Wiem, że ostatnio jestem monotematyczna - jak nie karmienie {a właściwie jego brak}, to choroba Czekoladki, ale uwierzcie mi, że te dwa tematy totalnie zawładnęły moją głową. Denerwuje mnie to, że lekarstwa, które przepisał lekarz nie działają {przynajmniej ja nie widzę znaczącej poprawy}. Pewnie potrzeba czasu, bo stan zapalny jest naprawdę zaawansowany, ale ja już naprawdę nie mogę patrzeć na płaczącą z bólu Czekoladkę. Widzę, jak świecą mu się oczy do 'zabronionych' produktów, jak prosi, żeby móc spróbować pomarańcza, chociaż doskonale wie, że słodkie i kwaśne jeszcze bardziej sprawiają mu ból. Biedactwo moje. Wczoraj przepłakał całe popołudnie, dopiero po podaniu syropu przeciwbólowego troszkę się uspokoił. No, ale jutro idziemy znowu do lekarza, może coś zaradzi. Ale i tak najgorsze jest to, że Czekoladka przypomniał sobie o cycusiu. Dlaczego piszę, że to jest najgorsze? Ano dlatego, że ja już prawie całkowicie straciłam pokarm! Podjęłam decyzję, że odstawiam Bartusia, więc codziennie piłam szałwię i do tego odciągałam pokarm. Dzisiaj spróbowałam odciągnąć mleko, a tam prawie nic nie leciało. Wczoraj podczas wielkiego płaczu, Bartuś wręcz błagał o cycusia, a ja musiałam zachować spokój i wytłumaczyć mu, że w cycusiach nie ma już mleczka i że teraz pijemy z kubeczka wodę lub mleko, ale nie mamine :( Serce mi krwawiło, naprawdę, ale wiem, że teraz nie ma odwrotu. Poza tym ja wiem, że on nie dałby rady ssać, tylko by się wkurzył, że go boli, a ja bym na nowo zatęskniła za karmieniem. Gaaaasz. W życiu nie sądziłam, że odstawianie od piersi to taki koszmar. Niestety jeszcze bardziej bolesny, gdy Czekoladka prosi o mleczko. Dzisiaj podczas odkurzania położył się na łóżku {zawsze tak robi, gdy odkurzam} i wołał: "Mama, cycy :)" - kolejny raz ze łzami w oczach tłumaczyłam mu, że już nie ma mleka, a on podciągnął mi koszulę, pokazał na cyca i powiedział: "Mama, mleko :)". Rannny. Muszę być twarda, muszę. Dla naszego dobra...
A tak w ogóle to marzę o wyjeździe, gdzieś daleko... daleko... daleko...
A tak w ogóle to marzę o wyjeździe, gdzieś daleko... daleko... daleko...
***
Trzymaj się :* Niedługo Bartula przywyknie do nowej sytuacji! :)
OdpowiedzUsuńdla mnie to też był ciężki okres :( tym bardziej, że musiałam odstawić Krzysia od piersi z dnia na dzień :( ostre cięcie - ze względu na leki,ktore musialam zaczac przyjmowac :((( aż mi łzy stanęły w oczach n to wspomnienie :( dasz radę! Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuń