę za niedługo na drzwiach wszystkich sklepów obok przekreślonych lodów i psów będzie znaczek z Twoją twarzą. ;p Bobusiowa Babcia szaleje jak ta lala.
Ale ja nie jestem lepsza. Jakieś 6 miesięcy temu zakochałam się w tej maskotce z bijącym serduszkiem, które włącza się w momencie przebudzenia dziecka i jego płaczu, wiedziałam, że muszę ją mieć, nie ważne jakim sposobem, ona musi być moja, a właściwie Synka.. Ale mogę Was uspokoić, gdyż już wiem, że wkrótce będzie uspokajać moją śpiącą Czekoladkę hihihihi.
http://czasdzieci.pl/
***
mały czekoladowy słowniczek:
pole pole - powoli powoli
kiboko - hipopotam
***
Aktywność fizyczna:
rowerek stacjonarny - 20 km v
pilates - musiałam zrezygnować z 2 ćw., jednak dalej mi tam strzyka :( v
wymachy nóg v
***
Aktywność fizyczna:
rowerek stacjonarny - 20 km v
pilates - musiałam zrezygnować z 2 ćw., jednak dalej mi tam strzyka :( v
wymachy nóg v
***
1. Taką maskotkę ja też chcę!! I też kupię, a co!
OdpowiedzUsuń2. Ja tez kupuję bez BPA nie ma co ryzykować - tak się tylko zastanawiałam czy szklanych nie kupić ze dwóch butelek...
Ból na spojeniu miałam i mam nadal, a teraz jak już się przygotowuje do wylotu to zupełnie czasem jakby mnie ktoś młotkiem po wzgórku "pieścił"
Co do bólu "dupy" :P który rozchodzi ci się po nogach to podpytaj lekarza czy to nie rwa kulszowa - Młode może cię cisnąć na nerw kulszowy oraz miednica może cię tam cisnąć, na to nie ma rady - ciepła kąpiel i leżenie. Czasem rwa potrafi zadać taki ból, że nie da rady się poruszyć - jak nie możesz podczas ataku podnieść nogi do góry jak do "świecy gimnastycznej" to to jest to - niestety ruch wtedy podrażnia nerw i będzie bolało gorzej - termofor lub takie ciepłe żelowe okłady przyniosą Ci ulgę. Miałam i boję się, że wróci :( bo to dziadostwo łapie w najmniej odpowiednim momencie.
Ja teraz w 9 miesiącu już bez pomocy - takiej fizycznej Małżona nie mogę założyć skarpet. raz spróbowałam - poczułam chrupnięcie w brzuchu i wystraszyłam się, że Klopsa uszkodziłam (USG pokazało że nie uszkodziłam) już sama nie próbuję. Im dalej w las tym więcej drzew - czasem czuję się jak niepełnosprawna, a też byłam mobilny piorunek. masowanie stopy Małego tez już nie pomaga bo nie tylko nie ma gdzie tej stopy zabrać to jeszcze jemu się podoba jak go głaskać po nodze - pieszczoch - zupełnie jak ojciec!
Moje ciało też mnie zadziwia, a jeszcze bardziej zadziwia mnie to jak nim zachwyca się mój Luby - potrafi wpatrywać się w mój bęben cały wieczór i mówić jaki to on piękny i cudowny.
Lepsze prawo niż egzamin ze statystyki :D przynajmniej ja na studiach wolałam prawo niż te cholerne "mediany" na szczęście zaliczyłam ćwiczenia na 5 i nie miałam egzaminu czego tobie życzę na prawie!
Kochana, czytam i oczom nie wierzę, bo KAŻDĄ opisaną przez Ciebie dolegliwość zaliczam do swoich. Bałam się, że niektóre z nich świadczą o tej mojej szyjce krótkiej, ale dzięki Tobie widzę, to to po prostu tak jest. Ze wszystkich dolegliwości najgorzej wspominać będę noce...A cała reszta to pikuś:-)Uwielbiam być w ciąży i mogłabym chodzić z brzuniem jeszcze 2 lata:-)A za paznokcie u stóp - podziwiam. O ostatni pedicure poprosiłam siostrę...
