A jeździ nie byle gdzie, bo i po polskiej pustyni, jak i po afrykańskich
stepach. Chusty do noszenia dziecka można
spotkać wszędzie. Co prawda, u mnie w miejscowości jest to wciąż rzadki
"środek transportu" dla dziecka, ale wcale mnie to nie zniechęca
do korzystania z jego uroków. Tak jak wspominałam na samym początku,
"dziecionośne tkaniny" można spotkać praktycznie w każdym
miejscu na ziemi, także w Tanzanii. Właściwie to powinnam napisać,
zwłaszcza w Tanzanii. Dlaczego? Pewnie każdy z Was, kto pomyśli o dziecku w
chuście, automatycznie przypomina sobie migawki z Animal
Planet lub innego programu przyrodniczego, w którym to ciemnoskóra
kobieta przewiązana chustą pomyka po ulicach z dzieckiem na plecach. Widok
ten jest jak najbardziej normalny.
Afrykańskie kobiety od najmłodszych chwil zaznajamiane są z tym tematem.
Zresztą nie tylko dziewczynki, bo i chłopcy także (mój Mąż śmieje się,
że to jeden z koszmarów jego dzieciństwa. No bo wyobraźcie sobie małego
chłopca, który chce pograć w piłkę, a nie może, bo ma na plecach
siostrę lub brata :P). Zgodnie z tradycją (głównie na terenach Afryki
Wschodniej), noszeniem dzieci w chustach zajmują się kobiety - matki oraz
starsze rodzeństwo. Dzieci noszone są w chustach, które wiązane są z
reguły na plecach, czasami także na piersiach. Jest to wygodny sposób
połączenia opieki nad dzieckiem, jak i możliwością wykonywania
codziennych obowiązków. Dziecko jest zawsze "pod ręką" i można
je w każdej chwili nakarmić,
natomiast podczas snu bobaska ma się dwie ręce wolne do pracy. Dzieci
czując ciepło drugiej osoby, rzadko miewają kolki, u boku Matki czują
się bezpiecznie.
Tak jak wspominałam we wpisie o higienie, tradycja noszenia dziecka w chuście powiązana jest z wielkim wydarzeniem, jakim jest pierwsze golenie włosków noworodka. Wtedy to, Tata kupuje dla Mamy nowiuteńką, pięknie ozdobioną chustę, na której umieszczone są życiowe sentencje, jak na przykład:
Piga gnoma siya mtoto - Bij w bęben, nie bij dziecka.
Kuelekeza si kufuma - To, że masz zamiar, nie oznacza, że już to osiągnąłeś.
Następnie, tuż po rytualnym ogoleniu głowy dziecka, Mama wkłada je po raz pierwszy do chusty i razem uczestniczą w dalszej części rytuału. Jak widać, chustonoszenie w Afryce to nie tylko wygodna moda, ale długoletnia tradycja będąca nośnikiem niesamowicie inspirującej kultury.
Co do tego, że jest inspirująca chyba nikt nie wątpliwości. Przykładem niech będzie rosnąca popularność chust wśród rodziców europejskich, w tym także polskich. Jako, że my jesteśmy mieszanką polsko - tanzańską, było więcej niż pewne, że ta moda także nas dopadnie. Mąż już w trakcie mojej ciąży wspominał, że fajnie by było nosić Czekoladkę w chuście. Ja także byłam pozytywnie nastawiona do tego pomysłu, jednak w okolicznych sklepach nie mogłam znaleźć idealnej chusty, dlatego w końcu zrezygnowałam z pomysłu jej zakupu. W duszy jednak zazdrościłam zachustowanym kobietom wolnych rąk i mniejszego bólu kręgosłupa, który po tych kilkudziesięciu miesiącach nieźle dawał mi w kość. Na szczęście, moje podświadome prośby zostały wysłuchane przez Sklep z chustami i nosidełkami Być Mamą, który to zaoferował mi przetestowanie kolorowej chusty do noszenia większych dzieci o wdzięcznej nazwie Lato.
Propozycję tą odebrałam z wielkim uśmiechem, tym bardziej, że nasza współpraca od początku przebiegała w bardzo przyjemnej atmosferze (polecam! :)) W kolejnych dniach z niecierpliwością wypatrywałam kuriera z magiczną paczką, by w końcu móc poczuć swoje Czekoladowe Dziecię na piersi, plecach i boku.
