ze szczepieniami. Dzisiaj (w końcu) Czekoladka dostał ostatnią dawkę szczepionek. Przeciągało nam się to od 2 września. Najpierw sama przesunęłam szczepienie z powodu mojego egzaminu, potem Bartunia zagorączkował, a następnie rozchorował się na dobre. Na szczęście w dniu dzisiejszym wszystko przebiegło sprawnie i udało się nam pożegnać na jakiś czas z kłuciami. A jak wyglądało sama wizyta u lekarza? Najpierw standardowy wywiad lekarski, następnie znienawidzone przez Simbę ważenie. Babcia tak wspierała wnuczka (czyżby tak zadziałało na nią magiczne "ba-ba" :D), że nawet nie chciała go puścić na sekundę, żeby waga zaskoczyła ;p Na szczęście udało mi się przekonać Mamę, że musimy zważyć Bobka, co by sprawdzić czy prawidłowo przybiera. Ku mojej radości waga ładnie rośnie i dzisiaj osiągnęła już poziom 7620g :), co da się wyczuć dźwigając Króla na rękach :)). Ale dobrze, dobrze. Niech rośnie w siłę, w końcu skakanie, dreptanie na 2 nóżkach i mówienie wymaga siły :-] A jeśli już wspominam o tym skakaniu i mówieniu to nie mogę nie napisać o zachowaniu Bartka tuż przed szczepieniem. Otóż mój Króliczek wymyślił sobie, że podczas czekania na panią od szczepień potrenuje sobie podskakiwanie i mówienie. Spodobało mu się to na tyle, że nawet nie chciał się położyć do wkłucia. A ich niestety w tym miesiącu było aż dwa :( Pierwsze wkłucie (ostatnia dawka na żółtaczkę) odbyło się z lekkim płaczem, natomiast drugie wywołało wybuch większych pokładów łez.
Nawet nie chciałam patrzeć na Babcię Czekoladki, bo za uchem już słyszałam, że nieźle przeżywa kolejne szczepienie wnuka. Szczerze Wam powiem, że i mnie dzisiaj serce zabolało jak zobaczyłam te wielkie łzy :( Jedno ukłucie mogłam znieść, ale dwa? Tego za wiele. Na szczęście 'mały Masaj', szybko odzyskał humorek i w poczekalni już trenował dreptanie na dwóch nóżkach (oczywiście przy pomocy Babci). Zauważyliśmy, że sprawia mu to ogromną frajdę. Co prawda, nóżki jeszcze nie są na tyle sprawne, żeby do końca kontrolować kierunek dreptania i takim sposobem z Simby wychodzi niezły raczek hehe :))) W przychodni na korytarzu spotkaliśmy maluteńkie bliźniaki-noworodki i jeszcze jednego dzidziusia i powiem Wam, że cieszę się, że Bartuś już jest taki duży i kontaktowy. Wbrew pozorom nie chciałabym wrócić do etapu "żabki", wolę mojego raczka hehe :)
Po powrocie do domku, po wycysianiu pana Cyca, Król z lwem na piersi udał się na drzemkę (właśnie otworzył oczka, ale po moich słowach: "Śpij kochanie", zamknął oczka i dalej romansuje z Morfeuszem). Tak nam minął dzisiejszy poranek. A tymczasem idę skontrolować czy Mała Czekoladka nie zapomniała trzymać kciuków za Dużą Czekoladkę, która ma dzisiaj ważną sprawę do załatwienia. Ja sama kończę, bo piąstkami ciężko mi będzie dalej pisać, a kciukasy też obiecałam.
***
A teraz wiadomość dla Mam Pampersowych, które mają w pobliżu Stokrotkę. Przekazuję, że w tymże sklepie jest fajna promocja (od 22.09 do 28.09): Pampersy (ja kupowałam trójki 70 sztuk, chociaż zaczynają być przymałe :o) kosztują 39.99zł :) Myślę, że się opłaca :) A jeśli można jeszcze pomóc komuś (mam na myśli akcję UNICEFU) to czemu nie?
Uprzedzam zarzuty - to nie jest reklama firmy ;) Po prostu akurat używamy tych pieluszek, więc o tym mogę napisać :)
***
Jeszcze tylko dziś i jutro macie szansę wygrać owocowy zestaw od BoboVity. Zapraszam do konkursu - TUTAJ
***
W marca Bartuś będzie już dużym chłopakiem i żadne szczepienia, kłucia nie będą mu straszne :) Dzielny chłopak! :)
OdpowiedzUsuńściskam Was mocno :))
też mamy takie body z lwem:))
OdpowiedzUsuńOj serce się kraja kiedy słychać placz dziecka, ale na szczęście narazie macie z głowy kłucia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
No to ulga dla Twojego serca. My też zakończyliśmy już pierwszy etap :)
OdpowiedzUsuńZachecam do podobnej zabawy!
OdpowiedzUsuńO jeny biedulka maluska.
OdpowiedzUsuńU Nas jak musza dac podwojna szczepionke to 2 pielegniarki robia ja na raz dwa trzy...i za jednym zamachem w tym samym momencie poszly dwa zastrzyki. Ale Ja nie wiem co lepsze tak jak u Nas robia czy po kolei jedna za druga-tak czy siak dziecie placze z bolu buuuu.
Mam nadzieje,ze nocka bedzie przespana i zadnych powiklan nie bedzie.
Caluski Lisa
Dziekuje za odwiedzenie mojego bloga, też do Was czasem zaglądam. Nas czeka drugie szcepienie na pneumokoki, ale Kaska ciagle zaziębiona. POzdrowinka
OdpowiedzUsuńDziekuje za odwiedzinki i trzymanie kciukasów.. przyniosło efekt :**
OdpowiedzUsuńBartuś... uwielbiam to imię.. Biedulek cierpi na szczepieniach.. na szczęscie to dla zdrówka więc dacie rade...
Pozdrawiam :)
O pamiętam ten ból w sercu kiedy mój Kacperek wiszczał na szczepieniach, coś strasznego. Na szczęście teraz mamy duuużą przerwę w tych cierpieniach :)
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do zabawy One Lovely Blog Award :) Jeżeli nie brałas udziału, to zaglądnij do mnie po zasady :)
OdpowiedzUsuńOprócz zasad jest tam zwykły post ;)
Ściskam :)
Najważniejsze, że już po wszystkim, daliście radę i teraz macie spokój.
OdpowiedzUsuńale karnacja, zazdroszczę ! ;)
OdpowiedzUsuń