OdpowiedzUsuńBo każda mama w ciaży ma te dolegliwości tylko nie każda chce się do nich przyznać. Ja też podpisuję się pod twoim postem rękami i nogami bo to wszystko znam.
OdpowiedzUsuńNa nogi Polecam tuż przed spaniem nacierać Je AMOLEM mi bardzo pomaga, co prawda pierwszą noc dalej miałam ten syndrom ale już kolejnej spokój. W szpitalu nie miałam Amolu i znowu to samo.
Spróbuj to na bazie ziół więc nie zaszkodzi.
Co do zgagi to odpukać od wczoraj ustąpiła, a tak to tylko Renie działa.
Takie butelki ja mam, dodatkowo mam tez szklane ale są strasznie ciężkie i służą bardziej jako miarka w kuchni.
A z laktatora nauczysz się korzystać, to proste, zresztą w pudełku jest instrukcja. Ja polecam Avent Isis mi się najlepiej sprawdził.
Maskotkę też bym chciała i możę zażyczę sobię od koleżanek z pracy. Bo właśnie do mnie dotarło że mam wszystko i rodzinka nie ma Bartusiowi co kupić.
Pozdrawiam i może czas zwolnić z tymi ćwiczeniami? A wychodzić dziennie na spacerek np.
No i Cię dopadło ;) z przewracaniem się na boki też miałam problemy, ale wypracowałam swój sposób i jakoś to sprawnie wychodzi. Skarpetki to pikuś, ale założenie moich górskich butów zajmuje odrobinę czasu :) o malowaniu paznokci nawet nie myślałam od kilku miesięcy. dobrze, że humor dopisuje. Też na TT się zdecydowałam i mam laktator tej firmy i butelkę, zobaczymy jak się sprawdzi. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPoczytałam o tej maskotce opinie i podobno wcale nie działa tak fajnie :( W sumie za 100zł to można kupić to nie majątek ale naszły mnie wątpliwości.
OdpowiedzUsuńSzczerze, to nie czytałam opinii o tej maskotce hmmm... a co ciekawego wyczytałaś? W sumie droga nie jest, więc może warto wypróbować na sobie, bo wiadomo jak to jest z opiniami, co człowiek to inne odczucia :)
OdpowiedzUsuńWyczytałam, że nie reaguje na płacz i nie daje odczucia, że to prawdziwe serduszko. Ale z drugiej strony wygooglałam też opinie skrajnie inne - że działa i usypia i jest extra...
OdpowiedzUsuńZa niedługo dodamy swoje opinie :) Ja myślę, że ta maskotka jest tak urocza, że naprawdę warto się o nią pokusić :))) a jak się okaże, że jeszcze naprawdę usypia i uspokaja Bobusia to w ogóle bajka :))) Trzeba być dobrej myśli :P
OdpowiedzUsuńja sobie przed spaniem kładłam poduszki pon nogi żeby były uniesione o ok 30 stopni. I tak kilkanaście minut potem skopywałam poduszkę i smacznie spałam. Najgorzej wspominam jednak zgagę którą miałam ciągle ale to ciągle. Masakra!
OdpowiedzUsuńMaskotka zupełnie nie działa, sprawdziłam, potwierdzam. U nas owieczka tylko stoi na szafie i ... zbiera kurz. Moja opinia: SZKODA PIENIĘDZY! Naprawdę! A niektóre melodie, typu ocean, delfiny wręcz dziecko rozdrażniają. A wiesz J, że jestem szczera. Masz nadmiar pieniędzy, to kup, ale zawiedziesz się. Lepiej kupić za te pieniądze parę dodatkowych ubranek, albo zabawkę sprawdzoną przez inne Mamy na przyszłe miesiące. Buziaki. Magda (magbi77)
OdpowiedzUsuń