Zaraz po otrzymaniu paczuszki, postanowiłam ją przetestować. Na początek poprosiłam bardziej doświadczonego Męża o pomoc i prezentację zawiązywania chusty. Z obawy przed uszkodzeniem Synka w tym celu wykorzystaliśmy poduszkę.
Duża Czekoladka w try migi oplątał się tkaniną, nawet nie patrząc na instrukcję dołączoną na CD (ja byłam bardziej dociekliwa i przeczytałam wszystkie propozycje noszenia dziecka oraz zalety chustonoszenia). Muszę przyznać, że poszło mu to bardzo sprawnie, dlatego bez wahania oddałam siebie i Czekoladkę w jego ręce.
Na początku z obawą podchodziłam do reakcji Czekoladki na taki sposób "jeżdżenia na Mamie". Nie raz wspominałam, że Bartunek jest bardzo energicznym i żywiołowym dzieckiem, które nie lubi ograniczeń. Na szczęście nasza pierwsza próba obyła się bez płacz i bicia Mamy/Taty (ale ze smoczkiem :P)
Jak się czułam podczas pierwszego chustowania? Może to zabrzmi banalnie, ale bardzo wygodnie i... lekko. Zupełnie nie czułam ciężaru Mojego Słodkiego Simby. Normalnie ulga dla pleców. No i co najistotniejsze... W końcu odzyskałam ręce, a jednocześnie miałam Synka obok siebie, coś wspaniałego!!!! :)))) Coś jakby powrót do czasów ciąży <3
Zadowolona z efektów pierwszej próby, postanowiłam sprawdzić, jak chusta tkana Lenny Lamb "Lato" sprawuje się w terenie otwartym. W tym celu we trójkę udaliśmy się na nasz pierwszy spacerek w chuście.
Tym razem Czekoladka wykazał się mniejszą cierpliwością i tuż po dotarciu do parku domagał się uwolnienia z chusty. Uważam, że to i tak duży sukces, zważywszy na temperament Bartka. Po odplątaniu szybko znaleźliśmy inną fajną zabawę powiązaną z chustą - bawienie się w akuku i tworzenie chustowych figur.
Ale i tak prawdziwy sprawdzian dopiero przed nami. Po tych kilku dniach testowych przyszedł czas na wielkie wyzwanie dla Mamy, Czekoladki i chusty - zdobywanie Pustyni Błędowskiej. Na początek dokładne założenie chusty, przy pomocy Czekoladowego Taty...
i można zwiedzać pustynię.
Ja w przeciwieństwie do koleżanek z Tanzanii preferuję noszenie Czekoladki na piersiach. Zresztą Czekoladka też nie za chętnie podejmował próby noszenia na plecach, wręcz płakał i uciekał, dlatego nie zmuszałam go do tego. Z kolei Czekoladowy Tata woli "boczek" :)))))
Teraz kilka słów o samej chuście:
-wykonanie: wielki ukłon w stronę producenta. Chusta wykonana jest z mocnego, przewiewnego materiału (100% bawełny), któremu naprawdę można zaufać. Bez obaw można nosić nawet cięższe dzieciaczki i to mi się bardzo podoba.
-kolor: chusta, którą mieliśmy okazję testować nosi piękną nazwę "Lato" i właśnie jej kolory z tą porą roku mi się kojarzą. Idealnie wpasowała się w moje gusta. Jest kolorowa, radosna i energiczna - czyli to co lubię :)
-przechowywanie: tkanina przesłana do nas została w poręcznym worku, który można ze sobą wszędzie zabrać. Jak dla mnie duży plus.
-znaki szczególne: końce chusty zostały ścięte pod skosem, co ułatwia jej wiązanie :))) Według mnie ciekawe rozwiązanie.
Dodatkowo na środku została umieszczona charakterystyczna metka - owieczka, która sygnalizuje nam, gdzie jest połowa materiału. Bardzo pomocne przy "logicznym planowaniu" chustowania.
-długość: chusta ma ok. 5m, co na początku było dla mnie kłopotliwe, metłałam się i oplątywałam na wszystkie strony, ale na szczęście z pomocą przyszedł mi mój Czekoladowy Bohater, który pokazał mi krok po kroku jak rozplanować całe wiązanie.
