niedziela, 28 lipca 2019

Co irytuje mnie nad polskim morzem?

Ktokolwiek: "Justyna, gdzie jedziesz w tym roku na wakacje?"
Ja: "Tam gdzie zawsze :)"
Ktokolwiek: "Aaa zapomniałem/am, Ty zawsze jeździsz nad polskie morze".


Tak. Kocham polskie morze. Kojarzy mi się z moim dzieciństwem, z beztroską, z pięknymi zachodami słońca i cudownymi piaskowymi budowlami. I pewnie gdzieś na świecie są ładniejsze zachody i równie piękne piaskowe zamki, ale coś sprawia, że co roku bez wahania wracam nad nasze polskie Wybrzeże. 



I tak, jak mocno kocham to miejsce, tak samo jest szereg rzeczy, które grubo mnie irytują - niestety z każdym rokiem coraz bardziej. 

czwartek, 20 czerwca 2019

Czekoladka w świecie LEGO, dzień 3: safari w GIVSKUD ZOO.

O rany. Ten dzień na długo zostanie w mojej pamięci :) Wstaliśmy odrobinę później niż normalnie, ale nie ma się co dziwić, dzień wcześniej spędziliśmy miły wieczór w towarzystwie naszych gospodarzy. Wspólnie urządziliśmy grilla z kiełbaskami i winkiem. Naprawdę miły czas :) Wiem, że już to pisałam, ale powtórzę to jeszcze raz - trafiliśmy naprawdę na bardzo przyjaznych i wartościowych ludzi. Z całego serca polecam każdemu, kto tylko jest w okolicy Billund. Sama wiem, że jeszcze tu wrócę z moją rodzinką. Tym razem na dwudniowe szaleństwo w Legolandzie (tak bawiliśmy się dzień wcześniej w krainie LEGO).

wtorek, 18 czerwca 2019

Czekoladka w świecie LEGO, dzień 2: LEGOLAND Billund.

W końcu nastał ten dzień! :) Po 11 latach znowu przekroczyłam tę pamiętną bramę - bramę LEGOLANDU.  Nie wiem, dla kogo był to ważniejszy dzień - dla mnie, czy dla Małej Czekoladki. Dla niego dopiero tworzyły się wspomnienia, a dla mnie był to swego rodzaju wehikuł czasu :) Teraz opisując ten cały dzień, sama nie mogę uwierzyć, że udało mi się to wszystko tak fajnie zorganizować. Od ponad dwóch lat obiecywałam Bartusiowi taką wycieczkę i w końcu się udało :)
(zobacz, gdzie spaliśmy w Billund i jak bawiliśmy się dnia poprzedniego w Lalandii :))


Do parku podjechaliśmy chwilę przed godziną 10:00. To właśnie od tej godziny otwarty jest LEGOLAND. Tuż przed wejściem szybkie sprawdzenie bagaży (tak, tak, przed wejściem każda osoba z plecakiem/torebką powinna pokazać jego zawartość i potwierdzić, że nie ma przy sobie żadnego ostrego narzędzia) i w końcu można cieszyć się tym magicznym powrotem do dzieciństwa :)
W głowie miałam przebłyski z wycieczki szkolnej, z każdym krokiem przypominałam sobie coraz więcej. Aż się łezka w oku zakręciła :)

sobota, 15 czerwca 2019

Czekoladka w świecie LEGO, dzień 1: Lalandia Billund :)

W głowie mam tyle myśli, tyle wspomnień, że sama nie wiem od czego zacząć. Mądrzy ludzie mówią, że najlepiej zaczyna się... od początku. Tak też uczynię ;) 

Dawno, dawno temu, gdy byłam małą dziewczynką. Ekhm. Żart ;) Co prawda, mogłabym opisać, jak to miałam +/- 11 lat i byłam w Legolandzie i obiecałam sobie wtedy, że wrócę w to miejsce, ale nie chcę Was zanudzać :) Jedyne co chciałam tutaj napisać, to to, że nasz wyjazd był mini prezentem z okazji Dnia Dziecka/Dnia Mamy/Dnia Taty + rocznicy ślubu. Hehe, full pakiet ;) A jakże. Jak się bawić, to się bawić :)

Lot do Billund mieliśmy zaplanowany na 19:40. Pech chciał, że wcześniejszy lot był lekko opóźniony, co rzutowało na naszą podróż. Tym sposobem spędziliśmy dodatkową godzinę na krakowskim lotnisku, ale nie wpływało to zbytnio na nasze humory :)

Sam lot minął nam całkiem spokojnie. W Billund pojawiliśmy się mniej więcej o 22:30. Na miejscu czekał na nas nasz gospodarz Daniel z karteczką z moim imieniem (oczywiście zachowałam ją na pamiątkę :)). Normalnie scena jak z filmu :) Już ten widok, był zapowiedzią fajnej przyjaźni między moją rodziną, a rodziną Daniela.

Noc spędziliśmy w naszym wynajętym Airbnb w przepięknej okolicy Billund. Było to moje pierwsze doświadczenie z tego typu noclegiem. Nie będę ukrywać, miałam wielkie obawy, czy taki rodzaj noclegu sprawdzi się w naszym przypadku, ale muszę przyznać, że już po 15 minutach byliśmy pewni, że był to strzał w 10!

niedziela, 12 maja 2019

Bieg Herosa dla dzieci.

