Afrykańskie kobiety od najmłodszych chwil zaznajamiane są z tym tematem.
Zresztą nie tylko dziewczynki, bo i chłopcy także (mój Mąż śmieje się,
że to jeden z koszmarów jego dzieciństwa. No bo wyobraźcie sobie małego
chłopca, który chce pograć w piłkę, a nie może, bo ma na plecach
siostrę lub brata :P). Zgodnie z tradycją (głównie na terenach Afryki
Wschodniej), noszeniem dzieci w chustach zajmują się kobiety - matki oraz
starsze rodzeństwo. Dzieci noszone są w chustach, które wiązane są z
reguły na plecach, czasami także na piersiach. Jest to wygodny sposób
połączenia opieki nad dzieckiem, jak i możliwością wykonywania
codziennych obowiązków. Dziecko jest zawsze "pod ręką" i można
je w każdej chwili nakarmić,
natomiast podczas snu bobaska ma się dwie ręce wolne do pracy. Dzieci
czując ciepło drugiej osoby, rzadko miewają kolki, u boku Matki czują
się bezpiecznie.

Tak jak wspominałam we wpisie o higienie, tradycja noszenia dziecka w
chuście powiązana jest z wielkim wydarzeniem, jakim jest pierwsze golenie
włosków noworodka. Wtedy to, Tata kupuje dla Mamy nowiuteńką, pięknie
ozdobioną chustę, na której umieszczone są życiowe sentencje, jak na
przykład:
Piga gnoma siya mtoto - Bij w bęben,
nie bij dziecka.
Kuelekeza si kufuma -
To, że
masz zamiar, nie oznacza, że już to osiągnąłeś.
Następnie, tuż po rytualnym ogoleniu głowy dziecka, Mama wkłada je po raz
pierwszy do chusty i razem uczestniczą w dalszej części rytuału. Jak
widać, chustonoszenie w Afryce to nie tylko wygodna moda, ale długoletnia
tradycja będąca nośnikiem niesamowicie inspirującej kultury.

Co do tego, że jest inspirująca chyba nikt nie wątpliwości. Przykładem
niech będzie rosnąca popularność chust wśród rodziców europejskich, w
tym także polskich. Jako, że my jesteśmy mieszanką polsko - tanzańską,
było więcej niż pewne, że ta moda także nas dopadnie. Mąż już w
trakcie mojej ciąży wspominał, że fajnie by było nosić Czekoladkę w
chuście. Ja także byłam pozytywnie nastawiona do tego pomysłu, jednak w
okolicznych sklepach nie mogłam znaleźć idealnej chusty, dlatego w końcu
zrezygnowałam z pomysłu jej zakupu. W duszy jednak zazdrościłam
zachustowanym kobietom wolnych rąk i mniejszego bólu kręgosłupa, który po
tych kilkudziesięciu miesiącach nieźle dawał mi w kość. Na szczęście,
moje podświadome prośby zostały wysłuchane przez
Sklep z chustami i
nosidełkami Być Mamą, który to zaoferował mi przetestowanie
kolorowej
chusty do noszenia większych dzieci o wdzięcznej nazwie
Lato.
Propozycję tą odebrałam z wielkim uśmiechem, tym bardziej, że nasza
współpraca od początku przebiegała w bardzo przyjemnej atmosferze
(polecam! :)) W kolejnych dniach z niecierpliwością wypatrywałam kuriera z
magiczną paczką, by w końcu móc poczuć swoje Czekoladowe Dziecię na
piersi, plecach i boku.
Zaraz po otrzymaniu paczuszki, postanowiłam ją przetestować. Na początek
poprosiłam bardziej doświadczonego Męża o pomoc i prezentację
zawiązywania chusty. Z obawy przed uszkodzeniem Synka w tym celu
wykorzystaliśmy poduszkę.
Duża Czekoladka w try migi oplątał się tkaniną, nawet nie patrząc na
instrukcję dołączoną na CD (ja byłam bardziej dociekliwa i przeczytałam
wszystkie propozycje noszenia dziecka oraz zalety chustonoszenia). Muszę
przyznać, że poszło mu to bardzo
sprawnie, dlatego bez wahania oddałam siebie i Czekoladkę w jego
ręce.