Podsumowując, chusta to strzał w 10. Zarówno pod względem kolorystycznym, jak i praktycznym. W życiu nie sądziłam, że moja energiczna Czekoladka zechce siedzieć w chuście, a tu proszę. Wiadomo, że bywają chwile, gdy chce być wolny jak ptak, wtedy z chustą nie podchodź, ale w chwilach zmęczenia, bądź senności chusta idealnie rozwiązuje nasze dotychczasowe problemy z noszeniem ciężkiej Czekoladki. My codziennie próbujemy odkrywać nowe wiązania, tak by znaleźć najodpowiedniejsze i najprzyjemniejsze dla Bartusia. My ze swojej strony z całego serca polecamy i serdecznie dziękujemy całej ekipie Sklepu Być Mamą, za możliwość testowania chusty i tym samym powrócenia do cudownych czasów ciąży :)))
Kochani, a na zakończenie mam też coś dla Was. Dla pierwszych 5 osób, które zgłoszą się w komentarzu mam do rozdania kody rabatowe na 5% zniżki na artykuły w kategorii chusty i nosidełka. Kody są ważne od 2.08.2012 do 30.09.2012. Zainteresowanych zapraszam do zgłaszania pod tym wpisem! :))) Serdecznie zachęcam :)
***
Tak jak wspominałam we wpisie o higienie, tradycja noszenia dziecka w chuście powiązana jest z wielkim wydarzeniem, jakim jest pierwsze golenie włosków noworodka. Wtedy to, Tata kupuje dla Mamy nowiuteńką, pięknie ozdobioną chustę, na której umieszczone są życiowe sentencje, jak na przykład:
Piga gnoma siya mtoto - Bij w bęben, nie bij dziecka.
Kuelekeza si kufuma - To, że masz zamiar, nie oznacza, że już to osiągnąłeś.
Następnie, tuż po rytualnym ogoleniu głowy dziecka, Mama wkłada je po raz pierwszy do chusty i razem uczestniczą w dalszej części rytuału. Jak widać, chustonoszenie w Afryce to nie tylko wygodna moda, ale długoletnia tradycja będąca nośnikiem niesamowicie inspirującej kultury.
Co do tego, że jest inspirująca chyba nikt nie wątpliwości. Przykładem niech będzie rosnąca popularność chust wśród rodziców europejskich, w tym także polskich. Jako, że my jesteśmy mieszanką polsko - tanzańską, było więcej niż pewne, że ta moda także nas dopadnie. Mąż już w trakcie mojej ciąży wspominał, że fajnie by było nosić Czekoladkę w chuście. Ja także byłam pozytywnie nastawiona do tego pomysłu, jednak w okolicznych sklepach nie mogłam znaleźć idealnej chusty, dlatego w końcu zrezygnowałam z pomysłu jej zakupu. W duszy jednak zazdrościłam zachustowanym kobietom wolnych rąk i mniejszego bólu kręgosłupa, który po tych kilkudziesięciu miesiącach nieźle dawał mi w kość. Na szczęście, moje podświadome prośby zostały wysłuchane przez Sklep z chustami i nosidełkami Być Mamą, który to zaoferował mi przetestowanie kolorowej chusty do noszenia większych dzieci o wdzięcznej nazwie Lato.
Propozycję tą odebrałam z wielkim uśmiechem, tym bardziej, że nasza współpraca od początku przebiegała w bardzo przyjemnej atmosferze (polecam! :)) W kolejnych dniach z niecierpliwością wypatrywałam kuriera z magiczną paczką, by w końcu móc poczuć swoje Czekoladowe Dziecię na piersi, plecach i boku.
Zaraz po otrzymaniu paczuszki, postanowiłam ją przetestować. Na początek poprosiłam bardziej doświadczonego Męża o pomoc i prezentację zawiązywania chusty. Z obawy przed uszkodzeniem Synka w tym celu wykorzystaliśmy poduszkę.
Duża Czekoladka w try migi oplątał się tkaniną, nawet nie patrząc na instrukcję dołączoną na CD (ja byłam bardziej dociekliwa i przeczytałam wszystkie propozycje noszenia dziecka oraz zalety chustonoszenia). Muszę przyznać, że poszło mu to bardzo sprawnie, dlatego bez wahania oddałam siebie i Czekoladkę w jego ręce.