Rany. Od 5 minut jadę na rowerku (moje stałe miejsce na robienie wpisów na bloga) i centralnie nie wiem co napisać. Zabawne jak szybko człowiek potrafi wypaść z rytmu. Hm. Chociaż w głowie mam tysiąc myśli, ale wydaje mi się, że to nie miejsce i czas na wylewanie swoich frustracji życiowych :)

Co u nas? Duża Czekoladka bezpiecznie wylądował w Kenii, a następnie udał się do Tanzanii. Wczoraj mieliśmy okazję kilkukrotnie porozmawiać i pooglądać upalną Aruszę przez videokonferencję. Ówczesna technologia jest naprawdę niesamowita. Będąc tysiące km od Afryki, jesteśmy w stanie wirtualnie zwiedzać ją z Dużą Czekoladką. Czadowo. Wierzę, że za rok będziemy tam już wszyscy razem i świat wirtualny zamieni się w rzeczywistość :) 





.

niedziela, 5 maja 2019

Mamy mieszkanie! :)

Udało się. Po ponad miesiącu poszukiwań, w końcu udało nam się znaleźć mieszkanie/apartament w bardzo dobrej cenie - porównując do innych miejsc, za 3 dni płacimy tyle, ile za jedną dobę w hotelu niekoniecznie w lepszym standardzie. Ma się łeb do interesów. Jak tylko przetestujemy wybraną lokalizację, będę mogła podzielić się szczegółami. Na tą chwilę jestem zadowolona z wyboru :)
Oczywiście mowa o Billund/Legolandzie ;) Do wylotu został miesiąc, a moja "to do list" wcale się nie kurczy oO.  No ale co się dziwić - ja, jak to ja, zamiast ogarniać jeden temat, w międzyczasie szukam kolejnego taniego biletu, w zupełnie innym kierunku. Ale o tym też opowiem w swoim czasie.










Co u nas? 

piątek, 19 kwietnia 2019

Kwa neno jingine - czyli jak wyrazić myśl innymi słowami :)

Wracam jak bumerang z kolejną infografiką. Wykorzystuję swój zapał i chęć do nauki/prowadzenia bloga/kontaktu z Wami na 100%. Tym dzisiejszym rysunkiem chcę rozpocząć nowy "dział", który co jakiś czas będzie pojawiać się przy okazji lekcji suahili, czyli "kwa neno jingine..." (czyt. kła neno dżingine), co można przetłumaczyć jako nasze polskie "innymi słowy". O co chodzi? Ano o rozszerzenie swojego słownictwa. 




wtorek, 16 kwietnia 2019

HAKUNA MATATA... czyli wracamy do suahili! :)

Tak jest kochani! Wracam do lekcji suahili. Troszkę w innej formie niż wcześniej, ale mam nadzieję, że równie pomocnej. Od jakiegoś czasu zakochana jestem w obrazkowej nauce języków obcych. Od dłuższego czasu zarywam noce w poszukiwaniu inspiracji na różnych forach i stronach internetowych (inspirujące są eduNOTATKI na fb <3). Uwielbiam w taki sposób uczyć się "smaczków" po angielsku, a ostatnio pokusiłam się nawet o stworzenie kilku swoich rysunków... po suahili! Nie są one jeszcze doskonałe, ale spełniają swoją rolę. Korzystamy z nich z Małą Czekoladką. Właściwie to głównie pod niego zaczęłam tworzyć kolorowe rysunki/grafy, tak, żeby w jakiś sposób zainteresować go nauką języka suahili. Być może nie są one odkrywcze, ale dla nas bardzo pomocne. 



niedziela, 14 kwietnia 2019

Lecimy do Legolandu! :)

Po prawie 20 latach znowu tu wracam. I to z Synkiem! :) 
Nie wiem kto się bardziej cieszy, ja, czy Mała Czekoladka. Ciekawa jestem, czy po tak długim czasie cokolwiek zostało w mojej pamięci. Czasami próbuję wrócić myślami do tamtej wycieczki, ale jedyne co pamiętam to mżawka, karuzela, z której nie chcieliśmy schodzić z koleżankami z klasy - wciąż krzyczałyśmy: "Repeat, repeat" (na takim mniej więcej był nasz poziom angielskiego w tym okresie hehehe) oraz duży talerz frytek + wielki kotlet z kurczaka bez jakiejkolwiek surówki i całkowity zakaz picia coli (podano nam mega gorącą herbatę, a wszyscy byliśmy tak spragnieni, że wręcz błagaliśmy o coś zimnego do picia. Moja koleżanka zbuntowała się i jako jedyna wyłamała się i kupiła colę, którą piłyśmy w ukryciu! Dzięki Słomka!). 
W dużej mierze moje braki pamięci tłumaczy otumanienie Aviomarinem, po Danii podróżowaliśmy autokarem, a ja niestety należę do tych "szczęśliwców", którzy zmagają się z chorobą lokomocyjną :/  Nawet nie pamiętam, czy mam jakieś zdjęcia z tego wyjazdu - muszę poszukać w wolnej chwili!