Okey. Powtórzę się i kolejny raz napiszę, że zaniedbałam tego bloga. Dostałam porządny 'ochrzan' od Mamy, że olewam Czekoladkowego bloga, dlatego postanawiam poprawę i będę codziennie wrzucać minimum jeden wpis :) Tyle dzieje się w życiu Czekoladki, że na bank nie będzie mi brakować tematów do opisania.
Zacznę od najświeższych wieści. Otóż w minioną niedzielę, wybraliśmy się {Czekoladka, Mama, Dziadek i Babcia} nad jeziorko, w celu rozpoczęcia sezonu grillowego {Dziadek}, piaskowo - wodnego {Czekoladka} i rolkowego {Mama i Babcia}. Śmiało mogę napisać, że każdy z utęsknieniem czekał na swoją część i co najważniejsze, każdemu udało się ową część zaliczyć. Mama z Babcią pośmigały na rolkach, podczas gdy Bartuś bawił się wodą z pobliskiego jeziorka pod czujnym okiem grillującego Dziadka :D Nie sądziłam, że te wszystkie czynności można tak sprytnie połączyć, ale jak widać udało się. Chyba nikogo nie zdziwię, gdy napisze, że najbardziej zadowoloną z niedzielnego wypadu nad jezioro osobą był... Bartuś. Ale to chyba nikogo nie zaskoczyło - woda, piasek, zabawki, piłka, trawa... Czegóż więcej może od życia chcieć dwuletni chłopiec? Czekoladka czerpał niesamowitą radość z przelewania, wylewania, podlewania i ogólnego taplania się wodą. Największą radochę sprawiało mu wlewanie wody do swoich adidasów i dreptanie w mokrych skarpetach po piasku :D {nic to, że Mama nie wzięła na zmianę ani butów, ani skarpetek. Aparatu też nie wzięłam, stąd fotki z komórki :D}.
Tym sposobem, w głowie Mamy narodziła się wielka potrzeba zakupu sandałów - normalnych {niestety z wszystkich wyrósł} i wodnych. W tym celu, wczoraj cała trójka {Mama, Babcia i Czekoladka} udała się do Decathlonu. Nie raz wspominałam, że uwielbiam ten sklep - to, że jestem maniaczką sportowych gadżetów to wiecie, ale to że Czekoladka tak kocha ten sklep, to ja sama nie wiedziałam. Największą frajdę Bartuś miał z możliwości samodzielnego jeżdżenia wózkiem - każda próba pomocy kończyła się krzykiem, że "Bartuś sam chce". Powiem Wam, że szło mu to naprawdę sprawnie :) Widok Małego Czekoladowego Klienta z dużym wózkiem wzbudzał zachwyt i uśmiech na twarzach innych kupujących :) W ogóle muszę przyznać, że dorosło mi to dziecko - dowodem na to niech nie tylko będzie samodzielne wchodzenie na sam szczyt drabiny, ale właśnie możliwość zrobienia zakupów bez płaczu i chęci ucieczki ze sklepu. Bartuś cierpliwie przymierzał wszystkie sandałki, czapki i inne duperele. Finalnie ze sklepu wyszliśmy z trzema parami sandałków, spodenkami do kąpania, spodniami, bluzką dla Czekoladki, dwoma plecakami dla Babci, rękawiczkami na siłownię dla Mamy :))))
Łiii... Kolejny raz każdy dostał to, co chciał. Jestem przekonana, że Bartuś po cichutku liczył, że także weźmiemy ze sobą ukochany sklepowy koszyk :D No, aleeeee... Nie tym razem ;)