Na początku z obawą podchodziłam do reakcji Czekoladki na taki sposób "jeżdżenia na Mamie". Nie raz wspominałam, że Bartunek jest bardzo energicznym i żywiołowym dzieckiem, które nie lubi ograniczeń. Na szczęście nasza pierwsza próba obyła się bez płacz i bicia Mamy/Taty (ale ze smoczkiem :P)
Jak się czułam podczas pierwszego chustowania? Może to zabrzmi banalnie, ale bardzo wygodnie i... lekko. Zupełnie nie czułam ciężaru Mojego Słodkiego Simby. Normalnie ulga dla pleców. No i co najistotniejsze... W końcu odzyskałam ręce, a jednocześnie miałam Synka obok siebie, coś wspaniałego!!!! :)))) Coś jakby powrót do czasów ciąży <3
Zadowolona z efektów pierwszej próby, postanowiłam sprawdzić, jak chusta tkana Lenny Lamb "Lato" sprawuje się w terenie otwartym. W tym celu we trójkę udaliśmy się na nasz pierwszy spacerek w chuście.
Tym razem Czekoladka wykazał się mniejszą cierpliwością i tuż po dotarciu do parku domagał się uwolnienia z chusty. Uważam, że to i tak duży sukces, zważywszy na temperament Bartka. Po odplątaniu szybko znaleźliśmy inną fajną zabawę powiązaną z chustą - bawienie się w akuku i tworzenie chustowych figur.
Ale i tak prawdziwy sprawdzian dopiero przed nami. Po tych kilku dniach testowych przyszedł czas na wielkie wyzwanie dla Mamy, Czekoladki i chusty - zdobywanie Pustyni Błędowskiej. Na początek dokładne założenie chusty, przy pomocy Czekoladowego Taty...
i można zwiedzać pustynię.
Ja w przeciwieństwie do koleżanek z Tanzanii preferuję noszenie Czekoladki na piersiach. Zresztą Czekoladka też nie za chętnie podejmował próby noszenia na plecach, wręcz płakał i uciekał, dlatego nie zmuszałam go do tego. Z kolei Czekoladowy Tata woli "boczek" :)))))
Teraz kilka słów o samej chuście:
-wykonanie: wielki ukłon w stronę producenta. Chusta wykonana jest z mocnego, przewiewnego materiału (100% bawełny), któremu naprawdę można zaufać. Bez obaw można nosić nawet cięższe dzieciaczki i to mi się bardzo podoba.
-kolor: chusta, którą mieliśmy okazję testować nosi piękną nazwę "Lato" i właśnie jej kolory z tą porą roku mi się kojarzą. Idealnie wpasowała się w moje gusta. Jest kolorowa, radosna i energiczna - czyli to co lubię :)
-przechowywanie: tkanina przesłana do nas została w poręcznym worku, który można ze sobą wszędzie zabrać. Jak dla mnie duży plus.
-znaki szczególne: końce chusty zostały ścięte pod skosem, co ułatwia jej wiązanie :))) Według mnie ciekawe rozwiązanie.
Dodatkowo na środku została umieszczona charakterystyczna metka - owieczka, która sygnalizuje nam, gdzie jest połowa materiału. Bardzo pomocne przy "logicznym planowaniu" chustowania.
-długość: chusta ma ok. 5m, co na początku było dla mnie kłopotliwe, metłałam się i oplątywałam na wszystkie strony, ale na szczęście z pomocą przyszedł mi mój Czekoladowy Bohater, który pokazał mi krok po kroku jak rozplanować całe wiązanie.
Podsumowując, chusta to strzał w 10. Zarówno pod względem kolorystycznym, jak i praktycznym. W życiu nie sądziłam, że moja energiczna Czekoladka zechce siedzieć w chuście, a tu proszę. Wiadomo, że bywają chwile, gdy chce być wolny jak ptak, wtedy z chustą nie podchodź, ale w chwilach zmęczenia, bądź senności chusta idealnie rozwiązuje nasze dotychczasowe problemy z noszeniem ciężkiej Czekoladki. My codziennie próbujemy odkrywać nowe wiązania, tak by znaleźć najodpowiedniejsze i najprzyjemniejsze dla Bartusia. My ze swojej strony z całego serca polecamy i serdecznie dziękujemy całej ekipie Sklepu Być Mamą, za możliwość testowania chusty i tym samym powrócenia do cudownych czasów ciąży :)))
Kochani, a na zakończenie mam też coś dla Was. Dla pierwszych 5 osób, które zgłoszą się w komentarzu mam do rozdania kody rabatowe na 5% zniżki na artykuły w kategorii chusty i nosidełka. Kody są ważne od 2.08.2012 do 30.09.2012. Zainteresowanych zapraszam do zgłaszania pod tym wpisem! :))) Serdecznie zachęcam :)
***
moje dzieciaki niestety niechustowe, kazda proba zawinieca w chuste konczyla sie spazmem, krzykiem i zanoszeniem . teraz Latifa ma juz prawie poltora roku i wszedzie na nozkach chodzi -wozkiem rowniez gardzi ;)
OdpowiedzUsuńsuper sprawa! Jak będę miała drugie dziecko (tak sobie marzę), to na pewno się zaopatrzę :P na razie mam synka 3-letniego, więc juz się pod chusty i nosdelka nie kwalifikujemy :P piękna ta Twoja chusta. Mnie tylko zawsze przerażają ich ceny... pozdr. dla Całej RODZINKI!!!
