Chyba pasowałoby się w końcu odezwać. Od kilku dni jestem zakręcona na tle pewnej sprawy, tworzę, rozmyślam, analizuję i produkuję bardzo ciekawe rzeczy, wciągnęło mnie to na tyle, że totalnie zapomniałam o Bożym świecie, w tym także o blogu, ale chwilowo powracam do rzeczywistości i się odzywam. Dzisiejszy wpis dedykuję ukochanej Dorotce, którą zaniepokoił brak wpisów na moim blogu (miałam małe problemy, dlatego nic nie odpisałam, wybacz :*).
Co u nas? Dzieje się. Otóż muszę Wam powiedzieć, a tym samym pochwalić się, że w dniu dzisiejszym, po powrocie z uczelni przywitało mnie coś cudownego. Zmęczona i głodna po wyczerpującym dniu na uczelni, zasiadłam do dwudaniowego obiadku, ugotowanego przez moją Ukochaną Mamę pod czujnym okiem mojego Synka, raz dwa zgarniałam pyszności z talerza i nagle pomiędzy jednym a drugim mlasknięciem (moim, nie Bartka ;)), usłyszałam cichutkie <klap, klap>.... Zaciekawiona przestałam ruszać jadaczką, spojrzałam w kierunku wydawanego odgłosu i co zobaczyłam? Uśmiechniętego Karmelka radośnie klaskającego łapką o łapkę. Powiem Wam, że już od dłuższego czasu Bartunia próbował uderzać rączką o rączkę, ale próby te były dosyć nieskoordynowane i często nieudane. Aż do dnia dzisiejszego. Chyba nie muszę pisać, że radość po tym przedstawieniu zapanowała w całym domu. Zaczęłam bić brawo Synkowi, a ten radośnie mi wtórował. Czekoladowa Babcia także od razu przybiegła z kuchni i zaczęła krzyczeć do Czekoladki: "Kosi, kosi, kosi. No pokaż Mamie jak ładnie umiesz kosiać." Oczywiście Simbie nie trzeba było powtarzać dwa razy, z wielką radością pokazywał swoją najnowszą nabytą umiejętność. Okazało się, że Bartunia od samego rana "kosia" z Babcią i Tatą. Ech... Czuję pewien niedosyt w sercu, no ale... Nie narzekam. Cieszę się razem z Synkiem z nowej zabawy i z radością wsłuchuję się w coraz głośniejsze klaskanie :)))))
Kolejna sprawa - odkąd Bartulek nauczył się samodzielnie siadać, noce z nim obfitują w ciekawe przygody. Od jakiegoś czasu, Bartuś zamiast normalnie się wybudzać i spokojnie leżeć (ewentualnie wołać pana Cyca), woli podeprzeć się na łokciu i z góry obserwować śpiącą Mamę. Sytuacja z łapaniem smoczka przez sen i wkładaniem go do buzi to już norma. To nie wszystko. Potrafi zaczepiać ludzi, w zasięgu jego wzroku i wołać na nich głośnym: "E!". Sytuacja taka miała miejsce dokładnie wczorajszej nocy, Czekoladowy Dziadek zbierał się do pracy, a zaciekawiony wybudzony Karmelek obserwował Dziadka, by następnie krzyknąć do niego "E!". Ja wyrwana ze snu z niepokojem spoglądam na poduszkę obok, a tam ukazuje mi się taki obrazek: zadowolony Simba siedzi na swoim tronie, bawi się smoczkiem i śmieje się do Dziadka. Okkk... Nie wnikam ;)))) Takiego oto mam Synka :P Codziennie czymś mnie zaskakuje :) Aż z niecierpliwością czekam na nowy dzień i nowe odkrycie Bąbelka :)))) Hihihi... Tymczasem idę spać, by naładować akumulatory na jutrzejsze klaskanie i pomykanie z Bartkiem za rączki :D Bye, bye :)
***
uwielbiam Twoje posty i to jak wszystko opisujesz. W Twoich słowach "widać i czuć" miłość do Synka. Bartuś ma świetną mamę!
OdpowiedzUsuńBrawa dla Bartusia
OdpowiedzUsuńBartula to mala zdolniacha ;)
OdpowiedzUsuńOh, dziekuje Ci kochana za ta dedykacje ;) Bardzo mi milo :) Bartusiowi trzeba bic teraz brawo, taki maly geniusz z niego :) Nie moge sie doczekac, az go zobacze! moze w grudniu zorganizujemy jakies spotkanie naszej grupki? :) Trzymajcie sie cieplo :* Dotka.
OdpowiedzUsuńa pamiętasz, jak jeszcze niedawno wracałaś ze szpitala? kurcze, jak ten czas leci... i te nasze dzieci rosną jak na drożdżach!
OdpowiedzUsuńsuper:)) moja nie chce kosi kosi, ona tylko brawo robi... :)
OdpowiedzUsuńno to super ze Bartuś nauczyl sie klaskać;) czekamy na nowe umiejetnosci;))
OdpowiedzUsuńBartulek coraz wiecej juz potrafi i z dnia na dzien bedzie obfitowal w nowe umiejetnosci :) WIem co to za radosc hihihiih
OdpowiedzUsuńA masz mame skarb z tymi obiadkami :)
klap klap - klaszczemy dla Bartulka. Ps. Fajny sposob wolania, chociaz wiadomo o co chodzi z tym E!
OdpowiedzUsuńO! klaskanie - super :) a obserwacje z gry tez mnie rozbrajaja.
OdpowiedzUsuń