Na początku z obawą podchodziłam do reakcji Czekoladki na taki sposób
"jeżdżenia na Mamie". Nie raz wspominałam, że Bartunek jest
bardzo energicznym i żywiołowym dzieckiem, które nie lubi ograniczeń. Na
szczęście nasza pierwsza próba obyła się bez płacz i bicia Mamy/Taty
(ale ze smoczkiem :P)
Jak się czułam podczas pierwszego chustowania? Może to zabrzmi banalnie,
ale bardzo wygodnie i... lekko. Zupełnie nie czułam ciężaru Mojego
Słodkiego Simby. Normalnie ulga dla pleców. No i co najistotniejsze... W
końcu odzyskałam ręce, a jednocześnie miałam Synka obok siebie, coś
wspaniałego!!!! :)))) Coś jakby powrót do czasów ciąży <3
Zadowolona z efektów pierwszej próby, postanowiłam sprawdzić, jak
chusta tkana Lenny
Lamb "Lato" sprawuje się w terenie otwartym. W tym celu
we trójkę udaliśmy się na nasz pierwszy spacerek w chuście.
Tym razem Czekoladka wykazał się mniejszą cierpliwością i tuż po
dotarciu do parku domagał się uwolnienia z chusty. Uważam, że to i tak
duży sukces, zważywszy na temperament Bartka. Po odplątaniu szybko
znaleźliśmy inną fajną zabawę powiązaną z chustą - bawienie się w
akuku i tworzenie chustowych figur.
Ale i tak prawdziwy sprawdzian dopiero przed nami. Po tych kilku dniach
testowych przyszedł czas na wielkie wyzwanie dla Mamy, Czekoladki i chusty -
zdobywanie Pustyni Błędowskiej. Na początek dokładne założenie chusty,
przy pomocy Czekoladowego Taty...
i można zwiedzać pustynię.
Ja w przeciwieństwie do koleżanek z Tanzanii preferuję noszenie Czekoladki
na piersiach.
Zresztą Czekoladka też nie za chętnie podejmował próby noszenia na
plecach, wręcz płakał i uciekał, dlatego nie zmuszałam go do tego. Z
kolei Czekoladowy Tata woli "boczek" :)))))
Teraz kilka słów o samej chuście:
-
wykonanie: wielki ukłon w stronę producenta. Chusta
wykonana jest z mocnego, przewiewnego materiału (100% bawełny), któremu
naprawdę można zaufać. Bez obaw można nosić nawet cięższe dzieciaczki i
to mi się bardzo podoba.
-
kolor: chusta, którą mieliśmy okazję testować nosi
piękną nazwę "Lato" i właśnie jej kolory z tą porą roku mi
się kojarzą. Idealnie wpasowała się w moje gusta. Jest kolorowa, radosna i
energiczna - czyli to co lubię :)
-
przechowywanie: tkanina przesłana do nas została w
poręcznym worku, który można ze sobą wszędzie zabrać. Jak dla mnie duży
plus.
-
znaki szczególne: końce chusty zostały ścięte pod
skosem, co ułatwia jej wiązanie :))) Według mnie ciekawe
rozwiązanie.
Dodatkowo na środku została umieszczona charakterystyczna metka - owieczka,
która sygnalizuje nam, gdzie jest połowa materiału. Bardzo pomocne przy
"logicznym planowaniu" chustowania.
-
długość: chusta ma ok. 5m, co na początku było dla
mnie kłopotliwe, metłałam się i oplątywałam na wszystkie strony, ale na
szczęście z pomocą przyszedł mi mój Czekoladowy Bohater, który pokazał
mi krok po kroku jak rozplanować całe wiązanie.
Podsumowując, chusta to strzał w 10. Zarówno pod względem kolorystycznym,
jak i praktycznym. W życiu nie sądziłam, że moja energiczna Czekoladka
zechce siedzieć w chuście, a tu proszę. Wiadomo, że bywają chwile, gdy
chce być wolny jak ptak, wtedy z chustą nie podchodź, ale w chwilach
zmęczenia, bądź senności chusta idealnie rozwiązuje nasze dotychczasowe
problemy z noszeniem ciężkiej Czekoladki. My codziennie próbujemy odkrywać
nowe wiązania, tak by znaleźć najodpowiedniejsze i najprzyjemniejsze dla
Bartusia. My ze swojej strony z całego serca polecamy i serdecznie
dziękujemy całej ekipie
Sklepu Być
Mamą, za możliwość testowania chusty i tym samym powrócenia do
cudownych czasów ciąży :)))
Kochani, a na zakończenie mam też coś dla Was.
Dla pierwszych 5 osób, które zgłoszą się w komentarzu mam do rozdania kody rabatowe na 5% zniżki na artykuły w kategorii
chusty i nosidełka. Kody są ważne od 2.08.2012 do 30.09.2012. Zainteresowanych zapraszam do zgłaszania pod tym wpisem! :))) Serdecznie zachęcam :)
***