OdpowiedzUsuńPo 1 wymienilas wszystkie powody dla ktorych i ja marze o chuscie... Nie wiem gdzie "uderzyc" by ja testowac, staramy sie wygrac w konkursie a jak nie trzeba bedzie myslec o czym innym ;)
OdpowiedzUsuńPo 2 dziekuje, ze dalas mi nadzieje!! Skoro Twoja Czekoladka ktora jest duzym chlopcem i energicznym daje sie chustowac to moze i moje dziecko sie da :)
Po 3 jakas znajoma mi sie wydajesz...
Pozdrawiamy :)
taaak, przyłączam się do pytania. Testowanie to super sprawa! :)
UsuńChusty są świetne! Też mam w planach chustować swoją pociechę. A chusta jaką Ty dostałaś także idealnie trafia w moje gusta. Nawet już dodałam stronę sklepu Być Mamą do 'ulubiony'- tak na zaś ;)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia! Patrzę i dalej nie wierze, że można pracować z dzieckiem w chuście i zastanawiam się, czy faktycznie, mimo braku bólu, nie pozostaje to bez wpływu na mięśnie i kręgosłup. No ale pewnie Ty jako AWF-istka lepiej się na tym znasz.
OdpowiedzUsuńA pomijając już sam ciężar, to chyba musi być strasznie gorąco z takim ciałkiem długo noszonym przy sobie!
Podziwiam i pozdrawiam:-)
Jak fajnie, rodzinka w komplecie. Ja do tej pory do chust nie byłam przekonana, używałam nosidełek, ale widzę, że to był mój błąd :)
OdpowiedzUsuńchusta super sprawa, choć sama przy synu nie używałam, to przy następnej okazji (o ile taka pojawi się) mam zamiar ;)
OdpowiedzUsuńO tak tak chusta jest rewelacyjna:) przy Gabi nie miałam pojęcia ochustowaniu za to Norb chustowy od samego początku;) tylko teraz kocha samodzielność i nie da się związać;) ciekawe jakby wyglądał jak plecaczek
OdpowiedzUsuńJa przy Mateuszu miałam nosidełko, ale nie zdało egzaminu, bo było zbyt sztywne... A co do chusty - mnie zawsze przeraża to wizja oplątywania się nią... To pewnie dlatego, że czasem przerasta mnie nawet zawiązanie na szyi dłuższego szalika :D
OdpowiedzUsuńchusta fajna sprawa... żeby jeszcze dziecię chciało. w naszym przypadku ani Dusia ani Tati nie miały ochoty być chustowane. Przy Naduni być może za szybko odpuściłam, ale Tatianka ewidentnie czuje się nieszczęśliwa w zwoju materiału, płacze niemiłosiernie. Wystarczy ją odchustować, obrócić twarzyczką do "otoczenia" i już uśmiech rozjaśnia jej buźkę. Ona nawet noszona na rękach nie lubi, gdy obracam ją buźką do mnie, woli oglądać świat. A szkoda, bo mnie chusta bardzo pasowała. Tak jak piszesz - kręgosłup nie czuł ciężaru i ręce wolne, a zważywszy, że Tati ma 2,5 miesiąca i już waży 8kg, to byłoby to dla mnie zbawienie. Niestety moje córy nie zapałały miłością do tego cuda:/
OdpowiedzUsuńHA! Widzę, że tu tatuś więcej testował niż mamusia ;-)
OdpowiedzUsuń