wtorek, 21 czerwca 2011

Safari do świata bajek.

Kilka postów wstecz wspomniałam o cudownym prezencie od wujka Bola dla Naszej Malutkiej Czekoladki - książce z 26 bajkami z Afryki, która dzięki licznym zdjęciom Ryszarda Kapuścińskiego pozwala przenieść się choć na chwilę pod afrykańskie słońce. Bajki umieszczone w książce pochodzą z Afryki Wschodniej, Zachodniej, z Angoli, z Mozambiku, z Gwinei Bissau i z Malawi. Jak sam autor napisał: "Książeczka zaprasza na safari do świata, w którym zwierzęta uosabiają typy ludzkie, nasze przywary, cnoty i śmiesznostki".  


Za punkt honoru postawiłam sobie codzienną lekturę tych bajek, oczywiście w towarzystwie Synka. Pierwszą bajką, którą przybliżyłam Bartusiowi była losowo wybrana opowieść o ciekawym tytule "Dlaczego lampart ma cętki?". Późniejsze wybory były według spisu treści, bajka po bajce. Niestety z żalem muszę przyznać, że moje postanowienie nie zostało w pełni zrealizowane, gdyż kilka razy opuściłam bajkę, ale nie do końca z własnej winy. Teraz staram się wszystko nadrobić i codziennie zagłębić się w magiczny świat "naszej Afryki". Gdzieś przeczytałam, że w Europie bajki opowiada się dzieciom na dobranoc, natomiast w Afryce po to, aby je obudzić, zaciekawić i unaocznić niebezpieczeństwo. W naszym przypadku chyba jest nam bliżej do Afryki niż do Europy, gdyż bajki zdecydowanie nie są czytane jako dobranocka. Zazwyczaj ma to miejsce po intensywnym kopaniu Synka w brzuszek Mamy, gdy Czekoladka zaczyna swoje "przemowy". Wtedy w ruch idzie książka "26 bajek z Afryki" i razem z Synkiem aktywnie udajemy się w safari do świata bajek. Co jest ciekawe (i piszę to 100% serio) podczas tego czytania Czekoladka staje się spokojniejsza, raz po raz posyłając uśmiechy, tylko czasami stara się "dopowiedzieć" swoje przemyślenia, które w niektórych momentach przeradzają się w krzyk. Uśmiechy pojawiają się w momencie zmian głosów użytych przez czytającą Mamę ( w końcu zając nie może brzmieć jak lew, czyż nie?). Uwielbiam te nasze magiczne chwile. Wiem, że na dzień dzisiejszy Bartulek nie rozumie z tych bajek za wiele, ale także zdaję sobie sprawę jak ważne jest mówienie do dziecka i stymulowanie mowy. A czas spędzony z książką wydaje mi się idealnym rozwiązaniem. Staram się czytać powoli, utrzymując kontakt wzrokowy z Synkiem i obserwując jego reakcję. Mam nadzieję, że za jakiś czas "nasz afrykański rytuał" opowiadania bajek przeniesie się na "nasze" europejskie czytanie na dobranoc przed snem. Nie mogę się doczekać aż Mała Czekoladka przybiegnie do mnie z prośbą: "Mamo, mamo baja! Przeczytaj mi bajkę z Afryki". Co ciekawe, Duża Czekoladka jest zaskoczona, że w Polsce, w przeciwieństwie do Tanzanii, czyta się bajki dzieciom przed snem, pierwszy raz spotkał się z tym podczas wizyty u swojego kolegi (żona jest Polką, z mąż Tanzańczykiem). Na szczęście zwyczaj ten spodobał mu się na tyle, że sam zadeklarował, że jak Bartuś podrośnie to będzie czytał mu bajki na dobranoc :) Już ja o to zadbam, żeby słowo zostało dotrzymane :D A Was także zachęcam do takiej formy spędzania czasu ze swoimi dziećmi, naprawdę super sprawa :)


mały czekoladowy słowniczek:
safari - podróż

***

12 komentarzy:

  1. fajna ta książeczka, chyba też się na taką skuszę, bo mam sentyment do... :) murzynka bambo, którego mój pierwszy syn cudownie recytował kiedyś w żłobku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moj 3,5 latek to chwila nieuwagi i kartki w ruch ida kazda osobno ;/ a tyle tego mial a szkoda ;/ chce mu czytac a on ucieka ogladac tak ale ma mrowki we krwi chyba :)i nie posiedzi spokojnie do czytania

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Taaaak:D Bajki- czy to na dobranoc, czy na dzień dobry, to genialny pomysł!
    Też już mamy przygotowaną biblioteczkę dla Juka:)Kilka książeczek nawet naszego autorstwa;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytanie na pewno nie zaszkodzi, też mam taki zamiar, chociaż na początku chyba jakąś klasykę dla dorosłych bo bajek raczej nie zrozumie, a tak to ja coś z tego będę mieć dodatkowo ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. ja moim czytałam i do tej pory się zdarza, że czytam, czytamy. Czasem ja im, czasem one mnie;-)
    Czy ta czekoladowa łapeczka to Bartka?

    OdpowiedzUsuń
  7. Malgorzata - tak, ta rączka na fotkach to Bartusia :) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. ciesze sie ze do mnie zawitałaś, z zainteresowaniem podczytuje od wczoraj Twoj blog ( na ile pozwoli mi oczywiście Wituś)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wyglada na fajna ksiazeczke, fajny pomysl. A z tym czytanie dzieciom przed snem to superowa sprawa fajnie ze jakis czas temu ludzie wpadli na taki pomysl i oglaszali ta akcej "mamo poczytaj mi" cza jak to sie nazywalo, tez bede swojemu dziecku czytac bajeczki :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja też dziękuję za odwiedziny i na pewno będziemy zaglądać do małej Bartusiowej czekoladki :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Sama chetnie bym przeczytala ta ksiazeczke. Wedlug mnie czytanie dzieciom po przebudzeniu jest o iwle lepsze niz czytanie przed snem. I radosci wiecej i nauki wyniesionej wiecej. Inna sprawa, ze nie zawsze mamy czas, by czytac dzieciom rano. :) Pozdrawiam Ciebie i Twoje Czekoladki. :D

    OdpowiedzUsuń
  12. ale fajna książka. Zaraz ją sprawdzę. Szczególnie ze względu na zdjęcia. W ogole to pragne sie przywitac, dzis pierwszy raz tu zawitałam. Tanzania to dla mnie totalna egzotyka, wiec z ciekawosci pozostaje :)) zapraszm na mojego bloga o ksiazkach dla dzieci :P moze cos dla malej Czekoladki znajdziesz :)) Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)