Tym sposobem, w głowie Mamy narodziła się wielka potrzeba zakupu sandałów - normalnych {niestety z wszystkich wyrósł} i wodnych. W tym celu, wczoraj cała trójka {Mama, Babcia i Czekoladka} udała się do Decathlonu. Nie raz wspominałam, że uwielbiam ten sklep - to, że jestem maniaczką sportowych gadżetów to wiecie, ale to że Czekoladka tak kocha ten sklep, to ja sama nie wiedziałam. Największą frajdę Bartuś miał z możliwości samodzielnego jeżdżenia wózkiem - każda próba pomocy kończyła się krzykiem, że "Bartuś sam chce". Powiem Wam, że szło mu to naprawdę sprawnie :) Widok Małego Czekoladowego Klienta z dużym wózkiem wzbudzał zachwyt i uśmiech na twarzach innych kupujących :) W ogóle muszę przyznać, że dorosło mi to dziecko - dowodem na to niech nie tylko będzie samodzielne wchodzenie na sam szczyt drabiny, ale właśnie możliwość zrobienia zakupów bez płaczu i chęci ucieczki ze sklepu. Bartuś cierpliwie przymierzał wszystkie sandałki, czapki i inne duperele. Finalnie ze sklepu wyszliśmy z trzema parami sandałków, spodenkami do kąpania, spodniami, bluzką dla Czekoladki, dwoma plecakami dla Babci, rękawiczkami na siłownię dla Mamy :))))
Łiii... Kolejny raz każdy dostał to, co chciał. Jestem przekonana, że Bartuś po cichutku liczył, że także weźmiemy ze sobą ukochany sklepowy koszyk :D No, aleeeee... Nie tym razem ;)
Czaimy się także na rowerek dla Czekoladki, ale wciąż nie możemy się zdecydować na jeden konkretny. Może Wy coś polecicie? Ja już mam wizję w głowie Czekoladki jeżdżącej na rowerku pod asystą Mamy na rolkach :D
***
Super wiesci! :)
OdpowiedzUsuńCo do rowerka my dla naszego synka kupujemy rower biegowy PUKY. Dostanie na 2gie urodzinki w sierpniu :)
No to będzie śmigał :)
UsuńJa chciałabym rowerek z pedałami, z bocznymi kółkami i montowanym z tyłu kijkiem do prowadzenia :D Widziałam podobne w Decathlonie, ale był decydowanie za drogi ;p
Justyna zaufaj Bartusiowi. Dzięki rowerkowi biegowemu Bartuś szybko załapie o co w tym chodzi. Nasz Bartuś dwa dni się przekonywał a potem jak zaczął śmigać tak dzisiaj po miesiącu jeżdzi samodzielnie na normalnym dwukołowym rowerku.
UsuńRowerek biegowy kupisz do 100 chociażby na allegro.
Nie kupuj rowerka z bocznymi kólkami. Tylko niepotrzebnie ogranicza rozwój dziecka. Mój dwulatek w miesiąc nauczył się utrzymywać równowagę na biegowym i śmiga, za rok jak będzie miała 4 lata zamierzam mu kupić z pedałami bez bocznych kółek. Rowerki biegowe fantastycznie wpływają na rozwój dziecka, tak że mózgu. Poleca je nawet Zawitkowski.Trójkołowce i rowerki z bocznymi kółkami to wózki inwalidzkie dla zdrowych dzieci.
Usuńsuper widzieć Czekoladke witamy z powrotem :) a co do rowerku bo może biegowy?powinien być idealny dla 2latka
OdpowiedzUsuńJa też polecam biegowy, potem dodatkowe kółka nie będą potrzebne :)
OdpowiedzUsuńSzał na biegowe do mnie nie przemawia. Jakoś ze starym zwyczajem chcę nabyc dla mojej Demolki zwykły, z pedałami po bokach, dodatkowymi kółkami i patykiem z tyłu.
OdpowiedzUsuńMiło Was widziec z powrotem :)
rower biegowy zdecydowanie. super sprawa, uczy rownowagi. moj dominik smigal chwile na takim a w wieku 3,5 lat jezdzil juz na 2 kolkach :)
OdpowiedzUsuńStęskniłam się bardzo za Wami :)
OdpowiedzUsuń