Rany. Siedzę przed pustą stroną zatytułowaną "Nowy post", kursor miga rytmicznie, a ja centralnie nie umiem ułożyć normalnego zdania. Co się ze mną dzieje? Gdzie się podziała jakakolwiek motywacja do prowadzenia bloga? Kto mi ją ukradł i w jakim celu? Może przyczyną takiego stanu jest fakt, że na głowie mam troszkę więcej niż zwykle i terminy zaczynają mnie gonić? Sama nie wiem. Jedno jest pewne - mój blog umiera śmiercią naturalną. Co prawda czasami próbuję go reanimować nowymi notkami, ale czuję, że jest to walka z góry przegrana. Czy się mylę, to się okaże za jakiś czas. To tak tytułem wstępu.
No, ale do rzeczy. Pocieszę Was tylko, że tytułowy problem wcale nie jest związany z blogiem. Co to, to nie. To jest coś bardziej dokuczliwego. O co chodzi? Czekoladka od kilku dni nie chce spać. To znaczy, może nie do końca nie chce, bo śpi, ale naprawdę mało. Hmmm... chociaż jakby się tak przyjrzeć jego drzemkom dniowym, to wychodziłoby, że on śpi, tyle, że właśnie w dzień, a nie w nocy. Dzisiaj np. postanowił wstać o godzinie 3 i gadać na cały głos. Obudził Dziadka, obudził Mamę i obudził Tatę. Sądzę, że obudził także Wujka, ale ten twardo leżał dalej w łóżku. Jedynie Babcia pozostała niewzruszona. Wszystko pięknie ładnie, ale cóż jest przyczyną takiego przestawienia czasowego Bartulka? Sama nie wiem. Wiem jedno, pobudka uczelniana po takiej nocy jest koszmarna. Na wykładach i ćwiczeniach nie mogę się skupić, bo jednym obrazkiem w mej głowie jest łóżko i ciepła kołderka. Help me! Sama już nie wiem jak przetłumaczyć Synkowi, że w nocy się śpi, a nie siedzi na łóżku i brumbruma palcem po ustach i krzyczy: Babababababa. Aaaa... Zaczynają mi się przypominać pierwsze dni po porodzie, kiedy to Bartek nie spał prawie wcale w nocy. Wtedy pocieszałam się, że przecież jest malutki i z czasem to minie, a teraz co mam? Powiem Wam, że wtedy chociaż miałam 4h snu, a teraz budzę się co 30 min, żeby dać cycusia Bartusiowi albo podłożyć swoje nogi pod jego. Tylko wtedy mam gwarancję, że wydłużę tych 30 min do max. godziny. Najgorszy jest fakt, że po około 15stu minutach nogi zaczynają mi drętwieć i muszę zmienić pozycję, w wyniku czego nogi Króla spadają na łóżko. Wtedy, że tak powiem, jest pozamiatane. A nie daj Bóg przykryję nasze nogi kołdrą... Raz, dwa i koniec spania. Aaaa... Panie, daj mi siłę, by przetrwać/przespać tą noc...
***
A na koniec pytanie z innej beczki. Czy jest tutaj ktoś kto interesuje się turystyką kosmiczną? Miałabym kilka pytań ;)))
***
zawsze jak nie mam weny do pisania to mysle sobie o tym jak pewnego dnia pokaze te zapiski swoim dzieciom i jak bedziemy razem przechodzic przez nasze wspolne emocje i to mi dodaje energii...
OdpowiedzUsuńA moze Twoj synus ma ten slawne skok rozwojowy i lada moment mu sie wszytsko unormuje??
Oj mam nadzieję, że wena powróci bo lubie zaglądać do Ciebie i czytać Wasze przygody ;)
OdpowiedzUsuńPociesz się tym samym ;) Przecież Bartuś jest malutki i z czasem to minie ;) będzie coraz starszy i będzie przesypiać całą noc.
Pozdrawiam :)
Myślę, że to minie tylko teraz Maluszek ma taki czas. Jesień jest, dni krótkie... to wszystko męczy też dzidziusie.
OdpowiedzUsuńTo może być wynik pełni księżyca-moje wtedy zawsze szaleją albo ząbki :) U mnie ten stan trwa od miesiąca-albo u jednego albo u drugiego, albo u obojga na raz-masakra :(
OdpowiedzUsuńKiedy . tak robiła okazywało się, ze wychodzą ząbki. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńU nas też podobne problemy... :-(
OdpowiedzUsuńNo niestety ne interesuje sie taka turystyka hehe.. a z nockami.. moze wychodza zabki? u nas jak wychodzily tez nie mielismy fajnych nocy.. i to nie chodzi o placz.. bo Kinia nie plakala, po prostu sie budzila i chciala sie bawic.. moze Bartuś ma to samo?
OdpowiedzUsuńu nas jest tak ze ja wstaje milion razy w nocy do mojego jednego z dwulatkow bo spada mu koldra z dupki i zaraz krzyczy i siada... a moze Bartek spia za duzo w dzien?? dwa razy mysle ze by wystarczyly...lacze sie w bolu z nockami i mam nadzieje ze to minie..
OdpowiedzUsuńnie przestawaj pisać bloga :-) Niech motywacją dla Ciebie będą czytelnicy czekający na nową notkę i komentujący. I oczywiście fakt jaką fajną pamiątką dla Czekoladki będzie kiedyś przeczytanie Twoich zapisków
OdpowiedzUsuń