Odkąd Czekoladkowy słownik zaczął się powiększać, życie staje się prostsze. No może nie we wszystkich kwestiach, ale w wielu na pewno. O wiele łatwiej jest nam współegzystować, gdy Bartunek zakomunikuje, gdy chce piciu (piniu) albo jeść (amniam, mniam). Czasami nawet nie prosi się o nic, tylko sam wyciąga rączkę, po to, co go w danej chwili interesuje. Naprawdę jest to duże ułatwienie. Teraz nie muszę się domyślać, czy jego marudzenie to oznaka głodu, czy snu, bo wiem, że sam da mi do zrozumienia o co konkretnie prosi. Gdy chce spać, przychodzi do mnie, ciągnie mnie za rękę, przytula się i biegnie do łóżka. Z kolei, gdy chce jeść mówi mniam mniam, bądź pokazuje na co ma ochotę. Tak jak pisałam na początku, ta nasza wspólna komunikacja ułatwia nam życie w wielu kwestiach, ale nie we wszystkich. W których nie? Ano np. na spacerkach, które odbywają się pod dyktando Małego Przewodnika (a nie zawsze akurat chcemy podążać tam, gdzie on tego chce, bo nie zawsze jest to dla niego bezpieczne ;)). Jak dawniej tylko wskazywał paluszkiem, w którym kierunku chce się kierować, tak teraz poza wyciągnięciem paluszka i szarpaniem za rękę pojawiło się słówko: Deńdy. Na początku nie do końca rozumiałam co ono oznacza, bo mieszało się ono z dyń dyń, a czasami dandy (co było blisko powiązane z osobą Taty - Daddy). Jednakże po kilku spacerkach, w końcu razem z Babcią zajarzyłyśmy cóż to deńdy oznacza. Właściwie to Mała Czekoladka dał nam jasno do zrozumienie znaczenie tego słowa, mówiąc wyraźne tędy! Co prawda, był to zupełny przypadek, bo po chwili znowu pojawiło się (już nie) tajemnicze deńdy :) Ale dzięki tej jasnej wskazówce wiemy, że Bartunkowe deńdy to nasze tędy. I tak Czekoladka wraz z swoją Jeżdżącą Drewnianą Żabą, pilotują po wszelkich górkach, dolinkach i nierównościach, a my podążamy za nimi zadowoleni z umiejętności odczytywania Czekoladowych pragnień spacerkowych :))))
Jak widać, czasami nawet żaba wymięka.
***
Bartuś też na pewno bardzo fajnie się czuje z tym, że umie zakomunikować w którą stronę chce się udać :D Żabka jest świetna. Staś miał taką krówkę i też bardzo lubił chodzić z nią na podwórko.
OdpowiedzUsuńSuper, ze Wasza komunikacja jest coraz sprawniejsza i napewno i Tobie i Bartusiowi jest duzo latwiej kiedy to sie nawzajem rozumiecie.
OdpowiedzUsuńjuż się takiej komunikacji nie mogę doczekać :)
OdpowiedzUsuńBartuś to widać mały wędrownik rośnie. Super, że tak chętnie chce zwiedzać świat:)
OdpowiedzUsuńhi hi zanim nie napisalas co to slowo oznacza to nie mialam pojecia :)
OdpowiedzUsuńjak widac zabka czasami tez ma dosc :)
Jejku jakie to słodkie jak takie dzieci zaczynają mówić. Mój Kacper jest na poziomie wysokozaawansowanym. Uzywa mądrych słów, uczy się algielskiego a mi brakuje "mamo pini da-mamo daj serek) i takich tak :)
OdpowiedzUsuń