Nie wierzę. To jest naprawdę koniec? Mogę wyrzucić notatki z prawa i zapomnieć o tym wszystkim co do tej pory powtarzałam codziennie? Po prostu jeszcze to do mnie nie dotarło. Ale może po kolei.
Nie odzywałam się kilka dni, bo postanowiłam się skupić całkowicie na tym prawie. Co prawda, nie siedziałam non stop nad kodeksem czy ustawami, ale spędziłam z nimi sporo czasu. Dużo, za dużo. Od kilku dni w mojej głowie siedziały tylko spółki zoo, jawne, cywilne, ustawa o usługach turystycznych, kodeks postępowania cywilnego, prawo bankowe, krajowy rejestr sądowy, ewidencja działalności gospodarczej itp, itd. Mój mózg był tak obciążony, że nawet głupia nocna pobudka do wc kończyła się powtarzaniem materiału w głowie. Dopiero po przypomnieniu sobie wszystkiego o umowie agencyjnej, kredycie bankowym, zaliczce czy zadatku mogłam spokojnie usnąć, by obudzić się rano i powtarzać wciąż te same pojęcia.
Swoją drogą, nawet nie wiecie jak się cieszę, że zdecydowałam się nie jechać w pon., żeby to zaliczać. Kolega wyczekał się 2h, po czym usłyszał, że dzisiaj nie może pisać, bo są obrony itp. Tak więc dzisiaj pisałam egzamin w składzie 3 osobowym - ja, kolega i pan dr J.R. Ale nie, żeby było tak kolorowo. Na uczelni byłam już o godzinie 12:20 (dyżur był od 12 do 15). Najpierw postanowiłam iść po moją nową książeczkę zdrowia, a potem pisać egzamin. Zapukałam do dr, serce mi tak waliło, że myślałam, że zaraz mi wyskoczy. Doktor stwierdził, że owszem mogę napisać egzamin, ale dopiero za godzinę. (w rezultacie pisałam dopiero o 14:40). W sumie było mi to na rękę. Duża Czekoladka była w pracy, więc i tak nie miałabym co robić, jakbym skończyła wcześniej. Posiedziałam z Synkiem pod gabinetem, wyciągnęłam wszystkie swoje notatki + kodeks cywilny i tak sobie czytałam. Czas wlókł się niesamowicie, Synkowi zaczęło się nudzić, więc postanowił kopać. Uspokajałam go słowami, żeby się nie denerwował, bo my wszystko umiemy i że wychodzimy stąd z 3,0 albo zaczynamy rodzić ;p Po tych słowach Mała Czekoladka troszkę się uspokoiła, delikatnie tylko wystawiała swoje piękne stópki. Ja w tym czasie próbowałam wcisnąć resztki prawa do mojego przepełnionego wiedzą mózgu. Jako, że moja uczelnia jest "ciekawa" to nawet nie zdziwiło mnie za bardzo słuchanie z gabinetu bliżej nieokreślonej osoby na całego fulla RMF FM. Co najfajniejsze, leciała tam dobrze znana mi piosenka hahaha. Od razu pomyślałam, że to zły omen, ale starałam się dłużej o tym nie myśleć. Granda nam na bank nie grozi, bo my wychodzimy stąd tylko z pozytywną oceną :D Przecież na końcu tej piosenki "biedaczek" z teledysku wygrywa :D więc i my wygramy.
Swoją drogą, nawet nie wiecie jak się cieszę, że zdecydowałam się nie jechać w pon., żeby to zaliczać. Kolega wyczekał się 2h, po czym usłyszał, że dzisiaj nie może pisać, bo są obrony itp. Tak więc dzisiaj pisałam egzamin w składzie 3 osobowym - ja, kolega i pan dr J.R. Ale nie, żeby było tak kolorowo. Na uczelni byłam już o godzinie 12:20 (dyżur był od 12 do 15). Najpierw postanowiłam iść po moją nową książeczkę zdrowia, a potem pisać egzamin. Zapukałam do dr, serce mi tak waliło, że myślałam, że zaraz mi wyskoczy. Doktor stwierdził, że owszem mogę napisać egzamin, ale dopiero za godzinę. (w rezultacie pisałam dopiero o 14:40). W sumie było mi to na rękę. Duża Czekoladka była w pracy, więc i tak nie miałabym co robić, jakbym skończyła wcześniej. Posiedziałam z Synkiem pod gabinetem, wyciągnęłam wszystkie swoje notatki + kodeks cywilny i tak sobie czytałam. Czas wlókł się niesamowicie, Synkowi zaczęło się nudzić, więc postanowił kopać. Uspokajałam go słowami, żeby się nie denerwował, bo my wszystko umiemy i że wychodzimy stąd z 3,0 albo zaczynamy rodzić ;p Po tych słowach Mała Czekoladka troszkę się uspokoiła, delikatnie tylko wystawiała swoje piękne stópki. Ja w tym czasie próbowałam wcisnąć resztki prawa do mojego przepełnionego wiedzą mózgu. Jako, że moja uczelnia jest "ciekawa" to nawet nie zdziwiło mnie za bardzo słuchanie z gabinetu bliżej nieokreślonej osoby na całego fulla RMF FM. Co najfajniejsze, leciała tam dobrze znana mi piosenka hahaha. Od razu pomyślałam, że to zły omen, ale starałam się dłużej o tym nie myśleć. Granda nam na bank nie grozi, bo my wychodzimy stąd tylko z pozytywną oceną :D Przecież na końcu tej piosenki "biedaczek" z teledysku wygrywa :D więc i my wygramy.
