Pogubiłam się. Zwyczajnie się pogubiłam w faktach, wydarzeniach, fotkach. Nie wiem, co i kiedy opisywałam, a nie bardzo mam czas cofać się do starych wpisów, dlatego, żeby mieć wszystko uporządkowane przesortowałam stare albumy z fotkami i wybrałam kilka zdjęć, które po części wypełnią blogową lukę.
Do dzieła :)
Wakacje upłynęły nam pod znakiem wycieczek i zwiedzania okolicznych atrakcji. Zanim jednak do tego przejdę, jeszcze kilka obiecanych fotek z majowego zwiedzania Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie. Pogoda, jak widać dopisywała, jednak było bardzo wietrznie, stąd czapka i kurtka. Sam pobyt w Muzeum był dużą atrakcją dla Czekoladki. Wtedy też zaczęła się wielka miłość do maszyn latających :)
Widzicie jakiego dużego "małego" Mężczyznę mamy w domu? I pomyśleć, że od tego czasu minęło prawie pół roku :)
Wakacyjny urlop spędziliśmy w Zakopanem, wędrując po Dolinach :) Największą atrakcją wyjazdu było wrzucanie kamyków {oczywiście z Dziadkiem} do górskich strumyków, podziwianie gór oraz wyjazd wyciągiem na Harendzie, przejazd ciuchcią, aaaa no i zabawy z kotem. Tak jest, kot to była atrakcja nie z tej ziemi. Rozstanie z tym pupilem przepłaciliśmy wielkim płaczem. No cóż, nie jestem gotowa na nowego przyjaciela w rodzinie :D
Wakacje to także pierwsze kąpiele w jeziorze :) To właśnie wtedy Czekoladkę wyhaczyła Pani z agencji reklamowej. Nieskromnie powiem, że wiedziałam, że kiedyś nas to spotka, ale nie sądziłam, że będzie to podczas plażowania :D
Ach, cudowny czas. Totalne lenistwo i odpoczynek :) Zaskoczona byłam z jaką łatwością Bartuś przekonał się do zabaw w wodzie :) Pewnie się domyślacie, że powrót do domu oznaczał jeden wielki płacz i prośby o dłuższe taplanie się w jeziorze :)
Miłość do wodnych zabaw nadrabialiśmy na działce u PraBabci :) Czekoladka z radością bawił się w ogrodnika i podlewał wszystkie roślinki :) Niestety troszkę to odchorowaliśmy :/
Poza typowymi letnimi zabawami, były też inne atrakcje - uczestnictwo w przejeździe kolarzy z Tour de Pologne, karuzele, puszczanie papierowych statków na wodzie, grzybo i poziomkobranie :)
Pojawiła się także fascynacja wszelkimi żabami, ślimakami i innymi płazami i gadami. Doszło nawet do tego, że przez około 3 dni mieliśmy w pokoju swojego własnego ślimaka, które dokarmialiśmy, sprzątaliśmy jego pudełeczko i obserwowaliśmy, jak sobie żyje. Po kilku dniach, gdy ślimak nie był już taką atrakcją, został wypuszczony do ogródka :)
Pokochaliśmy rysowanie, malowanie, granie w szachy i tworzenie czegoś z niczego {m.in. domków z pudełek po butach :D}. Z dumą mogę powiedzieć, że Bartuś wykonał swój pierwszy w życiu samodzielny rysunek. Pewnie każdy z Was widzi, że mamy tutaj do czynienia z rakietą z pasażerami: Babcią, Dziadkiem, Wujkiem, Ciocią, Mamą, Tatą, Bartusiem, Prababcią, drugą Ciocią, świnką Peppą, George'm i innymi postaciami z bajek. Widzicie to, prawda? :D To piękne malowidło dumnie wisi na honorowym miejscu na lodówce Babci :)
A jeśli już o śwince Peppie mowa, przez długi okres to właśnie ona codziennie gościła w naszym domu. Na szczęście ostatnio Synek daje mi odetchnąć od tej słodkiej świnki. Poniższy rysunek powstał na potrzeby kąpieli - świnka musiała towarzyszyć Czekoladce podczas wieczornego pluskania :D Wybaczcie mi brak talentu malarskiego :)
Lato i wczesna jesień to dwa eventy fitnessowe. Pierwszy w Krakowie, a drugi w Warszawie. Zarówno podczas tego pierwszego, jak i drugiego Czekoladka pokazał, że jest już dużym, mądrym Chłopcem, który bardzo dobrze odnajduje się na takich imprezach. Byłam z niego taka duuuumna :) Zachowywał się idealnie :) A powiem Wam, że miałam duże wątpliwości, jak zareaguje na tak dużą ilość nowych osób...
Zima to oczywiście pisanie listu do św. Mikołaja, mnóstwo prezentów, ubieranie choinki, czekanie na Gwiazdkę... W tym roku zdecydowaliśmy się na rysunkowy list do Mikołaja :) Czekoladka poprosił Świętego o: kolejkę, dźwig, nowe autka, tramwaj. Część z tych rzeczy dostał 6grudnia, a część znalazł pod choinką :)
Najbardziej zadowolony z prezentów, poza Bartusiem, był Wujek, który nie ukrywał, że wciąż mieszka w nim dziecko :)
Prezenty prezentami, ale i tak najważniejszym wydarzeniem świątecznym był przyjazd Czekoladowego Taty :)
To tylko kilka urywków z naszego pozablogowego życia :) Systematycznie postaram się wrzucać jakieś nowinki, ewentualnie wydarzenia z przeszłości, o których teraz zapomniałam :)
Pozdrawiam,
mtotowangu.
Ciekawie było u was :-) fajnie tak powspominać lato w zimie :-)
OdpowiedzUsuńDobrze, że wracasz mamo Małej Czekoladki. choć Bartuś już nie taki mały :)
OdpowiedzUsuńDobrze ze wrociliscie.?kazdego dnia sprawdzalam czy cos napisałaś:) super!!! Moja córcia ma 2 lata i 4 miesiące i słodka świnka peppa odwiedza nas bardzo często!!!!
OdpowiedzUsuńJej, Bartuś już jest taki 'dorosły' :) Wyrósł 'nam' chłopak ;)
OdpowiedzUsuńJaki już duuuuży???? Cieszę się, że u Was wszystko ok :D
OdpowiedzUsuńduży choop już z Bartusia ! :) super, że postanowiłaś wrócić :)))
OdpowiedzUsuńBartuś dalej zajada cyca ? ;P (tak apropo banerku na górze strony;)