Po 40 minutach spóźnienia przyszedł doktor i zaprosił mnie i kolegę do środka. Jako osoba uprzywilejowana mogłam sobie wybrać miejsce siedzące w jakże "wielkim" gabinecie wyżej wspomnianego pana dr. Dostałam pozornie dobrze znany mi test. Powtarzam - pozornie. Jak zwykle misz-masz prawniczy i 4 możliwości do wyboru (test jest wielokrotnego wyboru). Nabrałam powietrze, potem je wypuściłam, pogłaskałam brzuszek i w myślach powiedziałam: No to Synek do dzieła. Na pytanie opisowe za dużo się nie rozpisywałam z czystego braku pojęcia o temacie. Test zrobiłam stosunkowo szybko, oddałam go i w napięciu czekałam na wynik. A tam... 3,5 :D:D:D:D Nie mogłam sobie wymarzyć lepszej oceny :))) Pan dr jeszcze zapytał mnie o moje odpowiedzi, czemu akurat tak myślałam, ja mu przytaczałam kodeks cywilny no i się udało :) Wyszliśmy z Synkiem z tego boju z tarczą. Juhuuuuu. W końcu mogę się skupić na czymś innym niż na uczelni. Synku przybywaaaaj :))))
A może jeszcze nie. Zdam sobie angielski z 2 semestru, co by mieć więcej czasu dla Ciebie i dopiero się zbieraj, ok? Damy radę. Kto jak kto, ale my zawsze sobie poradzimy. Bo ja mam Ciebie a Ty masz mnie. I nie liczy się nic więcej. No ok... Tatuś też się liczy. Apropo... Dzisiaj spędziłam z nim piękne popołudnie. Miły spacerek, obiadek i wieczorek. Love You :*
***
Dzisiaj w kolejce do wc w galerii zostałam "wezwana" do wejścia do toalety bez czekania. Pani, która nad wszystkim czuwa powiedziała, że kategorycznie zabrania mi dalszego stania, mam iść przed szereg. Ależ obciach. ;p Za to podczas przejażdżki w tramwaju ustąpiliśmy z Synem miejsca starszej pani. Rozumiecie, że nikt, centralnie nikt nie wstał? Ja się czułam ok, więc ustąpiłam miejsca bardziej potrzebującej, ale nie uwierzę, że osoby w wieku 13-18 lat cierpią na poważne choroby, które nie pozwalają im postać 2 czy 4 przystanków.
***
Jutro wielki dzień. SPOTKANIE Z SYNKIEM. :))))))))))) Can't wait!
***
Aktywność fizyczna:
rowerek - 20 km v
pilates v
wymachy nóg v
spacer v
A i słodyczy wciąż nie ma :)))))))))))
spacer v
A i słodyczy wciąż nie ma :)))))))))))
***
No to prawo masz "z czapy" - gratuluję :)
OdpowiedzUsuńJa czasem też ustępuję starszym i czasem też nikt nie wstaje. Musimy nasze potomstwo nauczyć jakiś zasad zachowania bo ten świat schodzi na psy :(
Kiedyś mi chciał "technik" zabronić wejścia do WC (pustego) dla uprzywilejowanych bo "nie jeżdżę na wózku", a damska była "chwilowo nieczynna".
"Może pan spróbować mnie zatrzymać" parsknęłam i skorzystałam.
GRATULUJĘ :) Zobaczysz ta wiedza z prawa jeszcze Ci się przyda :)
OdpowiedzUsuńA o ustępowaniu miejsca, powiem tak brak wychowania i tyle. Poczują kiedyś na własnej skórze jako przyszłe matki i jako staruszkowie jak to jest mieć przepracowane kilkadziesiąt lat oraz choroby na karku.
Wiecie co jak by mój tata widział że nie ustępuję jako nastka starszej osobie albo kobiecie w zaawansowanej ciąży to by mnie chyba wydziedziczył. Nauczył mnie szacunku do starszych i kalekich oraz tego że nie ocenia się człowieka po wyglądzie. Tego też nauczę swoje dzieci.
Tak wiec gratulacje :) ciesze sie ze sie udalo i 3,5 z prawa patrze w index i u mnie tak samo :p. Ja tam zawsze ustepuje miejsca starszym a tym bardziej ciezarnym, bo mnie nikt nie ustepowal i pamietem jak bylo mi ciezko ...
OdpowiedzUsuńWpadłam tu przypadkiem i szukam tych komentarzy gdzie tu skomentować aż w koncu znalazłam :)
OdpowiedzUsuńwidze,że spodziewacie się Synka :)
Ja będę miec córkę.:)
jak nazwiecie synka|?
Pozdrawiam i zaparszam do mnie ;*
zakochani-bez-pamieci.blogasek.pl